Przejrzyj wiadomości  
Cytat
Aby długo i szczęśliwie żyć, oddychaj przez nos i miej zamknięte usta. Żydowska maksyma
Strona startowa zielonka Kolega ... Szkocja     Witamy

Jak naprawić związek? Uda się...?



Madaleinee - 2009-04-23 20:00
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12014085) Wróciłam do domu...
I tak jak niestety myślałam, on stwierdził, że mój pomysł wspólnego zamieszkania to porażka. Powiedział mi, że na tym etapie nie jest na to gotowy, że nie potrafimy się porozumieć i wspólne zamieszkanie nic nie zmieni. Jest na nie.
Powiedział też, że nie chce iść nigdzie do żadnej poradni, bo powinniśmy sami umieć się dogadać. A widocznie nie pasujemy do siebie, skoro nie potrafimy.
Powiedział mi też, że chciałby, bym go zaskoczyła, by wszystko w naszym związku uległo zmianie, bym zamiast mówić-zaczęła coś robić.
Powiedział, że on zmienił się dla mnie, a ja tego nie doceniam. Uważam, że to coś naturalnego i tak ma być. Odparłam, że może faktycznie ja nie potrafię mu pokazać, że doceniam co dla mnie robi, albo wydaje mi się, że pokazuję, a tego nie widać (dzisiaj np. jeździł po warsztatach i salonach i szukał filtra do mojej klimatyzacji, a ja przyznam się, że potraktowałam to "ot tak"- a przecież jest na mnie zły, obrazony, a mimo to jeździł i kupił to dla mnie, bo potrzebuję tego).
Zapytałam, czy mu nadal na mnie zależy. Odparł, że tak, ale coraz mniej. W tym momencie zaznaczył, że nie będzie mnie okłamywał, bo tak właśnie czuje, a nie inaczej.

Powiedziałam mu również, że w takim razie ja też potrzebuję oddechu, by zastanowić się co dalej...Bo wiem, że moje zachowanie może odbierać mu chęć widzenia się ze mną. Zapytał mi się, dlaczego taka jestem, że innych ludzi-moich, jego znajomych i w ogóle w towarzystwie innych jestem spontaniczna, naturalna, na luzie, jestem taka, jaką mnie pokochał. A przy nim tak jakbym "odpuszczała", jakbym już nie musiała się starać... Wiecie, muszę mu przyznać w tej kwestii rację. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jakoś tak przy nim (sam na sam)nie potrafię być naturalna, być taka jaka jestem naprawdę. Tak jakbym bała się otworzyć, jakbym chciała grać ciągle perfekcjonistkę. I im bardziej ten perfekcjonizm chcę osiągnąć, tym więcej błędów popełniam. Powiedział mi, że to nie jest tak, że on mnie będzie oceniał, że zmieni do mnie stosunek. Nie wiem dlaczego przy nim ciągle się tak kontroluję, nie umiem wyluzować, bawić się, tylko wprowadzam taką atmosferę powagi i stateczności. Wiem, że to jest duży problem, który nas niszczy.
Drugie to to, że chyba jestem trochę takim bluszczem- niby jest ok, daję mu wolność, swobodę, ale z drugiej strony najszczęśliwasza jestem wtedy, gdy on jest przy mnie i najlepiej gdyby rezygnował dla mnie z wszystkiego :(
Tylko nie wiem jak to zmienić. Nie dla niego, dla siebie. Bym sama poczuła się z sobą dobrze...

Jak już się żegnaliśmy, powiedział mi, że jutro mam do niego podjechać, a on ze mną pojedzie zrobić tę klimę. Zapytałam mu się wtedy, czy jedziemy razem do znajomych na weekend majowy,czy nie. A on, że przecież chcemy oboje oddechu, że on na razie nie ma ochoty się ze mną spotykać. A ja oczywiście na to "Ok, to jedź sam, pewno chcesz się dobrze bawić" (wiem, bez sensu to powiedziałam). A on na to, że "Tak, oczywiście, Ty od razu musisz z czymś takim wyskoczyć. Dlaczego najpierw mówisz-ok, odetchniemy, uspokoimy nerwy, a potem nakazujesz, że to uspokojenie ma trwać tydzień".

Jak siedzieliśmy w tej knajpce powiedział mi jeszcze coś. Powiedział, że może przy następnym facecie docenię to, co on mi dawał. Bo on przede mną miał jeden poważny związek i właśnie ten związek dał mu nauczkę na przyszłość. (mniemam, że powiedział mi to, by dac mi kopniaka, a nie po to, by mi powiedzieć, że ma mnie gdzieś).
Jesteśmy razem, nie rozstaliśmy się. Nie wiem tylko czy zdołam zaproponować mu coś, co zmieni nasze relacje. On powiedział mi, że on nie chce wiedzieć, on chce "widzieć". Zapytałam go, czy będzie widzieć wtedy, kiedy dam mu spokój i nie będziemy się widywać? A on, że właśnie może tak to zobaczy...

Co Wy na to? Wiem, że się rozpisałam, ale musiałam wszystko z siebie wyrzucić...
Oczywiście nie jestem w stanie zobrazować do końca wszystkiego co sobie powiedzieliśmy i emocji, które były między nami... Ale może to co napisałam pozwoli Wam spojrzeć na to "na trzeźwo".
To nie jest też tak, ze on chce oddechu, a tak naprawdę wykrzysta to na zabawę i chęć pokazania mi, jak to mu jest dobrze beze mnie. On nie jest taki i akurat w tym wypadku mogę ręczyć za niego. Jest po prostu czlowiekiem, który w stresowych sytuacjach się "odcina" i analizuje. Wiem, to za fajne również nie jest, ale jest takim typem samotnika i szanuję to. Ale jest też czlowiekiem stanowczym i wiem, ze gdyby naprawdę miał to wszystko gdzieś-wykrzyczałby mi to prosto w twarz.
Jedyne co postanowiłam to to, że muszę ochłonąć. Dać sobie czas. Nerwy i złość nie są dobrym doradcą. Nie odezwę się teraz do niego, odpuszczam. Może to coś pomoże. I zacznę naprawiać to wszystko najpierw od siebie. Ale boję się, że nie potrafię zrobić niczego, co pomoże mi, jemu i nam... :(
i tu masz odpowiedź:)
powodzonka:*




Mojitooo - 2009-04-23 20:04
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Madaleinee (Wiadomość 12014294) i tu masz odpowiedź:)
powodzonka:*
Wiem, tylko łatwiej powiedzieć,a trudniej zrobić. Ja chyba własnie tu popełniam błąd- chcę czegoś, pragnę tego bardzo, ale zamiast działać, starać się, coraz bardziej i bardziej, liczę, że samo się wszystko zrobi. Że liczy się tylko ta chęć. To mnie przeraża :(
Niszczę coś na własne życzenie, a potem obwiniam jego, albo co najwyżej odpycham to od siebie mówiąc "to nie ja". Czy ja jestem normalna? :(



lexie - 2009-04-23 20:45
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12014085)
Jak już się żegnaliśmy, powiedział mi, że jutro mam do niego podjechać, a on ze mną pojedzie zrobić tę klimę. Zapytałam mu się wtedy, czy jedziemy razem do znajomych na weekend majowy,czy nie. A on, że przecież chcemy oboje oddechu, że on na razie nie ma ochoty się ze mną spotykać. A ja oczywiście na to "Ok, to jedź sam, pewno chcesz się dobrze bawić" (wiem, bez sensu to powiedziałam). A on na to, że "Tak, oczywiście, Ty od razu musisz z czymś takim wyskoczyć. Dlaczego najpierw mówisz-ok, odetchniemy, uspokoimy nerwy, a potem nakazujesz, że to uspokojenie ma trwać tydzień".
Wiesz co, mnie trochę zaskoczyła ta jego reakcja. Nie rozumiem czemu na Ciebie tak naskoczył bo moim zdaniem nie powiedziałaś nic strasznego. Nie bierz też tak wszystkich win na siebie bo coś mi się wydaje (na podstawie tej sytuacji) że on też ma swoje za uszami, tylko tego nie widzi albo widzieć nie chce.

Poza tym trudno mi tu więcej powiedzieć, mam wrażenie że on nie stara się szczególnie o naprawianie tego związku, chce żebyś to Ty się zmieniła, żebyś zmieniła swoje zachowanie i wytyka Ci błędy, a sam uważa że z jego strony wszystko jest super. Powiem Ci, że ja po takiej odzywce jak ta wyżej, jakiejś w podobnym tonie - też bym się zachowywała przy nim sztywno, poważnie i próbowałabym dążyć do "perfekcji", byle się nie czepiał o bzdety. Bałabym się popełnić przy nim jakąkolwiek gafę, potknięcie, wygłupienie się bo czułabym się jak na cenzurowanym.
Ty chciałaś mu "pójść na rękę", a on na Ciebie naskoczył, zupełnie nie wiem dlaczego.



Mojitooo - 2009-04-23 20:55
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez lexie (Wiadomość 12015180) Wiesz co, mnie trochę zaskoczyła ta jego reakcja. Nie rozumiem czemu na Ciebie tak naskoczył bo moim zdaniem nie powiedziałaś nic strasznego. Nie bierz też tak wszystkich win na siebie bo coś mi się wydaje (na podstawie tej sytuacji) że on też ma swoje za uszami, tylko tego nie widzi albo widzieć nie chce.

Poza tym trudno mi tu więcej powiedzieć, mam wrażenie że on nie stara się szczególnie o naprawianie tego związku, chce żebyś to Ty się zmieniła, żebyś zmieniła swoje zachowanie i wytyka Ci błędy, a sam uważa że z jego strony wszystko jest super. Powiem Ci, że ja po takiej odzywce jak ta wyżej, jakiejś w podobnym tonie - też bym się zachowywała przy nim sztywno, poważnie i próbowałabym dążyć do "perfekcji", byle się nie czepiał o bzdety. Bałabym się popełnić przy nim jakąkolwiek gafę, potknięcie, wygłupienie się bo czułabym się jak na cenzurowanym.
Ty chciałaś mu "pójść na rękę", a on na Ciebie naskoczył, zupełnie nie wiem dlaczego.
Stwierdził, że skoro najpierw daję mu czas, by mógł się zastanowić, to potem mam nie oczekiwać, że zrobi to w czasie, który ja mu dam.
Wydaje mi się, że on nie umie się przyznać do swoich błędów-mówi, że je popełnia, ale zmienił się dla mnie bardzo i uważa, że powinnam tę zmianę docenić, a tego nie robię.
Mam mętlik w głowie i w tym momencie chcę również odpoczynku od wszystkiego, co mnie stresuje.

Może faktycznie my do siebie nie pasujemy? Może przez te 7-8 lat byliśmy ze sobą, ale coś zagubiliśmy po drodze (pewnie przez te wszystkie kłótnie, rozstania, powroty)... Jestem zmęczona, wszystkim.
Kocham go, czuję to całą sobą, ale jednoczesnie ogarnęła mnie taka pustka, zniechęcenie, niemoc, że już sama nie wiem co z tym począć...

Dziękuję Wam :cmok:




lexie - 2009-04-23 22:47
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12015385) Stwierdził, że skoro najpierw daję mu czas, by mógł się zastanowić, to potem mam nie oczekiwać, że zrobi to w czasie, który ja mu dam. No tak, ale przecież nie powiedziałaś że za tydzień ma być już po zastanawianiu się, tylko spytałaś czy idziecie do znajomych a po jego odpowiedzi od razu się wycofałaś (powiedziałaś żeby szedł sam), więc on sobie tu coś dopowiada i od razu zakłada że wie najlepiej co chciałaś przekazać :rolleyes:

To że się zmienił to świetnie, ale dobrze by było gdyby sobie uświadomił że dalej nie jest ideałem bo jest (chyba) dość napastliwy i czepia się. Może jest uprzedzony czy coś...

