Przejrzyj wiadomości  
Cytat
Aby długo i szczęśliwie żyć, oddychaj przez nos i miej zamknięte usta. Żydowska maksyma
Strona startowa zielonka Kolega ... Szkocja     Witamy

Prywatnosc i jej granice



monika_t - 2005-02-01 11:00
Prywatnosc i jej granice
  Niby wydaje sie wszystko logiczne i tak ma byc (ja mam swoje prywatne "pole", ty rowniez i nic nam do tego), a jednak nie zawsze tak jest, ale......przejde do konkretow.
Znajoma majaca meza i dzieci od nastu lat zyje tym samym: praca, dom, dzieci i tak w kolko. Dla siebie wiele czasu nie ma, ale odchowala pociechy i w swoje urodziny postanowila zaszalec z kolezankami, poszly sie zabawic, ot takie tam piwko, dyskoteka. Maz wiedzial o tym, bo czemu nie, ale jak wrocila, zrobil jej niespodziewanie awanture.

Inne, czesto spotykane przez mnie stwierdzenia (szczegolnie naciskane przez starsze pokolenie), to "jak tak zona moze pojsc gdziekolwiek bez meza", "jak tak sama idzie sie zabawic bez meza".
Kolejne przyklady to grzebanie partnerowi/partnerce w prywatnych rzeczach (torebka, portfel, szafka itd.....), przeszukiwanie notesow z adresami, ba nawet wyrywanie kartek z notesu z telefonem do znajomego.

Ja osobiscie nie mam problemow ze swoim partnerem, ale spotykam sie z takim oto przykladami. Jest to dla mnie nie do pomyslenia, zebym nie mogla sobie gdzies wyjsc (tak samo jak nie zabraniam tego mojemu mezowi), zebym musiala sie ze wszystkiego spowiadac, niepotrzebnie tlumaczyc (i nie wymagam tego od mojego partnera), grzebanie komus w prywatnych rzeczach (bez jego/jej zgody) jest tak samo nie do przyjecia.

Jak wyglada to u Was, z Wasza prywatnoscia, swoboda, jakie sa jej granice dla Was czy Waszego partnera.




Anahstasia - 2005-02-01 11:13

  W moim przypadku swoboda jest bardzo duża. Na pewno wynika to po części z dużej różnicy wieku pomiędzy mną a moim M., a także różnic kulturowych - ja jestem Polką, a on Brytyjczykiem od 20-lat mieszkającym w Kanadzie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Dużo czasu spędzamy razem, ale wiadomo, że każde z nas ma własnych znajomych, przyjaciół, z którymi nie chciałoby zrywać kontaktu. I on czuje się mniej pewnie w towarzystwie moich równolatków, jak i ja wśród jego. Więc takie 'samotne' wyjścia są pewną oczywistością, bo przecież w związku nie można się w jakikolwiek sposób ograniczać.
Niemniej jednak wokół obserwuję dużo sytuacji opisywanych przez Monikę. To jest tak... jakby związek był równoznaczny z pewną smyczą dla kobiety, zupełnym jej uzależnieniem od ogniska domowego, poza które samotnie nie ma prawa wyjść. Poza tym mam dziwne przekonanie, że problem ograniczania swobody dotyczy głównie kobiet. To one są piętnowane społecznie za własne życie towarzyskie. Jakoś facet może chodzić na mecze ze znajomymi, do knajpy na piwo, czy gdziekolwiek. A kobieta... może co najwyżej zaprosić do siebie na kawę przyjaciółki i plotkować z nimi z dzieckiem na kolanach. Broń Boże, żeby opuściła własne M-4, a wyjście wieczorem na dyskotekę woła o pomstę do nieba http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



izucha - 2005-02-01 11:23

  Mój TŻ pod tym względem to anioł - ewenement na skalę światową. Nie przeszkadzają mu moje stosunkowo częste imprezki w babskim bądź mieszanym gronie, zdarza się, że mocno zakrapiane. Nie tylko,że nie przeszkadzają - TŻ wiedząc, że szykuje się coś mocniejszego, zawsze z troską przypomina: "Izuniu, tylko nie mieszaj i dużo jedz", a rano zdarza się, że biegnie do apteki po Alka Seltzer (o ile tak to się pisze) http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Co więcej - i tu przechodzę do sedna jego aniołowatości http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif - jemu zupełnie nie przeszkadza, kiedy wychodzę wieczorem na kulturalne piwko li i tylko z jakimś kolegą http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon41.gif Może dlatego tak mnie to dziwi, że 1) nie znam drugiego tak tolerancyjnego mężczyzny 2) ja miałabym do jego wyjścia z koleżanką poważne zastrzeżenia... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1wsciekly.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif

Nie grzebie mi w rzeczach prywatnych - ja jemu też nie, chociaż przyznam, że kiedyś zdarzyło mi się inwigilować jego sms-y, ponieważ zaczął niebezpiecznie sobie gruchać z koleżanką z pracy (potrafiła mu przysłać sms-a w środku nocy o treści w rodzaju "śpij dobrze aniołku" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/baba.gif ). W tym momencie za przykład stawiałam sobie Ewę Bem, która kiedyś opowiadała, że jako żona bardzo przystojnego i bogatego chłopa musi mieć oczy szeroko otwarte http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Potrafiła czytać jego listy, przeglądać kieszenie twierdząc, że jego prywatność jest jej prywatnością. W sumie jeśli się nad tym głębiej zastanowić, ma kobieta troche racji http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Wracając do tolerancyjności mojego TŻ, z koleżanką czasami nie możemy wyjść z podziwu i podpuszczamy go pytaniami w stylu: "a co by było, gdybym umówiła się z kimś na rozbieraną randkę? " (wiem, mocno głupie, tylko że on naprawdę sprawia wrażenie, że mu to jest totalnie obojętne http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif ), na co on odpowiada przewracajc oczami: "A czy musiałbym o tym wiedzieć?" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/hahaha.gif



Kiya - 2005-02-01 11:36

  izucha napisał(a):
> > W tym momencie za przykład stawiałam sobie Ewę Bem, która kiedyś opowiadała, że jako żona bardzo przystojnego i bogatego chłopa musi mieć oczy szeroko otwarte http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Potrafiła czytać jego listy, przeglądać kieszenie twierdząc, że jego prywatność jest jej prywatnością. W sumie jeśli się nad tym głębiej zastanowić, ma kobieta troche racji http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
>
kiepski przykład do naśladowania,nie wyobrażam sobie grzebanie w osobistych rzeczach mojego mężczyzny,to świadczy o kompletnym braku zaufania a tacy osaczeni i obdarci z prywatności faceci poprostu nie znoszą zaborczych kobiet.




agabil1 - 2005-02-01 11:43

  u mnie w zasadzie jest tak,że mam swobodę(ale to zabrzmiało,jakbym nie miała do tego prawa,albo powinnam być dozgonnie za nią wdzięczna http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/baba.gif ),jako taką http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Rozmawiam bez problemu ze znajomymi mężczyznami na gg,mam nawet stary profil na randkach,gdzie czasem zajrzę i pogadam z kimś http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif Ale gdy chciałam iśc na spotkanie z moim starym przyjacielem(znamy się od 12 lat)mąż zaczął kręcić nosem,komentować w taki sposób:jak to będzie wyglądać!Nie zabrobił mi ,bo nie jest typem czowieka,który byłby do tego zdolny,na szczęście(dla niego http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif ) ,ale awantura była ( jak zwykle ja ja rozpętałam) i w końcu nie poszłam...
W związku mojej siostry jest jeszcze gorzej-szwagier jest typem wybitnie "zabawowym",czesto wychodzi z kumplami na piwko czy na imprezkę,natomiast moja siostra nie może nawet ze mną pójśc potańczyć http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/baba.gif namawiam ją od dawna,ale on jej nie chce puścić !!!



monika_t - 2005-02-01 11:57

  Anahstasia napisał(a):
> Niemniej jednak wokół obserwuję dużo sytuacji opisywanych przez Monikę. To jest tak... jakby związek był równoznaczny z pewną smyczą dla kobiety, zupełnym jej uzależnieniem od ogniska domowego, poza które samotnie nie ma prawa wyjść. Poza tym mam dziwne przekonanie, że problem ograniczania swobody dotyczy głównie kobiet.