Co do pasowania do siebie... Cóż, czasem tak bywa że związek się wypala. Ale wtedy chyba zanika uczucie, a Ty mówisz że go kochasz. Prędzej u niego zauważam to wypalenie, nie stara się za bardzo naprawiać związek (z tego co zrozumiałam to głównie skrytykował Twoje pomysły a sam z niczym nowym nie wyszedł), a wręcz wprost mówi że mu coraz mniej zależy. No a jeśli tylko Tobie będzie naprawdę zależało to to nic nie da.



pieluchomajtek - 2009-04-24 06:45
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez lexie (Wiadomość 12017117) No tak, ale przecież nie powiedziałaś że za tydzień ma być już po zastanawianiu się, tylko spytałaś czy idziecie do znajomych a po jego odpowiedzi od razu się wycofałaś (powiedziałaś żeby szedł sam), więc on sobie tu coś dopowiada i od razu zakłada że wie najlepiej co chciałaś przekazać :rolleyes: tylko nie wiemy jak to powiedziala. Mogla to powiedziec calkiem normalnie (wtedy to rzeczywiscie on ma problem) albo z wyczuwalna pretensja i uraza (Ok, to jedź sam, pewno chcesz się dobrze bawić - moglo to zabrzmiec jak: tak idz, baw sie dobrze. Pewnie nie chcesz tam ze mna jechac, bo zle sie ze mna baiwsz) Kiedy w parze narosnie tak duzo nieporozumien i konfliktow to nawet niewinnie brzmiace zdanie moze doprowadzic do wielkiej burzy:(



luffka - 2009-04-24 10:04
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Zaskoczyła mnie reakcja Twojego TZ Mojitoo. Jakoś nie widzę u niego chęci naprawy tego związku. Dlaczego teraz to Ty masz szukać rozwiązań a on ma czekać z założonymi rękami?
Piszesz, że jesteście dalej razem, ale na jakich teraz zasadach? Nie będziecie się spotykać (sama piszesz o "oddechu od siebie"), kontaktować?



lexie - 2009-04-24 10:49
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez pieluchomajtek (Wiadomość 12017711) tylko nie wiemy jak to powiedziala. Mogla to powiedziec calkiem normalnie (wtedy to rzeczywiscie on ma problem) albo z wyczuwalna pretensja i uraza (Ok, to jedź sam, pewno chcesz się dobrze bawić - moglo to zabrzmiec jak: tak idz, baw sie dobrze. Pewnie nie chcesz tam ze mna jechac, bo zle sie ze mna baiwsz) Kiedy w parze narosnie tak duzo nieporozumien i konfliktow to nawet niewinnie brzmiace zdanie moze doprowadzic do wielkiej burzy:( Prawda.

Ale nawet pomijając ten jeden tekst, wydaje mi się że on uważa że wszystko robi ok i nawet się nie zastanawia, że może jest współwinny tej obecnej sytuacji (a Mojito napisała chyba wcześniej, że to ON z nią zrywał a potem chciał wracać i tak w koło), uważa że to ona powinna coś zrobić żeby to naprawiać...



pieluchomajtek - 2009-04-24 12:03
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez lexie (Wiadomość 12020523) Prawda.

Ale nawet pomijając ten jeden tekst, wydaje mi się że on uważa że wszystko robi ok i nawet się nie zastanawia, że może jest współwinny tej obecnej sytuacji (a Mojito napisała chyba wcześniej, że to ON z nią zrywał a potem chciał wracać i tak w koło), uważa że to ona powinna coś zrobić żeby to naprawiać...
nie wiem jak to naprawde wyglada. ja w jego wywodach wyczuwam pewnego rodzaju rezygnacje. on juz nie wierzy ze bedzie dobrze, tak jakby nie mial sily dalej walczyc, poddal sie. A tez jego reakcja na zdanie autorki pokazuje, ze autorka tez pewnie ma cos za uszami, moze miala wiele pretensji, meczyla go jazdami.
Mi sie wydaje, ze autorce i jej tz-towi potrzebny jest odpoczynek, zdystansowanie sie. I to nie na tydzien ale byc moze wiele miesiecy.
Musza przemyslec swoje postepowanie, odbudowac relacje. Innego wyjscia nie widze.

---------- Dopisano o 13:03 ---------- Poprzedni post napisano o 12:23 ----------

ale zeby autorka sie nie zalamylwala. w pazdzierniku zakonczyl sie moj ponad 5-letni zwiazek. moze nie byl tak burzliwy jak Twoj ale jednak. I tez zdystansowalismy sie, przemyslelismy czego chcemy, czego pragniemy i teraz budujemy wszystko na nowo :)
takze, da sie. Glowa do gory. Bede za Was trzymac kciuki:)



Cocoamore - 2009-04-24 12:22
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Mnie się też wydaje, że on trochę odwraca kota ogonem i całą winą za problemy w związku obarcza Ciebie, tak jakby chciał zapytać "no i co chcesz teraz z tym zrobić?" a nie "co My z tym teraz zrobimy?". To nie fair. Nie bierz tego tak do siebie, bo w związku są dwie osoby a nie jedna, więc obie się muszą starać.

7 lat bycia razem to długo i tak jak ktoś napisał - stoicie w miejscu. Według mnie jeśli chcecie coś z tym zrobić, to trzeba podjąć jakąś decyzję, żeby ruszyć na przód. W końcu po tych 7 latach, to chyba się powinno już wiedzieć czy się chce razem być czy nie? Piszesz, że nie możecie bez siebie funkcjonować, jest Wam razem dobrze, więc chyba się kochacie. Widać też, że umiecie rozmawiać szczerze o swoim związku, więc musicie się w końcu zdecydować - albo w jedną albo w drugą. On jest facetem w tym związku, więc coś powinien zdecydować, tylko jak on mówi, że mu nie zależy i właściwie wszystkie decyzje pozostawia Tobie, bo jemu "już się nie chce", to kiepsko to widzę niestety :( Jak mu nie zależy, to niech da Ci spokój, bo zabiera Ci tylko czas. Oboje macie prawo do szczęścia. Może nie ze sobą, może z kimś innym...

Z życia wiem, że takie pary, które długo ze sobą chodzą i żadnego kroku dalej, rozstają się, gdy tylko na horyzoncie pojawi się trzecia osoba i wtedy po niedługim czasie się okazuje, że już biorą ślub - bo jest to jakaś odmiana, coś nowego i tajemniczego, znowu są te przyjemne uczucia i eksytacja, jak na początku znajomości.

Ciężko coś doradzić. Moim zdaniem albo się rozstajecie albo np. podejmujecie decyzję, żeby zamieszkać razem, chociaż on tego nie chce. Wątpię, żeby taka przerwa na przemyślenie coś dała, bo już się tyle razy rozstawaliście i wracaliście do siebie... No ile tak można. Chyba że to będzie taka przerwa bez żadnego kontaktu, żadnego wspólnego jeżdżenia z wymianą klimy ;) Może to coś da, chociaż wątpię :glasiu:

A może po prostu wygospodarujcie trochę czasu i funduszy na jakąś wspólną daleką podróż - wyjedzcie gdzieś razem. Będziecie zajęci przygotowaniami do wyjazdu, później będziecie mieć czas tylko dla siebie, może to będzie jakaś odskocznia od codziennego życia i może Was zbliży? :) Zobaczycie że możecie na sobie polegać i może coś odżyje w Waszym związku :)

No a tak na marginesie - facet lubi jak się go chwali, za wszystko. Choćby zrobił najbardziej prostą rzecz, która Ciebie w ogóle nie wzruszy. Staraj się o tym pamiętać ;) Po prostu zwróć uwagę, żeby mu podziękować jak np. coś załatwi dla Ciebie (jak z tą klimą) albo jak przybije jakiegoś gwoździa np. to powiedz "jesteś kochany, sama bym sobie w życiu nie poradziła" (nawet jakby Tobie zajęło to mniej czasu hehe). Wiem, że to może być trudne podziękować za coś, co wydaje się oczywiste, że nam w tym pomoże, ale dla faceta to jest naprawdę znak, że go doceniasz ;) Ja mojemu TŻtowi dziękuję, że np. zarezerwował nam przez internet miejsca w kinie, bo przecież "sama bym o tym nie pomyślała" i wtedy pęka z dumy ;) Faceci :rolleyes:



LadyMakbet18 - 2009-04-24 12:27
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Twój facet wydaje się być burkliwym chamem (przynajmiej tak wydedukowałam z Twoich opisów względem niego), który winę za całe zło i toksyczność waszego związku zwala na Ciebie.
Coś mi się zdaje, że na dłuższa metę to jets niereformowalne.

Ja bym sobie dała spokój, lepiej rozstać się w miarę względnym pokoju, niż męczyć sie jeszcze rok, czy dwa i nienawidzić do końca życia.



pieluchomajtek - 2009-04-24 12:41
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Cocoamore (Wiadomość 12021915) Mnie się też wydaje, że on trochę odwraca kota ogonem i całą winą za problemy w związku obarcza Ciebie, tak jakby chciał zapytać "no i co chcesz teraz z tym zrobić?" a nie "co My z tym teraz zrobimy?". To nie fair. Nie bierz tego tak do siebie, bo w związku są dwie osoby a nie jedna, więc obie się muszą starać. tylko, ze on powiedzial, ze sie dla niej zmienil, szczerze powiedzial co mu sie w niej nie podoba. Ona nie powiedziala "ty powinienes popracowac nad tym czy czyms innym" Tylko stwierdzila, ze moze wspolne zamieszkanie, terapia dla par, a moim zdaniem powinna mu powiedziec czego ona od niego oczekuje, co jej sie nie podoba, w czym widzi problem. On jej to powiedzial szczerze.



Cocoamore - 2009-04-24 12:52
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez pieluchomajtek (Wiadomość 12022238) tylko, ze on powiedzial, ze sie dla niej zmienil, szczerze powiedzial co mu sie w niej nie podoba. Ona nie powiedziala "ty powinienes popracowac nad tym czy czyms innym" Tylko stwierdzila, ze moze wspolne zamieszkanie, terapia dla par, a moim zdaniem powinna mu powiedziec czego ona od niego oczekuje, co jej sie nie podoba, w czym widzi problem. On jej to powiedzial szczerze. No właśnie tak. On czeka aż ona coś w tym związku naprawi, bo to ona niby się musi zmienić, a z nim niby wszystko w porządku. Też właśnie uważam, że mu powinna powiedzieć, co jej nie odpowiada, jeśli o jego zachowanie chodzi. Ona się stara, a on czeka z założonymi rękami - sam nic nie zrobi, ale za wszystkie problemy będzie ją obwiniał.



pieluchomajtek - 2009-04-24 13:05
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Cocoamore (Wiadomość 12022431) No właśnie tak. On czeka aż ona coś w tym związku naprawi, bo to ona niby się musi zmienić, a z nim niby wszystko w porządku. Też właśnie uważam, że mu powinna powiedzieć, co jej nie odpowiada, jeśli o jego zachowanie chodzi. Ona się stara, a on czeka z założonymi rękami - sam nic nie zrobi, ale za wszystkie problemy będzie ją obwiniał. a chociazby to z klimą? on jezdzil po warsztatch, on mowi zeby przyjechala to pojada to wymienic. To juz nie jest staranie sie? W ogole zapewne gdyby chlopak autorki jej nie powiedzial co mu sie nie podoba, to ona by sama o tym nie pomyslala, ze moglaby cos zmienic. skad on ma wiedziec czego ona nie akceptuje, co on ma zmienic skoro ona mu tego nie mowi? Poza tym on sam powiedzial, ze bardzo sie dla niej zmienil (autorka nie zaprzeczyla, ze tak bylo, wiec mysle, ze rzeczywiscie sie DLA NIEJ SIE ZMIENIL), podjal jakies kroki i teraz czeka na jej ruch.



Cocoamore - 2009-04-24 13:18
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez pieluchomajtek (Wiadomość 12022657) a chociazby to z klimą? on jezdzil po warsztatch, on mowi zeby przyjechala to pojada to wymienic. To juz nie jest staranie sie? W ogole zapewne gdyby chlopak autorki jej nie powiedzial co mu sie nie podoba, to ona by sama o tym nie pomyslala, ze moglaby cos zmienic. skad on ma wiedziec czego ona nie akceptuje, co on ma zmienic skoro ona mu tego nie mowi? Poza tym on sam powiedzial, ze bardzo sie dla niej zmienil (autorka nie zaprzeczyla, ze tak bylo, wiec mysle, ze rzeczywiscie sie DLA NIEJ SIE ZMIENIL), podjal jakies kroki i teraz czeka na jej ruch. Myślę, że wymiana klimy w aucie to nie jest jakiś znaczący krok w stronę poprawy relacji w związku...
To są sprawy mniej ważne, że tak powiem, po prostu jakby mu zupełnie nie zależało - to by nic z tym nie zrobił, ale to problemu w ich związku nie rozwiązuje. Ja tylko zaznaczyłam, żeby ona na takie drobiazgi zwróciła uwagę, żeby facet się czuł doceniony w codziennym życiu. Bo inaczej to myśli, że jej nie zależy i ona się nie stara, bo nie widzi ile dla niej robi. Więc niech ona go pochwali, a on niech się nie czepia, jak czasem zapomni pogłaskać jego ego - no umawiają się, że chcą jakoś związek odbudować i się będą starać, to oboje muszą być wyrozumiali i czasem przymknąć oko na sprawy mniej ważne. Trzeba jasno swoje wymagania określić - to mi się nie podoba, więc może spróbuj to zmienić, ale nie że będę Ci każde potknięcie wytykać palcem. Bo inaczej można się kłócić bez końca. A nikt idealny nie jest.
Jeśli on się dla niej zmienił w tym związku, no to ok, nie neguję tego, ale niech tym faktem nie usprawiedliwia tego, że teraz on będzie siedział, bo on już się zmienił i on jest ok, a teraz ona się ma zmieniać.



Mojitooo - 2009-04-24 16:04
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Dziękuję Wam wszystkim za wypowiedzi i rady.

Co do mojej wypowiedzi na temat naszego wyjazdu na majówkę. Powiedziałam to faktycznie z pretensją i zajadłym tonem. I żałuję tego. Zabrzmiało to chyba tak jakbym mu mówiła "Ok, doprowadziłeś do takiej sytuacji specjalnie, bo chcesz tam jechać beze mnie".

Wiem, że on jest zrezygnowany... Powiedziałam mu dziś (bo pojechał ze mną do tego mechanika, byliśmy też na spacerze- i ogólnie bylo miło, symaptycznie, SPOKOJNIE, tyle, że nie rozmawialiśmy wcale o nas), ze nie może być tak, że on teraz uważa, że ja mam wymyslac, robić, pokazywac, a on tylko będzie czekał na efekty i decydował czy mu to odpowiada czy nie. Powiedział mi, ze tak wcale nie jest, ale jak dla niego to on ostatnio tylko dawał, a ja brałam. Powiedziałam mu, że nie wyjdzie nam z takim jego podejściem, bo mi się nie będzie chciało nad czymkolwiek rozmyślac, skoro on mi nie poda ręki, tylko będzie jedynie oceniał moje działania. Boję się, że on już mnie zawczasu skreślił, a to co zrobię już nie ma znaczenia...

Co do moich jazd i pretensji, to kiedyś były częste. Teraz się nie czepiam, ale jego wkurza fakt, że niby na coś się zgadzam, ale zawsze muszę to skomentować i mu coś wypomniec, pomimo, że mówiłam, ze nie mam nic przeciwko. Więc chyba trochę się czepiam :/ Ale dziś pojechał na piłkę z kolegami, życzyłam mu miłej zabawy. Podziękował i stwierdził, ze pochwali się potem ile goli strzelił. To było pozytywne.

Wiem, ze powinnam mu jasno powiedzieć, co mi się nie podoba. Po prostu przedstawić jego reakcje i zachowania, które mi nie odpowiadają. Tylko zamiast wyraźnie coś powiedzieć, ja się zawsze plątam i suma sumarum wychodzi, ze nie wiem co chciałam powiedzieć.

Dzisiaj byliśmy u tego mechanika, okazało się, że moja chłodnica od klimatyzacji jest dziurawa. Muszę skądś skombinować ok. 800 zł :/ On stwierdzil, że jakoś sobie poradzimy i nie mam się martwić. Zawiezie mi auto w poniedziałek do naprawy. I dziś mu podziękowałam za to, że dla mnie to pozałatwia. Dałam mu buziaka, a on się bardzo ucieszył.

W ogóle dostalam propozycję nowej pracy. Lepsze zarobki, lepsze stanowisko. Ale... Moja praca będzie polegać na pracy w terenie, czyli dużo będę podróżować. Co prawda te podróże obejmą moje województwo i jakiś określony teren Polski, ale boję się, że teraz będę w domu tylko gościem. Waham się,czy ją przyjąć. Wiąże się to również z faktem, ze na 3 miesiące będę musiała przenieść się do miasta, w którym jest ta firma. A to na drugim końcu Polski :( On stwierdził, że przecież będzie mnie odwiedzał, a te 3 miesiące miną szybko. Mam szansę na rozwój, a potem jak mi się nie spodoba to zawsze mogę poszukac czegoś nowego. Mam tydzień na zastanowienie się i nie wiem co robić. Może taka nowa sytuacja nam pomoże?

Wczoraj tak sobie myślałam i wydaje mi się, że te nasze problemy biorą się z tego, że nasz związek zaczął się od kłamstw z jego strony... Ja mu wybaczyłam, ale... Właśnie, to cały czas we mnie tkwi i nieświadomie wyłazi. Nie, ze mam do niego pretensje, albo mu to wypominam. Po prostu to taka jakaś drzazga, która siedzi we mnie...

To jest taka nasza skaleczona miłość... Silna, ale jednocześnie krucha :(



Onetta - 2009-04-24 16:36
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12025308) Dziękuję Wam wszystkim za wypowiedzi i rady.

Co do mojej wypowiedzi na temat naszego wyjazdu na majówkę. Powiedziałam to faktycznie z pretensją i zajadłym tonem. I żałuję tego. Zabrzmiało to chyba tak jakbym mu mówiła "Ok, doprowadziłeś do takiej sytuacji specjalnie, bo chcesz tam jechać beze mnie".

Wiem, że on jest zrezygnowany... Powiedziałam mu dziś (bo pojechał ze mną do tego mechanika, byliśmy też na spacerze- i ogólnie bylo miło, symaptycznie, SPOKOJNIE, tyle, że nie rozmawialiśmy wcale o nas), ze nie może być tak, że on teraz uważa, że ja mam wymyslac, robić, pokazywac, a on tylko będzie czekał na efekty i decydował czy mu to odpowiada czy nie. Powiedział mi, ze tak wcale nie jest, ale jak dla niego to on ostatnio tylko dawał, a ja brałam. Powiedziałam mu, że nie wyjdzie nam z takim jego podejściem, bo mi się nie będzie chciało nad czymkolwiek rozmyślac, skoro on mi nie poda ręki, tylko będzie jedynie oceniał moje działania. Boję się, że on już mnie zawczasu skreślił, a to co zrobię już nie ma znaczenia...

Co do moich jazd i pretensji, to kiedyś były częste. Teraz się nie czepiam, ale jego wkurza fakt, że niby na coś się zgadzam, ale zawsze muszę to skomentować i mu coś wypomniec, pomimo, że mówiłam, ze nie mam nic przeciwko. Więc chyba trochę się czepiam :/ Ale dziś pojechał na piłkę z kolegami, życzyłam mu miłej zabawy. Podziękował i stwierdził, ze pochwali się potem ile goli strzelił. To było pozytywne.

Wiem, ze powinnam mu jasno powiedzieć, co mi się nie podoba. Po prostu przedstawić jego reakcje i zachowania, które mi nie odpowiadają. Tylko zamiast wyraźnie coś powiedzieć, ja się zawsze plątam i suma sumarum wychodzi, ze nie wiem co chciałam powiedzieć.

Dzisiaj byliśmy u tego mechanika, okazało się, że moja chłodnica od klimatyzacji jest dziurawa. Muszę skądś skombinować ok. 800 zł :/ On stwierdzil, że jakoś sobie poradzimy i nie mam się martwić. Zawiezie mi auto w poniedziałek do naprawy. I dziś mu podziękowałam za to, że dla mnie to pozałatwia. Dałam mu buziaka, a on się bardzo ucieszył.

W ogóle dostalam propozycję nowej pracy. Lepsze zarobki, lepsze stanowisko. Ale... Moja praca będzie polegać na pracy w terenie, czyli dużo będę podróżować. Co prawda te podróże obejmą moje województwo i jakiś określony teren Polski, ale boję się, że teraz będę w domu tylko gościem. Waham się,czy ją przyjąć. Wiąże się to również z faktem, ze na 3 miesiące będę musiała przenieść się do miasta, w którym jest ta firma. A to na drugim końcu Polski :( On stwierdził, że przecież będzie mnie odwiedzał, a te 3 miesiące miną szybko. Mam szansę na rozwój, a potem jak mi się nie spodoba to zawsze mogę poszukac czegoś nowego. Mam tydzień na zastanowienie się i nie wiem co robić. Może taka nowa sytuacja nam pomoże?

Wczoraj tak sobie myślałam i wydaje mi się, że te nasze problemy biorą się z tego, że nasz związek zaczął się od kłamstw z jego strony... Ja mu wybaczyłam, ale... Właśnie, to cały czas we mnie tkwi i nieświadomie wyłazi. Nie, ze mam do niego pretensje, albo mu to wypominam. Po prostu to taka jakaś drzazga, która siedzi we mnie...

To jest taka nasza skaleczona miłość... Silna, ale jednocześnie krucha :(
Bardzo ciepło o Nim piszesz. Widzisz swoje błędy. W cieniu rozpamiętujesz przeszłość, tzn.początki związku, niezbyt pomyślne dla Was.
Odnoszę wrażenie, że Twojemu tż zależy na tym, aby odbudować Wasz związek. Jeśli Go kochasz, to walcz:)
Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest odbudowa związku na bazie przyjaźni, niż robienie przerwy w związku. Dzięki temu będziecie się mogli "poznać na nowo", zaczniecie się 'wsłuchiwać w siebie'. Spokój, wyciszenie, to jest podstawa.



Mojitooo - 2009-04-24 16:48
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Onetta (Wiadomość 12025719) Bardzo ciepło o Nim piszesz. Widzisz swoje błędy. W cieniu rozpamiętujesz przeszłość, tzn.początki związku, niezbyt pomyślne dla Was.
Odnoszę wrażenie, że Twojemu tż zależy na tym, aby odbudować Wasz związek. Jeśli Go kochasz, to walcz:)
Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest odbudowa związku na bazie przyjaźni, niż robienie przerwy w związku. Dzięki temu będziecie się mogli "poznać na nowo", zaczniecie się 'wsłuchiwać w siebie'. Spokój, wyciszenie, to jest podstawa.
Dziękuję za Twoje słowa :cmok:
Też uważam, że potrzebujemy dużo spokoju i czas będzie tu dobrym lekarstwem. Nie chcę na siłę robić czegoś, co spowoduje, ze on się ode mnie zupelnie odsunie. A przecież potrafimy (o matko, naprawdę potrafimy!) spędzić miło czas...

Ja jestem z natury osobą, która najpierw musi mieć zapewnione, ze będzie dobrze, a potem dopiero zabiera się za "robienie" tego dobrze. Wiem, ze to nie jest dobra cecha. To tak jakbym chciała nie wysilać się, nie starać się o coś czego nie jestem pewna, ze wyjdzie, jakbym chciała widzieć najpierw skutek całego procesu... Ale z drugiej strony, w innym związku, z innym facetem też nie byłabym pewna, czy się uda. Może powinnam bardziej odpuścić.

Co myślicie o tej nowej pracy i wyjeździe? czy coś takiego może scementowac związek, czy jedynie nas od siebie oddalić?