To samo obserwuje, jak mezczyzna wyjdzie z kolegami na piwko jest wszystko ok, jesli kobieta chce isc na piwko, to wtedy jest wielka dyskusja i oburzenie.



izucha - 2005-02-01 11:59

  Kiya napisał(a):
> izucha napisał(a):
> > > W tym momencie za przykład stawiałam sobie Ewę Bem, która kiedyś opowiadała, że jako żona bardzo przystojnego i bogatego chłopa musi mieć oczy szeroko otwarte http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Potrafiła czytać jego listy, przeglądać kieszenie twierdząc, że jego prywatność jest jej prywatnością. W sumie jeśli się nad tym głębiej zastanowić, ma kobieta troche racji http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
> >
> kiepski przykład do naśladowania,nie wyobrażam sobie grzebanie w osobistych rzeczach mojego mężczyzny,to świadczy o kompletnym braku zaufania a tacy osaczeni i obdarci z prywatności faceci poprostu nie znoszą zaborczych kobiet.

Kiya, to było napisane z naprawdę DUŻYM przymrużeniem oka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



monika_t - 2005-02-01 12:06

  Aga BJ napisał(a):
> Ale gdy chciałam iśc na spotkanie z moim starym przyjacielem(znamy się od 12 lat)mąż zaczął kręcić nosem,komentować w taki sposób:jak to będzie wyglądać!Nie zabrobił mi ,bo nie jest typem czowieka,który byłby do tego zdolny,na szczęście(dla niego http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif ) ,ale awantura była ( jak zwykle ja ja rozpętałam) i w końcu nie poszłam...

Ja powiedzialam, ze ide i poszlam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif. Kilka razy bylam na piwku ze starym znajomym i nigdy nie uslyszalam od mojego meza ani jednego slowa na ten temat. A dlaczego niby mam nie pojsc?
Za to jak od owego znajomego dostalam na pamiatke ksiazke z dedykacja (w ktorej jakby ktos chcial moglby sie czegos dopatrzec http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif, to pierwsze slowa mojej mamy byly, "a co na to ..., nic ci nie mowil?".



agabil1 - 2005-02-01 12:10

  oj,znam o http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Jak do mnie dzwoni jakiś kolega,to moja mama zawsze komentuje:Jeden Ci nie wystarczy? http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif Nie potrafi zrozumieć,że fakt,iż wyszłam za mąż nie robi ze mnie pustelnicy,a wszędzie z mężem chodzić się nie da(uff http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif )
Zresztą ja zawsze lepiej dogaduję się z mężczyznami niż kobietami i mam wielu bliskich kolegów.



Ines1985 - 2005-02-01 12:12

  Ja co prawda męża nie mam, ale mogę się wypowiedzieć jak to jest w moim związku...
To on jest "ten bardziej zazdrosny". Nic dziwnego- zanim zaczelismy byc razem byłam niezłą flirciarą. On natomiast w ogóle nie interesuje sie innymi dziewczynami i... co tu dużo mówić, one nim tez za bardzo nie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif.
Jako że chodzilismy do jednej klasy w liceum, to mamy wspólnych znajomych i na wiekszosc spotkan towarzyskich chodzimy razem. Ale bywa ze faceci chca sie spotkac przy piwie a dziewczyny przy dobrej komedii romantycznej http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif. To jest cos bardzo naturalnego i nikt nikomu niczego nie zabrania.
Zazdrosc mojego Kochanego ujawnia sie dopiero kiedy mam sie spotkac sam na sam z przyjacielem (ktorego on z reszta dobrze zna) albo ze znajomym z wakacji ktory akurat jest przejazdem w Warszawie. Myslę, że nie mialby nic przeciwko gdyby nie to, że zazwyczaj spotkam sie z facetami ktorzy "kiedyś cos probowali ale im nie wyszło".
Tak wiec jestem w stanie zrozumiec jego obawy. Ale i tak niczego mi nie zabrania (mimo ze w srodku cos sie w nim gotuje).

Natomiast na wszelkiego rodzaju imprezy czy dyskoteki chodzimy razem... Ale nie dlatego ze sobie nie ufamy i jedno idzie pilnować drugie. Po prostu zle bym sie czuła bez niego na imprezie. Tak samo on beze mnie.