EDIT: Parę godzin temu chciałam wyjechać, teraz się tego boję... Najzwyczajniej w świecie. Nie jestem chyba dobra w podejmowaniu stanowczych decyzji. Oj nie.



Onetta - 2009-04-24 20:44
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12025859)
Co myślicie o tej nowej pracy i wyjeździe? czy coś takiego może scementowac związek, czy jedynie nas od siebie oddalić?

EDIT: Parę godzin temu chciałam wyjechać, teraz się tego boję... Najzwyczajniej w świecie. Nie jestem chyba dobra w podejmowaniu stanowczych decyzji. Oj nie.
Nie układa się Wam, więc to naturalne, że się wahasz.
Odpowiedz sobie jednak na pytanie, czy gdyby wszystko było w porządku między Wami, skorzystałabyś z tej propozycji? Czy traktowałabyś to jako szansę, możliwość rozwoju zawodowego? Jeśli tak, to wydaje mi się, że nie warto z tego rezygnować. Tym bardziej, że tż dopinguje Cię w tym temacie (3 miesiące, to rzeczywiście nie wieczność)- a pomyśl na spokojnie, napewno nie zachęcałby Cię do tego, gdyby miało Wam to jeszcze dodatkowo zaszkodzić...
Czy zdecydowaliście się na kontakt w tym tygodniu? Jeśli tak, to porozmawiaj z Nim jeszcze na ten temat, powiedz mu o swoich obawach, spytaj jeszcze raz co o tym sądzi. Odpowiedź przyjdzie sama:)



anakazar - 2009-04-24 21:11
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Myślę,że powinnaś pojechac,skorzystac z nowej szansy-3 miesiące to nie jest dużo,przecież możecie siebie nawzajem odwiedzac(sam Ci powiedział,że będzie przyjezdzał) skorzystaj z tego,że masz możliwośc żeby się rozwijac.Będziecie daleko od siebie,a co za tym idzie będzie też czas na to aby zobaczyc jak to jest bez siebie,napewno zatęsknicie za sobą.
Rozłąka niezawsze jest zła dla związku w wielu przypadkach jest wręcz przeciwnie-pomaga.Pomaga spojrzec na to jakby to było gdyby tej drugiej osoby naprawde zabrakło,czasami własnie dzięki rozłące uświadamiamy sobie jak kochamy druga osobe.
Sama piszesz,że awans i większe pieniązki ja myśle ,że warto-nawet dla samej siebie:)
Trzymaj się ciepło.



Wizazanka5000 - 2009-04-24 21:17
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  hmm mysle ze powinnas sie zdecydowac na ta oferte.. albo Was to umocni albo upewni w przekonaniu ze to musi byc koniec. w koncu cos ruszy do przodu.

ehh.. ja dzis mialam taka sama rozmowe z moim tz jak Ty wczoraj.. dla mnie bardzo ciezka przeprawa a on zachowywal sie tak jakby w ogole nie przeszlo mu przez mysl ze moze lepiej by bylo jakbysmy sie rozstali.. a naprawde bardzo nam sie nie uklada..od pazdziernika mieszkamy razem. z 3 innymi osobami. i od tamtego czasu pogubilismy sie. niby mieszkamy razem ale ak naprawde nie spedzamy razem czasu. on siedzi przy komputerze a ja przez tv.. teoretycznie non stop jestesmy razem ale zadko mamy taka chwile ze siadziemy i jestesmy naprawde tylko dla siebie..

ja tez sie bardzo czepiam.. nie ufam mu. ale to sie wzielo tak samo jak u Ciebie MOjito z jego klamtw.. i to jest takie bledne kolo.. ja mu nie ufam bo caly czas podejrzewam ze klamie on klamie bo sie boi ze znowu bedzie wojna i moj foch.. i tak jest caly czas.. oststnio obiecalismy sobie. ze sobie czaczynamy ufac nie oklamujemy sie itd. i niby tak bylo ale ja wczoraj znowu zaczelam cos podejrzewac ze kalmie i miec jakies pretensje i znowu wojna.. bardzo sie sama z tym mecze bo bardzo chcialabym w niego uwierzyc.. Bol jest taki ze bardzo mi nie pasuje jego kolezanka z grupy wykladowej. Zdecyowanie za bardzo wnika w nasz zwiazek, miesza sie i w dodatku on kiedys jej przyznal ze ja jestem o nia zazdrosna.. wiecie jak Wazna musiala sie poczuc bo wiadomo jakie sa dziewczyny..

juz od jakiegos czasu nie jestem szczesliwa bo caly czas sie klocimy.. dzis powiedzialam mu.. albo w tym momencie konczymy zwiazek definitywnie i uczymy sie zyc osobno albo dajemy sobie oststnio szanse i robimy wszystko zeby odbudowac to co bylo kiedys miedzy nami. Bez zastanowienia odpowiedzial ze robimy wszystko zeby to naprawic. Wierze w to ze mnie kocha tylko troche sie pogubilismy. a nawet bardzo sie pogubilismy.. Przepraszam Mojito ze tak wtracam tu swoje przezycia ale musialam sie wygadac bo jeszcze emocje we mnie siedza pp tej rozmowie. Trzymam za Ciebie/ za Was kciuki:*



Mojitooo - 2009-04-24 21:46
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Onetta (Wiadomość 12029338) Nie układa się Wam, więc to naturalne, że się wahasz.
Odpowiedz sobie jednak na pytanie, czy gdyby wszystko było w porządku między Wami, skorzystałabyś z tej propozycji? Czy traktowałabyś to jako szansę, możliwość rozwoju zawodowego? Jeśli tak, to wydaje mi się, że nie warto z tego rezygnować. Tym bardziej, że tż dopinguje Cię w tym temacie (3 miesiące, to rzeczywiście nie wieczność)- a pomyśl na spokojnie, napewno nie zachęcałby Cię do tego, gdyby miało Wam to jeszcze dodatkowo zaszkodzić...
Czy zdecydowaliście się na kontakt w tym tygodniu? Jeśli tak, to porozmawiaj z Nim jeszcze na ten temat, powiedz mu o swoich obawach, spytaj jeszcze raz co o tym sądzi. Odpowiedź przyjdzie sama:)
Myślę, że gdyby między nami układało się super to nie balabym się tej rozłąki. To znaczy bałabym się wyjazdu, ale nie bałabym się, że on mógłby jeszcze coś dodatkowo popsuć między nami. A teraz tak jest.
Bardzo mnie wsparł tym, że chcialby przyjeżdżać do mnie, gdybym się zdecydowała na tę pracę. A 500 km to nie taka krótka wyprawa.
W tym tygodniu w sumie nie zdecydowaliśmy się na spotkanie. Ale chciałabym jeszcze z nim porozmawiać na ten temat (mojej ewentualnej pracy), bo jego zdanie bardzo się dla mnie liczy.

Cytat:
Napisane przez anakazar (Wiadomość 12029823) Myślę,że powinnaś pojechac,skorzystac z nowej szansy-3 miesiące to nie jest dużo,przecież możecie siebie nawzajem odwiedzac(sam Ci powiedział,że będzie przyjezdzał) skorzystaj z tego,że masz możliwośc żeby się rozwijac.Będziecie daleko od siebie,a co za tym idzie będzie też czas na to aby zobaczyc jak to jest bez siebie,napewno zatęsknicie za sobą.
Rozłąka niezawsze jest zła dla związku w wielu przypadkach jest wręcz przeciwnie-pomaga.Pomaga spojrzec na to jakby to było gdyby tej drugiej osoby naprawde zabrakło,czasami własnie dzięki rozłące uświadamiamy sobie jak kochamy druga osobe.
Sama piszesz,że awans i większe pieniązki ja myśle ,że warto-nawet dla samej siebie:)
Trzymaj się ciepło.
Tak, wiem, że rozłąka i tęsknota zbliżają... Mam nadzieję, że w naszym przypadku rownież poszłoby w tę właśnie stronę.
Mam jednak takie wahania, bo gdzieś tam podświadomie mam obawy, że on mógłby o mnie zapomnieć i dojść do wniosku, ze jednak lepiej mu beze mnie. Wiem, że w naszej sytuacji muszę również brać pod uwagę taką możliwość. ale może nie będzie tak źle.

Cytat:
Napisane przez Wizazanka5000 (Wiadomość 12029937) hmm mysle ze powinnas sie zdecydowac na ta oferte.. albo Was to umocni albo upewni w przekonaniu ze to musi byc koniec. w koncu cos ruszy do przodu.

ehh.. ja dzis mialam taka sama rozmowe z moim tz jak Ty wczoraj.. dla mnie bardzo ciezka przeprawa a on zachowywal sie tak jakby w ogole nie przeszlo mu przez mysl ze moze lepiej by bylo jakbysmy sie rozstali.. a naprawde bardzo nam sie nie uklada..od pazdziernika mieszkamy razem. z 3 innymi osobami. i od tamtego czasu pogubilismy sie. niby mieszkamy razem ale ak naprawde nie spedzamy razem czasu. on siedzi przy komputerze a ja przez tv.. teoretycznie non stop jestesmy razem ale zadko mamy taka chwile ze siadziemy i jestesmy naprawde tylko dla siebie..

ja tez sie bardzo czepiam.. nie ufam mu. ale to sie wzielo tak samo jak u Ciebie MOjito z jego klamtw.. i to jest takie bledne kolo.. ja mu nie ufam bo caly czas podejrzewam ze klamie on klamie bo sie boi ze znowu bedzie wojna i moj foch.. i tak jest caly czas.. oststnio obiecalismy sobie. ze sobie czaczynamy ufac nie oklamujemy sie itd. i niby tak bylo ale ja wczoraj znowu zaczelam cos podejrzewac ze kalmie i miec jakies pretensje i znowu wojna.. bardzo sie sama z tym mecze bo bardzo chcialabym w niego uwierzyc.. Bol jest taki ze bardzo mi nie pasuje jego kolezanka z grupy wykladowej. Zdecyowanie za bardzo wnika w nasz zwiazek, miesza sie i w dodatku on kiedys jej przyznal ze ja jestem o nia zazdrosna.. wiecie jak Wazna musiala sie poczuc bo wiadomo jakie sa dziewczyny..

juz od jakiegos czasu nie jestem szczesliwa bo caly czas sie klocimy.. dzis powiedzialam mu.. albo w tym momencie konczymy zwiazek definitywnie i uczymy sie zyc osobno albo dajemy sobie oststnio szanse i robimy wszystko zeby odbudowac to co bylo kiedys miedzy nami. Bez zastanowienia odpowiedzial ze robimy wszystko zeby to naprawic. Wierze w to ze mnie kocha tylko troche sie pogubilismy. a nawet bardzo sie pogubilismy.. Przepraszam Mojito ze tak wtracam tu swoje przezycia ale musialam sie wygadac bo jeszcze emocje we mnie siedza pp tej rozmowie. Trzymam za Ciebie/ za Was kciuki:*
Wizazanko dobry aspekt Twojej rozmowy jest taki, że zdecydowaliście, że oboje CHCECIE. Teraz trzeba przejść do czynów (jaka to ja teraz mądra jestem, co nie? :p:)Może na początek wspólne chociażby oglądanie tv, skoro mieszkacie razem? Albo wspólne przygotowanie kolacji/sniadania. Nie patrz na niego, zrób to pierwsza, a może to będzie krok ku lepszemu :)
Co do braku zaufania... Hmm duży problem, który trudno wyplenić. Bo jeśli ktoś kiedyś bardzo Cię zawiódł to zaufać z taką samą siłą jak kiedyś się nie da. Co nie znaczy, że niemożliwe jest zaufanie od nowa! Musisz po prostu odpuścić, nie zarzucaj mu kłamstwa i nie doszukuj się wszędzie ściem. Wiem, ze to cholernie trudne, ale da się. Bo ja miałam taki sam problem-w każdym, podkreślam KAŻDYM słowie, zdaniu, czynie, każdym telefonie, który dzwonił, każdym smsie doszukiwałam się kłamstw! Nawet jak schodził na dół, gdy kumpel przyjeżdżał do niego, ja widziałam tylko jedno-on na pewno umawia się właśnie z nim na jakieś wieczorne wyjście, albo na inny dzień (i tak, widziałam w tym wieeelki problem, że chce wyjśc np. na sqasha z kumplem o 21 wieczorem, albo o każdej innej)., a na pewno już robiłam mu jazdę pt."Tak, umówiłeś się na kosza, ale NA PEWNO idziesz gdzie indziej, tylko mnie okłamujesz". To było chore! Nie wiem dokładnie jak, ale udalo mi się z tego wyzwolić. Kosztowało mnie jednak to sporo wysiłku. I wiem, ze przez takie jazdy właśnie on teraz każdy mój komentarz na jakiś temat, np. jego wyjścia, nawet jeśli dla mnie jest neutralny, on odbiera jako atak i zakwestionowanie jego prawdomówności.
Ciężka praca Cię czeka, by umieć ugryźć się w język w odpowiednim momencie (ja muszę się tego uczyć teraz w innych sytuacjach). Ale bez tego ani rusz.
Życzę Wam również powodzonka :ehem:



Mojitooo - 2009-04-25 09:28
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Rozmawiałam z nim dzisiaj, chwilkę... Powiedział, że spotka się ze mną jakoś w tygodniu, obgadamy sprawę tej mojej pracy...
Jednak stwierdził, że tak w sumie ogólnie średnio ma ochotę mnie widzieć, bo znowu mu coś obiecam, a potem będę się zachowywać odwrotnie. Chyba naprawdę najlepszym rozwiązaniem będzie odpuszczenie, za często pytam o nas i znów chcę się upewniać. Powiedział mi, że dużo bym chciała, ale od siebie wymagam mało...
I teraz nie wiem-zostawić to tak jak jest i poczekać, aż on będzie chciał sam z siebie odezwać się do mnie, czy próbować się starać (kontaktować się z nim, zadzwonić i zapytać co słychać etc.). Choć w sumie chyba też muszę sama przemyśleć wiele spraw i zastanowić się, co mogę zmienić w sobie, jak naprawić te rzeczy, które i jego, i mnie męczą. Jestem w kropce.



emeczka - 2009-04-25 11:35
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Przeczytałam cały wątek i tak mi się nasunęło kilka rzeczy...

Droga Mojitooo;)
Wydaje mi się że jednak jeszcze warto powalczyć... Jak tak czytam co tu opisujesz, to odnoszę wrażenie, ze Twój TŻ chciałby zmiany, ale jednocześnie nie do końca potrafi konkretnie określić czego oczekuje (przez co powtarza, ze on to wszystko średnio widzi itd.). Jeśli czujesz, że masz w sobie wystarczająco dużo siły i woli walki, to nie poddawaj się:) Nie znam Was i nie wiem na ile on faktycznie się starał zmieniać Wasz związek na lepsze, ale może faktycznie ostatnio było tak że on się starał, a Ty nie do końca? A może po prostu marudzi zamiast wziąć się do roboty i coś naprawiać? To już wiesz tylko Ty - może zastanów się nad jego zarzutami jeszcze raz?

Proponuję Ci zapytać przy najbliższej okazji czego konkretnie oczekuje od Ciebie. Darowałabym sobie kolejne rozmowy o tym że trzeba coś zmienić, że musimy zrobić to czy tamto... Spytaj prosto z mostu: co mu nie odpowiada, co wg niego powinnaś zmienić, czy dostrzega to co już zmieniłaś. A potem powiedz czego Ty od niego oczekujesz i które jego zachowania Ci nie odpowiadają. A później już nie wracajcie do rozmów, tylko żyjcie "normalnie", pamiętając o tym, jakich zachowań starać się unikać (nie od razu wyjdzie, więc pewnie będziecie musieli dać sobie trochę czasu).

Jeśli zależy Ci na wspólnym zamieszkaniu, to też mu powiedz dlaczego. Być może takie wspólne zamieszkanie spowodowałoby że byś odżyła, była znów bardziej spontaniczna i naturalna? Zresztą zamieszkując razem dopiero można dostrzec z kim się jest, bo pewnych rzeczy po prostu sie nie widzi mieszkając osobno. Taki krok w przód byłby dla Was naprawdę dobry, może pomyśl nad argumentami. Tylko nie naciskaj!;)

A co do pracy - jestem zdecydowanie na tak. Przyda się czasem trochę egoizmu, zwłaszcza jeśli jest zdrowy. TŻ jest, ale za miesiąc czy rok może go nie być (nie życzę Ci tego, po prostu różnie w życiu bywa). A okazje lepszej pracy i ciekawej zmiany w życiu nieczęsto się zdarzają. hmm no ja w takim 3-miesięcznym wyjeździe widzę same plusy, również z perpektywy Waszego związku. Moze taki wyjazd pozwoli trochę wyciszyć emocje?

Powodzenia!!:cmok:

Czy ja zawsze muszę pisać taaaakie wypracowania? :baba::rolleyes: następnym razem postaram się krócej:o



Wizazanka5000 - 2009-04-25 12:12
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12030392)

Wizazanko dobry aspekt Twojej rozmowy jest taki, że zdecydowaliście, że oboje CHCECIE. Teraz trzeba przejść do czynów (jaka to ja teraz mądra jestem, co nie? :p:)Może na początek wspólne chociażby oglądanie tv, skoro mieszkacie razem? Albo wspólne przygotowanie kolacji/sniadania. Nie patrz na niego, zrób to pierwsza, a może to będzie krok ku lepszemu :)
Co do braku zaufania... Hmm duży problem, który trudno wyplenić. Bo jeśli ktoś kiedyś bardzo Cię zawiódł to zaufać z taką samą siłą jak kiedyś się nie da. Co nie znaczy, że niemożliwe jest zaufanie od nowa! Musisz po prostu odpuścić, nie zarzucaj mu kłamstwa i nie doszukuj się wszędzie ściem. Wiem, ze to cholernie trudne, ale da się. Bo ja miałam taki sam problem-w każdym, podkreślam KAŻDYM słowie, zdaniu, czynie, każdym telefonie, który dzwonił, każdym smsie doszukiwałam się kłamstw! Nawet jak schodził na dół, gdy kumpel przyjeżdżał do niego, ja widziałam tylko jedno-on na pewno umawia się właśnie z nim na jakieś wieczorne wyjście, albo na inny dzień (i tak, widziałam w tym wieeelki problem, że chce wyjśc np. na sqasha z kumplem o 21 wieczorem, albo o każdej innej)., a na pewno już robiłam mu jazdę pt."Tak, umówiłeś się na kosza, ale NA PEWNO idziesz gdzie indziej, tylko mnie okłamujesz". To było chore! Nie wiem dokładnie jak, ale udalo mi się z tego wyzwolić. Kosztowało mnie jednak to sporo wysiłku. I wiem, ze przez takie jazdy właśnie on teraz każdy mój komentarz na jakiś temat, np. jego wyjścia, nawet jeśli dla mnie jest neutralny, on odbiera jako atak i zakwestionowanie jego prawdomówności.
Ciężka praca Cię czeka, by umieć ugryźć się w język w odpowiednim momencie (ja muszę się tego uczyć teraz w innych sytuacjach). Ale bez tego ani rusz.
Życzę Wam również powodzonka :ehem:

no dokladnie tak samo ja sie zachowuje.. ale boje sie ze jak on zobaczy ze odpuscilam to gbedziemy myslal ze bezkarnie moze klamac.. on mi tak mowi ze musze mu dac ten kredyt zaufania ale on nie udowodni mi w tydzien ze warto bylo bo rzeczywiscie tydzien bez klamstwa to zaden sukces.. oststsnio i tak juz widze ze sie bardziej stara ale mimo to caly czas sie czegos doszukuje.. ale skoro Tobie sie udalo to zwalczyc to czemu mi mialoby sie nie udac?;) Trzymajcie kciuki zeby mi sie udalo..:)



Mojitooo - 2009-04-25 16:16
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez emeczka (Wiadomość 12034125) Przeczytałam cały wątek i tak mi się nasunęło kilka rzeczy...

Droga Mojitooo;)
Wydaje mi się że jednak jeszcze warto powalczyć... Jak tak czytam co tu opisujesz, to odnoszę wrażenie, ze Twój TŻ chciałby zmiany, ale jednocześnie nie do końca potrafi konkretnie określić czego oczekuje (przez co powtarza, ze on to wszystko średnio widzi itd.). Jeśli czujesz, że masz w sobie wystarczająco dużo siły i woli walki, to nie poddawaj się:) Nie znam Was i nie wiem na ile on faktycznie się starał zmieniać Wasz związek na lepsze, ale może faktycznie ostatnio było tak że on się starał, a Ty nie do końca? A może po prostu marudzi zamiast wziąć się do roboty i coś naprawiać? To już wiesz tylko Ty - może zastanów się nad jego zarzutami jeszcze raz?

Proponuję Ci zapytać przy najbliższej okazji czego konkretnie oczekuje od Ciebie. Darowałabym sobie kolejne rozmowy o tym że trzeba coś zmienić, że musimy zrobić to czy tamto... Spytaj prosto z mostu: co mu nie odpowiada, co wg niego powinnaś zmienić, czy dostrzega to co już zmieniłaś. A potem powiedz czego Ty od niego oczekujesz i które jego zachowania Ci nie odpowiadają. A później już nie wracajcie do rozmów, tylko żyjcie "normalnie", pamiętając o tym, jakich zachowań starać się unikać (nie od razu wyjdzie, więc pewnie będziecie musieli dać sobie trochę czasu).

Jeśli zależy Ci na wspólnym zamieszkaniu, to też mu powiedz dlaczego. Być może takie wspólne zamieszkanie spowodowałoby że byś odżyła, była znów bardziej spontaniczna i naturalna? Zresztą zamieszkując razem dopiero można dostrzec z kim się jest, bo pewnych rzeczy po prostu sie nie widzi mieszkając osobno. Taki krok w przód byłby dla Was naprawdę dobry, może pomyśl nad argumentami. Tylko nie naciskaj!;)

A co do pracy - jestem zdecydowanie na tak. Przyda się czasem trochę egoizmu, zwłaszcza jeśli jest zdrowy. TŻ jest, ale za miesiąc czy rok może go nie być (nie życzę Ci tego, po prostu różnie w życiu bywa). A okazje lepszej pracy i ciekawej zmiany w życiu nieczęsto się zdarzają. hmm no ja w takim 3-miesięcznym wyjeździe widzę same plusy, również z perpektywy Waszego związku. Moze taki wyjazd pozwoli trochę wyciszyć emocje?

Powodzenia!!:cmok:

Czy ja zawsze muszę pisać taaaakie wypracowania? :baba::rolleyes: następnym razem postaram się krócej:o
Możesz pisać takie długie wypracowania :) Lubię czytać :D
Co do zmian... On naprawdę się starał i stara. Chociaż teraz wiadomo- nie będzie mi nadskakiwał skoro czuje złość. Był kiedyś inny, najważniejsi byli kumple, wieczorne wyjścia, albo nawet całodniowe wyjazdy z nimi. Ja siedziałam sama w domu. Jednak zmieniło się to diametralnie. Teraz po pracy jeździłam codziennie do niego. Spędzaliśmy czas razem, weekendy również. Często nocowałam u niego.

Analizuję sobie wiele sytuacji i wychodzi na to, że ja chyba stałam się troszkę takim bluszczem... Zawsze obiecywałam poprawę, ale na dłuższą metę nie udawało mi się nad tym zapanować :( A wiem, że to jest męczące. Boję się jednak, że on już nie weźmie moich słów za wiążące. Po prostu stwierdzi, że jak zwykle obiecuję i na tym się kończy. Jak mu pokazać, że pragnę się zmienić, skoro on na razie nie ma ochoty mnie widzieć? :(

Co do wyjazdu to bardzo się tego boję. Nigdy nie byłam tak długo z dala od domu i nie wiem, czy zmiana pracy wyjdzie mi na dobre. Co prawda w tej się nie rozwijam, ale mam stałe godziny pracy, od pon-pt, blisko domku pracuję. Wygodnie mi. A tak? Może okazać się, ze po tych 3 miesiącach wrócę tutaj, do siebie i będę tylko jeździć, jeździć i jeździć, a w domu będę tylko gościem :( Nie wiem czy podjąć takie ryzyko.
Z drugiej strony może naprawdę to nam pomoże. Uspokoimy się, zatęsknimy za sobą... Tylko te 3 miesiące to jak dla mnie strasznie długo :( I jeszcze 3 takie super miesiące, gdzie jest ciepło :(
Mieliśmy jechac na wakacje. Jednak chyba nic z tego. On nie jest już zainteresowany. Nie wiem co robić :confused::confused::conf used:

---------- Dopisano o 17:16 ---------- Poprzedni post napisano o 17:13 ----------

Cytat:
Napisane przez Wizazanka5000 (Wiadomość 12034566) no dokladnie tak samo ja sie zachowuje.. ale boje sie ze jak on zobaczy ze odpuscilam to gbedziemy myslal ze bezkarnie moze klamac.. on mi tak mowi ze musze mu dac ten kredyt zaufania ale on nie udowodni mi w tydzien ze warto bylo bo rzeczywiscie tydzien bez klamstwa to zaden sukces.. oststsnio i tak juz widze ze sie bardziej stara ale mimo to caly czas sie czegos doszukuje.. ale skoro Tobie sie udalo to zwalczyc to czemu mi mialoby sie nie udac?;) Trzymajcie kciuki zeby mi sie udalo..:) Więc zmień myślenie. Odpuść, a on na pewno to doceni :) Powodzenia :)



pieluchomajtek - 2009-04-25 16:33
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12032657) Rozmawiałam z nim dzisiaj, chwilkę... Powiedział, że spotka się ze mną jakoś w tygodniu, obgadamy sprawę tej mojej pracy...
Jednak stwierdził, że tak w sumie ogólnie średnio ma ochotę mnie widzieć, bo znowu mu coś obiecam, a potem będę się zachowywać odwrotnie. Chyba naprawdę najlepszym rozwiązaniem będzie odpuszczenie, za często pytam o nas i znów chcę się upewniać. Powiedział mi, że dużo bym chciała, ale od siebie wymagam mało...
.
mialam te sama sytuacje co Ty... tylko ze ja bylam jak Twoj chlopak a moj byl jak Ty. gdybym miala drugi raz podjec decyzje to zrobilabym dokladnie to samo co wtedy... czyli zerwala.
dopiero definitywne zerwanie podziala na Ciebie moblizujaco bo jak on bedzie cie ciagle zapewnial to Ty gowno zrobisz dla Waszego zwaizku. wiem, co mowie bo mialam to samo. Czyli zastanow sie czy warto, bo jak ciagle bedziesz tak postepowac to on w koncu definitywnie z Toba zerwie. A wtedy bedzie troszke za pozno na zal i zapewnienia o jakis zmianach :nie:
U mnie minelo prawie 7 miechow od zerwania i dalej nie ufam, ze bedzie dobrze, ze zrozumial ze cos zmieni. wiem, sama tez mam duzo za uszami (miedzy innymi "wloski" temperament ktory powinnam utemperowac) ale ja tyle dalam dla tego zwiazku i caigle slyszlalam "powiedz, ze ci zalezy" a kiedy powiedzialam to dostalam wielki gowno. Teraz juz nie dam sie na to nabrac. Wymagam czynow a nie durnego *******enia "powiedz, ze ci zalezy, ze bedzie dobrze" .
zastanow sie dobrze, zanim w Twoim chlopaku nie puszcza ostatnie wiezi. Bo potem bedziesz musiala sie 10 razy bardziej napracowac zeby go odzyskac



Mojitooo - 2009-04-25 16:44
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez pieluchomajtek (Wiadomość 12037554) mialam te sama sytuacje co Ty... tylko ze ja bylam jak Twoj chlopak a moj byl jak Ty. gdybym miala drugi raz podjec decyzje to zrobilabym dokladnie to samo co wtedy... czyli zerwala.
dopiero definitywne zerwanie podziala na Ciebie moblizujaco bo jak on bedzie cie ciagle zapewnial to Ty gowno zrobisz dla Waszego zwaizku. wiem, co mowie bo mialam to samo. Czyli zastanow sie czy warto, bo jak ciagle bedziesz tak postepowac to on w koncu definitywnie z Toba zerwie. A wtedy bedzie troszke za pozno na zal i zapewnienia o jakis zmianach :nie:
Zdaję sobie z tego sprawę. Boję się, że już jest za późno... :( Chociaż on twierdzi, że na razie nie, ale jak nie wymyślę nic co nam pomoże to on tego nie widzi. On oczekuje ode mnie zmiany, działań... Nie wiem jak się za to zabrać :( Za bardzo to wszystko mnie chyba przygnębia. Analizuję, dostrzegam, co było nie tak, ale chyba jeszcze muszę mieć czas, by wymyslić jak to zmienić.
Muszę tez powstrzymać się przed szukaniem kontaktu z nim... Nie wiem :( Nic nie wiem :( Bo jak szukam kontaktu i na przykład zadzwonię i pogadamy miło, to zawsze na końcu muszę nawiązać do "nas" i najchętniej usłyszeć jego zapewnienie, że jemu nadal zależy (dzisiaj tak zrobiłam)... A jak on się zdenerwuje to potem i ja się denerwuję, i jest nie tak jak chciałam. A pretensje mogę mieć tylko do siebie. I robię tak w kółko :( Jak się tego pozbyć :mad:



emeczka - 2009-04-25 16:50
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12037332) Możesz pisać takie długie wypracowania :) Lubię czytać :D
Co do zmian... On naprawdę się starał i stara. Chociaż teraz wiadomo- nie będzie mi nadskakiwał skoro czuje złość. Był kiedyś inny, najważniejsi byli kumple, wieczorne wyjścia, albo nawet całodniowe wyjazdy z nimi. Ja siedziałam sama w domu. Jednak zmieniło się to diametralnie. Teraz po pracy jeździłam codziennie do niego. Spędzaliśmy czas razem, weekendy również. Często nocowałam u niego.

Analizuję sobie wiele sytuacji i wychodzi na to, że ja chyba stałam się troszkę takim bluszczem... Zawsze obiecywałam poprawę, ale na dłuższą metę nie udawało mi się nad tym zapanować :( A wiem, że to jest męczące. Boję się jednak, że on już nie weźmie moich słów za wiążące. Po prostu stwierdzi, że jak zwykle obiecuję i na tym się kończy. Jak mu pokazać, że pragnę się zmienić, skoro on na razie nie ma ochoty mnie widzieć? :(

Co do wyjazdu to bardzo się tego boję. Nigdy nie byłam tak długo z dala od domu i nie wiem, czy zmiana pracy wyjdzie mi na dobre. Co prawda w tej się nie rozwijam, ale mam stałe godziny pracy, od pon-pt, blisko domku pracuję. Wygodnie mi. A tak? Może okazać się, ze po tych 3 miesiącach wrócę tutaj, do siebie i będę tylko jeździć, jeździć i jeździć, a w domu będę tylko gościem :( Nie wiem czy podjąć takie ryzyko.
Z drugiej strony może naprawdę to nam pomoże. Uspokoimy się, zatęsknimy za sobą... Tylko te 3 miesiące to jak dla mnie strasznie długo :( I jeszcze 3 takie super miesiące, gdzie jest ciepło :(
Mieliśmy jechac na wakacje. Jednak chyba nic z tego. On nie jest już zainteresowany. Nie wiem co robić :confused::confused::conf used:
:) cieszę się że nie zanudziłam.

Wiesz, może po prostu zamiast obiecywać, zacznij od tej cechy czy zachowania, które najbardziej mu przeszkadza? pogadaj z nim, że wszystkiego na raz nie uda Ci się zapewne zmienić, ale z jego pomocą stopniowo możecie coś zdziałać:ehem: jeśli np. chcialby abyś częściej się uśmiechała i była generalnie weselszą osóbką, to nakręcaj się pozytywnie przed spotkaniem, pójdzie na komedię, zróbcie coś głupiego, idźciedo wesołego miasteczka..;) a jeśli za bardzo go osaczasz, znajdź sobie po prostu coś, na co będziesz mogła poświęcić swój czas, bez potrzeby wciągania w to TŻta (hmm joga?;) może jakieś inne ciekawe zajęcie?). I po jednej rozmowie starajcie się nie roztrząsać już problemów, tylko "działajcie". Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że chyba facetów jednak męczy roztrząsanie problemów i debatowanie nad nimi. Jedno wyjaśnienie sprawy wystarcza, potem można iść dalej i się nie oglądać za siebie:) Chyba teraz od Ciebie najwięcej będzie zależało, jak Wam się będzie układać, choć jego wsparcie pewnie się przyda:ehem:

A co do wyjazdu - rozumiem Twoje rozterki, bo sama jestem gościem w domu:rolleyes: i fakt, że takie jeżdżenie nie zawsze jest super, ale mi to na przykład odpowiada, bo też mnie praca rozwija. Natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu leży takie jeżdżenie po Polsce. Pisałam, że popieram ten wyjazd bardziej pod kątem Was, bo taka rozłąka jest bardziej "naturalna" niż umawianie się na "trochę oddechu", "trochę czasu bez siebie". A oddech na takim wyjeździe można złapać, no i czasem też dobrze potęsknić do siebie;)

A wakacje... czemu miałby nie być zainteresowany? nawet jak teraz tak mówi, do wakacji mu przejdzie. Plany zawsze można zweryfikować i pojechać gdzieś po tych 3 miesiącach w innym mieście, albo pojechać na kilka krótszych wypadów. Zresztą, pewnie samo się ułoży;)



Mojitooo - 2009-04-25 17:02
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez emeczka (Wiadomość 12037761) :) cieszę się że nie zanudziłam.

Wiesz, może po prostu zamiast obiecywać, zacznij od tej cechy czy zachowania, które najbardziej mu przeszkadza? pogadaj z nim, że wszystkiego na raz nie uda Ci się zapewne zmienić, ale z jego pomocą stopniowo możecie coś zdziałać:ehem: jeśli np. chcialby abyś częściej się uśmiechała i była generalnie weselszą osóbką, to nakręcaj się pozytywnie przed spotkaniem, pójdzie na komedię, zróbcie coś głupiego, idźciedo wesołego miasteczka..;) a jeśli za bardzo go osaczasz, znajdź sobie po prostu coś, na co będziesz mogła poświęcić swój czas, bez potrzeby wciągania w to TŻta (hmm joga?;) może jakieś inne ciekawe zajęcie?). I po jednej rozmowie starajcie się nie roztrząsać już problemów, tylko "działajcie". Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że chyba facetów jednak męczy roztrząsanie problemów i debatowanie nad nimi. Jedno wyjaśnienie sprawy wystarcza, potem można iść dalej i się nie oglądać za siebie:) Chyba teraz od Ciebie najwięcej będzie zależało, jak Wam się będzie układać, choć jego wsparcie pewnie się przyda:ehem:

A co do wyjazdu - rozumiem Twoje rozterki, bo sama jestem gościem w domu:rolleyes: i fakt, że takie jeżdżenie nie zawsze jest super, ale mi to na przykład odpowiada, bo też mnie praca rozwija. Natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu leży takie jeżdżenie po Polsce. Pisałam, że popieram ten wyjazd bardziej pod kątem Was, bo taka rozłąka jest bardziej "naturalna" niż umawianie się na "trochę oddechu", "trochę czasu bez siebie". A oddech na takim wyjeździe można złapać, no i czasem też dobrze potęsknić do siebie;)

A wakacje... czemu miałby nie być zainteresowany? nawet jak teraz tak mówi, do wakacji mu przejdzie. Plany zawsze można zweryfikować i pojechać gdzieś po tych 3 miesiącach w innym mieście, albo pojechać na kilka krótszych wypadów. Zresztą, pewnie samo się ułoży;)
Lubię sluchać i czytać rady innych :)

Wiem, że powinnam się za siebie wziąć, czas zacząć działać, a nie tylko myśleć, jak to zrobić. I masz rację-jego męczy ciągłe roztrząsanie problemu. Bardzo jednak doceniam to, że ostatnio porozmawiał ze mną szczerze, że był to dialog, a nie jak dotąd mój monolog...
Najważniejsze teraz to pomysleć nad tą pracą. A potem jak podejmę decyzję to się jej trzymać. I trzeba wierzyć, że taka zmiana może nam wyjść na dobre.