A szperania po kieszeniach i tym podobnych akcji nie ma bo nie ma ku temu powodow. Zaufanie górą http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



paula78 - 2005-02-01 12:15

  hey
w naszym towarzystwie jest kilka par które od zawsze sie okłamuja tzn. panowie non stop kłamia ,że mają służbe (policjanci) a tak na prawde ida na piwko ,imprezke itp.
pary te sa ze soba od lat kilkunastu ,teraz sa juz małżeństwami.

jednak najlepszy numer to taki ,kolega ma ubikacje zaraz obok swojego pokoju ,dzowni do niego dziewczyna :

ona: "gdzie jestes?"
on: " w domu"
ona : "spusc wode w wc"
on idzie spuszcza i ona juz wie ,że faktycznie jest w domu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif -tragedia

błąd lezy po dwóch stronach one "zmuszają "ich do kłamstwa przez ciagłe zakazy a przeciez dla zdrowia psychicznego facet musi wyjśc i sie upic z kolegami http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
odreagowac stresy ,ponarzekac ,pogadac o komputerach i wrednym szefie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
kobiety tak samo.

u nas jest luzik ,TŻ wychodzi bez problemu ,ja także (chociaz w swoim miescie mam nikła ilosc swoich znajomych odbijam sobie w miescie rodzinnym http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif lub na wyjazdach do wawy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

mój TŻ od pewnego czasu zostaje po pracyw biurze z chłopakami i grają w sieci w wyścigi a ja czekam z garami -martwiąc sie ,że ma upierdliwego klinta pewnie .
wrac z godzinnym poslizgiem i mówi :"gralismy troche ":)
a ja na to udaję wściekłą ,TŻ ma zawsze jedna odpowiedż: "przecież mogę cię okłamac i powiedziec ,że miałam klienta, bedziesz sie wtedy lepiej czuła?"
temat sie konczy.

grzebanie po kieszeniach ,notesach ,telefonach mwyciąganie bilingów u nas nie ma miejsca (mam nadzieję http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

zazdrosc jest, owszem, szczególnie po moim ostatnim wypadzie na wieczór panienski z podobno najprzystojniejszym i najlepszym warszawskim striptizerem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

pzdr
paula



Ines1985 - 2005-02-01 12:21

  paula78 napisał(a):
>
> jednak najlepszy numer to taki ,kolega ma ubikacje zaraz obok swojego pokoju ,dzowni do niego dziewczyna :
>
> ona: "gdzie jestes?"
> on: " w domu"
> ona : "spusc wode w wc"
> on idzie spuszcza i ona juz wie ,że faktycznie jest w domu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif -tragedia
>

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/hahaha.gif

> zazdrosc jest, owszem, szczególnie po moim ostatnim wypadzie na wieczór panienski z podobno najprzystojniejszym i najlepszym warszawskim striptizerem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
>
> pzdr
> paula

Uuuu, Paula, jak było http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif ??



paula78 - 2005-02-01 12:24

  Uuuu, Paula, jak było ?? "

napisze bez szczegółów -mój TZ czasami tu zagląda http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
było usshhh bosko http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif;D
pzdr
paula



izucha - 2005-02-01 12:30

  paula78 napisał(a):

> zazdrosc jest, owszem, szczególnie po moim ostatnim wypadzie na wieczór panienski z podobno najprzystojniejszym i najlepszym warszawskim striptizerem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
>

Kurcze, Paula, ale Ci zazdroszczę http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

Napisałam, że ja często imprezuję z koleżankami - oczywiście równie często mój TŻ imprezuje z kolegami i nie mam nic przeciwko http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif

Wspólnie też się czasami bawimy - ale ponieważ mamy w domu malucha, zwykle jedno musi zostać na dyżurze http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Staramy się, zeby sprawiedliwie ustalać grafik wychodnego http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



monika_t - 2005-02-01 12:48

  paula78 napisał(a):
> jednak najlepszy numer to taki ,kolega ma ubikacje zaraz obok swojego pokoju ,dzowni do niego dziewczyna :
>
> ona: "gdzie jestes?"
> on: " w domu"
> ona : "spusc wode w wc"
> on idzie spuszcza i ona juz wie ,że faktycznie jest w domu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif -tragedia

olaboga.......... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/hahaha.gif