Piszesz, że też jesteś gościem w domu. Jeździsz po całej Polsce, czy danym rejonie Polski? I jak często nie ma Cię w domu? Bywa tak, że 3,4,5 dni nie ma Cię w domu? Jak Ci się układa z Twoim Tż w związku z tym?
Ja jestem osobą rodzinną i nie wyobrażam sobie np. bywać w domu jedynie w weekendy. Choć tak do końca nie wiem ile dni byłabym poza domem, może częściej niż mi się wydaje...



emeczka - 2009-04-25 17:20
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12037906) Lubię sluchać i czytać rady innych :)

Wiem, że powinnam się za siebie wziąć, czas zacząć działać, a nie tylko myśleć, jak to zrobić. I masz rację-jego męczy ciągłe roztrząsanie problemu. Bardzo jednak doceniam to, że ostatnio porozmawiał ze mną szczerze, że był to dialog, a nie jak dotąd mój monolog...
Najważniejsze teraz to pomysleć nad tą pracą. A potem jak podejmę decyzję to się jej trzymać. I trzeba wierzyć, że taka zmiana może nam wyjść na dobre.

Piszesz, że też jesteś gościem w domu. Jeździsz po całej Polsce, czy danym rejonie Polski? I jak często nie ma Cię w domu? Bywa tak, że 3,4,5 dni nie ma Cię w domu? Jak Ci się układa z Twoim Tż w związku z tym?
Ja jestem osobą rodzinną i nie wyobrażam sobie np. bywać w domu jedynie w weekendy. Choć tak do końca nie wiem ile dni byłabym poza domem, może częściej niż mi się wydaje...
Dobrze że sobie zdajesz przynajmniej sprawę z tego, że czas się wziąć do roboty;) pierwszy krok zrobiony;) a jak zacząć działać? najprościej od uśmiechu i dobrego humoru, gdy go zobaczysz:) tak, żebyście byli szczęśliwi tylko dlatego, że się widzicie. Wtedy łatwiej jest się wziąć za inne problemy. a może ten wyjazd majowy jednak wypali? może po prostu mu powiedz że chciałabyś z nim spędzić miło czas i byłabyś szczęśliwa gdybyście majówkę spędzili razem?

Co do pracy.. miewam tygodnie, że pracuję na miejscu i nie jeżdżę, miewam też takie, że nie ma mnie 2-3 dni. Jeżdżę w różne miejsca, raczej rzadko w obrębie województwa (do tej pory mi się nie zdarzyło;) ). Z TŻ o dziwo układa się bardzo dobrze, nie wiem czy właśnie nie dlatego, że nie mamy przesytu sobą - możemy do siebie zatęsknić, a jak jestem w domku, to głównie staramy się tym nacieszyć. Ostatnio z przerażeniem stwierdziłam, że jak jestem za długo w domu, to zaczynamy mieć spięcia:cojest: moje wyjazdy w gruncie rzeczy dobrze na nas wpływają, choć oczywiście są dni, kiedy dałabym wiele żeby móc nigdzie nie jechać i zostać w domku. Póki co nie mam zamiaru zmieniać pracy i mimo, że bywa męcząca, bardzo ją lubię. Więc chyba nie jest źle;)



Mojitooo - 2009-04-25 17:33
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez emeczka (Wiadomość 12038149) Dobrze że sobie zdajesz przynajmniej sprawę z tego, że czas się wziąć do roboty;) pierwszy krok zrobiony;) a jak zacząć działać? najprościej od uśmiechu i dobrego humoru, gdy go zobaczysz:) tak, żebyście byli szczęśliwi tylko dlatego, że się widzicie. Wtedy łatwiej jest się wziąć za inne problemy. a może ten wyjazd majowy jednak wypali? może po prostu mu powiedz że chciałabyś z nim spędzić miło czas i byłabyś szczęśliwa gdybyście majówkę spędzili razem?

Co do pracy.. miewam tygodnie, że pracuję na miejscu i nie jeżdżę, miewam też takie, że nie ma mnie 2-3 dni. Jeżdżę w różne miejsca, raczej rzadko w obrębie województwa (do tej pory mi się nie zdarzyło;) ). Z TŻ o dziwo układa się bardzo dobrze, nie wiem czy właśnie nie dlatego, że nie mamy przesytu sobą - możemy do siebie zatęsknić, a jak jestem w domku, to głównie staramy się tym nacieszyć. Ostatnio z przerażeniem stwierdziłam, że jak jestem za długo w domu, to zaczynamy mieć spięcia:cojest: moje wyjazdy w gruncie rzeczy dobrze na nas wpływają, choć oczywiście są dni, kiedy dałabym wiele żeby móc nigdzie nie jechać i zostać w domku. Póki co nie mam zamiaru zmieniać pracy i mimo, że bywa męcząca, bardzo ją lubię. Więc chyba nie jest źle;)
Tak, tylko żeby za tym pierwszym krokiem szły następne... U mnie to jest niestety tak, ze ja się staram, działam do czasu, jak on to zauważy i znowu mi zaufa, że będzie lepiej. A potem to już cóż-tak jakby mi się nie chciało. Zdobyłam to co chciałam i nie muszę się dalej starać :o Wiem, kiepsko to brzmi. I nie jest tak, że zmieniam swe oblicze o 180 stopni, ale chyba tak to wygląda raczej, że jak zdobędę to potem już uważam, że nie muszę się starac bardziej :( a doceniam jego w momencie, gdy on ma mnie już dość :( Co za paradoks.

Nie sądzę, by on chciał ze mną pojechać... Może jakoś zapytam w przyszłym tygodniu, ale wątpię, by się zgodził.
Mam ochotę usłyszeć teraz jego głos, ale wiem, ze nie mogę go napastować swoją osobą...

A co do pracy to kurcze moja polegałaby na ciągłym jeżdżeniu, poza tym co dwa tygodnie musiałabym jeździć na dzień, dwa do siedziby firmy, czyli ok. 500 km od domu. Nie wiem czy na dłuższą metę nie byłoby to męczące :( Nie wiem co robić :(



marea - 2009-04-25 17:57
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Wiesz, w powyzszych Twoich wypowiedziach widac, daje sie odczuc ze on jest zmeczony twoja osoba, problemami, wiecznymi rozmowami...jestes nieszczesliwa i pewnie on czuje sie winny, faceci sa b czuli na to....na dluzsza mete niewielu wytrzyma taka sytuacje, Ty muisz sama sie zdystansowac, zaczac cieszyc sie zyciem, i czerpac z niego przyjemnosc, on napewno bedzie szczesliwy i zadowolony majac przy sobie szczesliwa kobiete ktora ma swoje zycie i male klutnie z nim nie sa dla niej koncem swiata, Moj facet czasem mi to mowil ze mu to ciazy, chyba jestem podobna do Ciebie w tej kwesti i robie dramaty z klutni z TZ'em i 'swiat mi sie wali' :) Mysle ze propozycja nowej pracy i wyjazd do swietna szansa bys mogla nabrac pewnosci siebie w zyciu. Uwierz mi on-jesli kocha Cie szczerze tak jak mowisz ze czujesz, bedzie napewno szczesliwszy...Druga rzecz duzo juz rozmawialiscie, nie ma sensu walkowac to w kolko, cieszcie sie zyciem, soba, nie wis mu u szyji, znajdz siebie w Tym zyciu, pokochaj Siebie najpierw a on pokocha Cie bardziej...



Mojitooo - 2009-04-25 18:14
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez marea (Wiadomość 12038589) Wiesz, w powyzszych Twoich wypowiedziach widac, daje sie odczuc ze on jest zmeczony twoja osoba, problemami, wiecznymi rozmowami...jestes nieszczesliwa i pewnie on czuje sie winny, faceci sa b czuli na to....na dluzsza mete niewielu wytrzyma taka sytuacje, Ty muisz sama sie zdystansowac, zaczac cieszyc sie zyciem, i czerpac z niego przyjemnosc, on napewno bedzie szczesliwy i zadowolony majac przy sobie szczesliwa kobiete ktora ma swoje zycie i male klutnie z nim nie sa dla niej koncem swiata, Moj facet czasem mi to mowil ze mu to ciazy, chyba jestem podobna do Ciebie w tej kwesti i robie dramaty z klutni z TZ'em i 'swiat mi sie wali' :) Mysle ze propozycja nowej pracy i wyjazd do swietna szansa bys mogla nabrac pewnosci siebie w zyciu. Uwierz mi on-jesli kocha Cie szczerze tak jak mowisz ze czujesz, bedzie napewno szczesliwszy...Druga rzecz duzo juz rozmawialiscie, nie ma sensu walkowac to w kolko, cieszcie sie zyciem, soba, nie wis mu u szyji, znajdz siebie w Tym zyciu, pokochaj Siebie najpierw a on pokocha Cie bardziej... tak, jest zmęczony i ja w sumie też... Naprawdę muszę zacząć działać, zrobię to od teraz. Pozytywne myślenie działa cuda.

Zakładając ten wątek nie liczyłam na takie wsparcie mojej osoby. Myślałam, że zostanę osądzona, tak jak on i jedyne co przeczytam to wpisy "dajcie sobie spokój". Ale nie chcę go stracić, bo dzięki Niemu moje życie jest lepsze. Choć głupia nie potrafię tego docenić :(

Mam wielki problem z pewnością siebie, a raczej jej brakiem. W sumie On wyciągnął mnie z kąta i z szarej myszki stałam się atrakcyjną dziewczyną. A raczej zaczęłam tę atrakcyjność dostrzegać. Nie wiem dlaczego teraz nie umiem dostrzec, ze jestem ładną, miłą i mądrą kobietką, której on chce, natomiast widzę kogoś, kto ciągle boi się odrzucenia i boi sie tego, ze On znajdzie kogoś lepszego ode mnie :(



marea - 2009-04-25 18:25
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12038819) tak, jest zmęczony i ja w sumie też... Naprawdę muszę zacząć działać, zrobię to od teraz. Pozytywne myślenie działa cuda.

Zakładając ten wątek nie liczyłam na takie wsparcie mojej osoby. Myślałam, że zostanę osądzona, tak jak on i jedyne co przeczytam to wpisy "dajcie sobie spokój". Ale nie chcę go stracić, bo dzięki Niemu moje życie jest lepsze. Choć głupia nie potrafię tego docenić :(

Mam wielki problem z pewnością siebie, a raczej jej brakiem. W sumie On wyciągnął mnie z kąta i z szarej myszki stałam się atrakcyjną dziewczyną. A raczej zaczęłam tę atrakcyjność dostrzegać. Nie wiem dlaczego teraz nie umiem dostrzec, ze jestem ładną, miłą i mądrą kobietką, której on chce, natomiast widzę kogoś, kto ciągle boi się odrzucenia i boi sie tego, ze On znajdzie kogoś lepszego ode mnie :(
On w posredni sposob napewno chce Ci to dac do zrozumienia...napewno jestescie inni, rozni ale my kobiety nie mozemy osaczac facetow, jesatem w pewien sposob podobna do Ciebie, ja raczej spokojna, samotniczka, on pewnien siebie, dusza towarzystwa, dawniej b walczylismy, bylam bluszczem, oj napewno tak, tak dla zartu powiem ze czytajac twoje ostatnie posty...on siedzial obok ogladal mecz, spytalam, kochanie czy ja jestem dla ciebie 'bluszczem'? on mowi 'nie!'..raczej 'pokrzywka' pol zartem pol serio :)...musisz polubic i pokochac siebie, to podstawa, wyjsc do ludzi, miec 'swoj swiat' cos co lubisz robic, chocby robienie broszek z modeliny:) badz soba ale nic na sile...to napewno pierwszy krok do lepszego waszego jutra, i nie boj sie zaryzykowac, zmien prace, teraz ciezko o nia a jesli masz taka mozliwosc sproboj, On sam Cie goraco do tego namawia, potwierdzajac moje powyzsze slowa, i przypuszczenia, On chce szczesliwej kobiety ktora dziala a nie tylko gada, i zrzedzi :) sama bedac szczesliwa i zadowolona z wlasnego zycia, pracy przekazesz jemu i waszemu zwiazkowi te dobre fluidy. Nie wachaj sie. On napewno nie chce uslyszec po roku ze dla niego zrezygnwalas z tej szansy bo to juz napewno bedzie poczatkiem konca
:cmok:

Btw polecam Ci ksiazke 'Dlaczego faceci kochaja zolzy' jesli jeszcze nie czytalas polecam, kilku moich kolegow ja przeczytalo i oni pomimo iz w tej ksiazce radzi sie kobiecie byc cwana i czasem nawet uciekac sie do malych sztuczek czy klamstw wszyscy ci faceci zgodzili sie ze wlasnie taka kobiete by chcieli, potrafiaca soebie radzic a nie zrzedzaca i wiszaca na szyji, oraz zrzucajaca wine za swoje niepowodzenia na faceta



Mojitooo - 2009-04-25 18:47
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez marea (Wiadomość 12038960) On w posredni sposob napewno chce Ci to dac do zrozumienia...napewno jestescie inni, rozni ale my kobiety nie mozemy osaczac facetow, jesatem w pewien sposob podobna do Ciebie, ja raczej spokojna, samotniczka, on pewnien siebie, dusza towarzystwa, dawniej b walczylismy, bylam bluszczem, oj napewno tak, tak dla zartu powiem ze czytajac twoje ostatnie posty...on siedzial obok ogladal mecz, spytalam, kochanie czy ja jestem dla ciebie 'bluszczem'? on mowi 'nie!'..raczej 'pokrzywka' pol zartem pol serio :)...musisz polubic i pokochac siebie, to podstawa, wyjsc do ludzi, miec 'swoj swiat' cos co lubisz robic, chocby robienie broszek z modeliny:) badz soba ale nic na sile...to napewno pierwszy krok do lepszego waszego jutra, i nie boj sie zaryzykowac, zmien prace, teraz ciezko o nia a jesli masz taka mozliwosc sproboj, On sam Cie goraco do tego namawia, potwierdzajac moje powyzsze slowa, i przypuszczenia, On chce szczesliwej kobiety ktora dziala a nie tylko gada, i zrzedzi :) sama bedac szczesliwa i zadowolona z wlasnego zycia, pracy przekazesz jemu i waszemu zwiazkowi te dobre fluidy. Nie wachaj sie. On napewno nie chce uslyszec po roku ze dla niego zrezygnwalas z tej szansy bo to juz napewno bedzie poczatkiem konca
:cmok:

Btw polecam Ci ksiazke 'Dlaczego faceci kochaja zolzy' jesli jeszcze nie czytalas polecam, kilku moich kolegow ja przeczytalo i oni pomimo iz w tej ksiazce radzi sie kobiecie byc cwana i czasem nawet uciekac sie do malych sztuczek czy klamstw wszyscy ci faceci zgodzili sie ze wlasnie taka kobiete by chcieli, potrafiaca soebie radzic a nie zrzedzaca i wiszaca na szyji, oraz zrzucajaca wine za swoje niepowodzenia na faceta
Ja chyba dla niego poświęcam cały mój świat... Tzn chyba wcale go nie mam. Tak naprawdę nie spotykamy się jedynie, gdy on nie może (ma coś do załatwienia lub spotyka się z kumplem). Są oczywiście sporadyczne przypadki, że ja muszę coś zrobić i rezygnuję ze spotkania z nim, ale wtedy czuję się z tym źle. I od razu mam myśl-pewnie cieszy się, że ma wolny dzień (zresztą co w tym złego, że się cieszy, ze może pojechac do kumpla). Wiem, to raczej nienormalne i chore z mojej strony... Co prawda nie okazuję mu tego (no może czasami), ale jak się wyleczyć z takiego podejścia do sprawy? Muszę nadmienić, że teraz, gdy on mi powiedział, że nie ma ochoty się ze mną spotykac, to ja mimo, że wiem, że pewnie jest ze znajomymi (np. wczoraj pojechał na piłkę i może teraz też gdzieś jest) nie mam takich chorych jazd i myśli. To jest jakieś nielogiczne chyba :confused:

Książkę czytałam... I widziałam siebie w całej okazałości (oczywiście nie jako zołzę), ale nie potrafię chyba tego wprowadzić w życie. Książka książką, ale jakoś tak nie umiem wejść w pewne schematy zachowań (inne od moich własnych, albo własnych wymyślonych).



marea - 2009-04-25 18:57
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Mojitooo (Wiadomość 12039272) Ja chyba dla niego poświęcam cały mój świat... Tzn chyba wcale go nie mam. Tak naprawdę nie spotykamy się jedynie, gdy on nie może (ma coś do załatwienia lub spotyka się z kumplem). Są oczywiście sporadyczne przypadki, że ja muszę coś zrobić i rezygnuję ze spotkania z nim, ale wtedy czuję się z tym źle. I od razu mam myśl-pewnie cieszy się, że ma wolny dzień (zresztą co w tym złego, że się cieszy, ze może pojechac do kumpla). Wiem, to raczej nienormalne i chore z mojej strony... Co prawda nie okazuję mu tego (no może czasami), ale jak się wyleczyć z takiego podejścia do sprawy? Muszę nadmienić, że teraz, gdy on mi powiedział, że nie ma ochoty się ze mną spotykac, to ja mimo, że wiem, że pewnie jest ze znajomymi (np. wczoraj pojechał na piłkę i może teraz też gdzieś jest) nie mam takich chorych jazd i myśli. To jest jakieś nielogiczne chyba :confused:

Książkę czytałam... I widziałam siebie w całej okazałości (oczywiście nie jako zołzę), ale nie potrafię chyba tego wprowadzić w życie. Książka książką, ale jakoś tak nie umiem wejść w pewne schematy zachowań (inne od moich własnych, albo własnych wymyślonych).

Dlatego bez zbednego biadolenia, mysle ze nowa praca bedzie wlasnie taka szansa przedewszytskim dla Ciebie, nowe znajomosci, ludzie, to napewno doda Ci energi, pewnosci siebie...Odwaz sie:) i pomalutku podnos sobie poprzeczke:)



Mojitooo - 2009-04-25 19:17
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez marea (Wiadomość 12039423) Dlatego bez zbednego biadolenia, mysle ze nowa praca bedzie wlasnie taka szansa przedewszytskim dla Ciebie, nowe znajomosci, ludzie, to napewno doda Ci energi, pewnosci siebie...Odwaz sie:) i pomalutku podnos sobie poprzeczke:) Muszę rozważyć wszystkie aspekty tej nowej pracy, ale wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy ma to więcej plusów niż minusów. Ale boję się. Bo tak jak już chyba pisałam, jestem przywiązana do miejsca i nie chcę po prostu ciągle być w trasie... To chyba nie dla mnie.



Marza1Dudz - 2009-04-25 19:21
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Witaj Majitoo przeczytałam wątek ! Mam zupełnie ten sam problem co Ty, też jestem trochę taką zołzą i chciałabym żeby mój tz prowadził mnie za rękę i też go chyba nie docenia stąd ich takie oschłe zachowanie. Również założyłam tu wątek "Czy to kryzys małżeński czy koniec miłości". Ja mam trochę trudniej bo jestem mężatką, nie odchodzę i nie wracam w kółko ale potrafiliśmy długo ze sobą nie rozmawiać, tęskniliśmy, godziliśmy się i znów kłóciliśmy. Czytają Twój wątek doszłam do wniosku że rzeczywiście jest coś takiego jak rywalizacja..kto komu się podporzątkuje, tu potrzeba dystansu do siebie i do ludzi. Również tak jak Ty sądziłam że wszystko dla niego poświęcam, ale po co? Czy oni tego chcą? Nie! a mężczyżni potrafia zadbać o swoje sprawy i swoje rozrywki, a my? Trzeba to zmienić. Życzę Ci dużo wiary w siebie, dziewczyny dobrze podpowiadają trzeba najpierw pokochać siebie. I przyjaciele są bardzo ważni!!! Czasem wystarczy się wygadać żeby było lepiej.



Mojitooo - 2009-04-25 19:39
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Cytat:
Napisane przez Marza1Dudz (Wiadomość 12039746) Witaj Majitoo przeczytałam wątek ! Mam zupełnie ten sam problem co Ty, też jestem trochę taką zołzą i chciałabym żeby mój tz prowadził mnie za rękę i też go chyba nie docenia stąd ich takie oschłe zachowanie. Również założyłam tu wątek "Czy to kryzys małżeński czy koniec miłości". Ja mam trochę trudniej bo jestem mężatką, nie odchodzę i nie wracam w kółko ale potrafiliśmy długo ze sobą nie rozmawiać, tęskniliśmy, godziliśmy się i znów kłóciliśmy. Czytają Twój wątek doszłam do wniosku że rzeczywiście jest coś takiego jak rywalizacja..kto komu się podporzątkuje, tu potrzeba dystansu do siebie i do ludzi. Również tak jak Ty sądziłam że wszystko dla niego poświęcam, ale po co? Czy oni tego chcą? Nie! a mężczyżni potrafia zadbać o swoje sprawy i swoje rozrywki, a my? Trzeba to zmienić. Życzę Ci dużo wiary w siebie, dziewczyny dobrze podpowiadają trzeba najpierw pokochać siebie. I przyjaciele są bardzo ważni!!! Czasem wystarczy się wygadać żeby było lepiej. Marza1Dudz ja również przeczytałam Twój wątek... I również życzę Ci wiary i wytrwałości, bo przecież macie córkę... Będzie dobrze :)

Tak czytam Wasze rady i myślę sobie o wszystkim... I w tym momencie nawet przestałam być zła o to, że on potrzebuje oddechu. Złapałam się na tym, ze to ja go potrzebuję. Wymysliłam sobie, że pierwsze co zrobię to znajdę sowje własne hobby-tylko dla siebie :) Zacznę robić to co lubię...
Dziękuję Wam za wszystkie rady i za wsparcie :cmok:



emeczka - 2009-04-25 21:05
Dot.: Jak naprawić związek? Uda się...?
  Kurczę no będę za Ciebie trzymać kciuki!!!:cmok: uśmiech, nowa pasja i do przodu:D a tak poważnie dobrze jest mieć swój świat. Wtedy nawet jak jest kłótnia, to przynajmniej jest gdzie uciec na chwilę i odpocząć;) nie mówiąc już o tym, że Twój plan dnia nie jest uzależniony od planów TŻ.

Co do pracy, nie bój się - możesz być nadal przywiązana do miejsca w którym żyjesz, ale inaczej niż dotychczas. Przyjemnie jest wrócić do domu, a Twoje podróże (co 2 tygodnie?) nie są znowu AŻ tak częste. no ale ja mam skrzywione myslenie na temat mobilnej pracy, więc już Ci więcej o tym nie truję;)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mojaszuflada.htw.pl



  • Strona 2 z 3 • Znaleźliśmy 234 wyników • 1, 2, 3

    comp
    Cytat

    Jak pchły skaczą myśli z człowieka na człowieka. Ale nie każdego gryzą. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Filozofia to dynamit do rozsadzania empirii. Henryk Elzenberg
    Dobre przy lepszym tanieje. Przysłowie ludowe
    Jak długo istnieje życie, tak długo istnieć będą nadzieje. Teokryt
    Deum sequere - idź za wezwaniem Boga; podążaj za Bogiem. Cyceron

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com