JuLiTa1 - 2005-02-01 14:19

  U mnie wyglada to mniej- wiecej tak: ja i moj R. mamy TYLKO I WYLACZNIE wspolnych znajomych. Jestesmy razem juz poltora roku. Jest jednak pewnien problem z moja i jego zazdroscia. Oboje nie potrafimy sobie czasami z nia poradzic. Wiem... zaufanie. Ufam mu i to bardzo. Nie sprawdzam telefonu, kieszeni ani szafek. Ale bardzo mnie denerwuje, gdy idziemy razem a impreze (osobno nigdzie nie chodzimy) i moj luby popatrzy na jakas ladna panienke (najczesciej skapo ubrana z cyckami wywalonymi na wierzch). Mam ogromne powodzenie u plci przeciwnej (nawet wielu jego kolegow mnie podrywa), ale gdy moj R poleci wzrokiem za owa "dama", trace w zastraszajacym tepie poczucie wlasnej wartosci i mam ochote wyc do ksiezyca. Wtedy konczy sie to awantura, bo czesto nie moge zapanowac nad emocjami. Zdaje sobie sprawe z tego, ze R. czasem przypadkowo wzrokiem przejedzie tam, gdzie nie powinien. Ale mnie ogarnia biala goraczka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/baba.gif . A jesli chodzi o imprezy, nigdy nie wychodzimy osobno. A jesli juz sie zdarzy, to baaaaaardzo rzadko. Nie dlatego, ze JA jestem zazdrosna (wiem, ze R. nawet nie podalby reki innej kobiecie), tylko z powodu jego zazdrosci o mnie. Gdy chce wyjsc gdzies z kolezankami do pubu na kulturalne piwko http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif , R. pozwala mi, ale po jakichs 15 minutach zjawia sie tam ze slodka minka, mowiac: "stesknilem sie..." i jak tu nie ucalowac takiego pyszczka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Kiedys R. ciagle sprawdzal mi telefon, kontrolowal gdzie ide i kiedy wroce. Teraz, po dlugich dyskusjach juz stara sie tego nie robic, ale ciagle przesiaduje u mnie od rana do nocy i "pilnuje swojego skarbu" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/hahaha.gif . Poza tym nie wspomne juz o tym, ze wykasowal mi wszystkich mezczyzn z gg i telefonu, twierdzac, ze "teraz mam jego, to po co mi koledzy?!" Moi znajomi czesto dziwia sie, ze spedzamy ze soba TYLE czasu i nadal sie soba nie znudzilismy. Pomimo tej naszej "zazdrosci", ogromnie sie kochamy i nie wiem czy jest ona oznaka milosci, czy braku zaufania ?? W naszym zwiazku zaufanie jest, tylko troszke gorzej czasem z poczuciem wlasnej wartosci... Ale ciagle pracujemy nad tym. "Tesciu" mowil mi w ogromnej tajemnicy, ze R planuje mi sie oswiadczyc na urodziny w marcu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif i w najblizszym czasie chce kupic mieszkanie dla nas :wow: mam nadzieje ze milosc wygra z ta nasza "zazdroscia" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Jak to moj R. zawsze mowi : "zazdrosny kocha mocniej, ufny kocha lepiej, co wybierasz?" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif A co wy na to?



paula78 - 2005-02-01 14:47

  julita napisała:"mamy TYLKO I WYLACZNIE wspolnych znajomych"

nie wiem ja to mozliwe i wątpię aby było to zdrowe.

"Jestesmy razem juz poltora roku. "

już czy dopiero ?
biorąc pod uwage twój młody wiek to juz .
wszelkie objawy takiej zazdosci nie wróżą nic dobrego tym bardziej ze chcecie sie zaręczyc a masz 17 lat,mieszkac razem?
zwiazki tego typu są dla mnie chore i wczesniej czy pózniej udusisicie sie we własnym towarzystwie.

"zazdrosny kocha mocniej, ufny kocha lepiej, co wybierasz"

zazdrosny bije mocniej ,ufny kocha mądrze,co wybierasz?

pzdr
paula



izabela82 - 2005-02-01 15:07

  Rzadko sie odzywam na tym forum ale teraz po prostu musze.Prawie calkiem popieram to co napisala Paula.Bylam w takim zwiazku cztery lata,zaczelo sie jak mialam 16.I tez mi ise wydawalo ze jest cudownie. I jak szlam na studia to wszystko peklo z wielkim hukiem,bo mojemu facetowi wydawalo sie ze moze mi mowic na jakie studia moge isc. A tak byl przyzwyczajony do tego ze odpuscilam sobie znajomych itp ze do glowy mu nie przyszlo ze cos zlego robi(sam juz byl na studiach)Do tej pory jestem dla niego ta zlą ktora nie wiedziec czemu nagle zaczela miec fochy,chciec samotnych wypadow itp.Jaakby bylo w tym cos zlego.Na szczescie teraz jestem z kims komu to pasuje,chociaz sam woli w domu siedziec i nigdzie prawie nie wychodzic beze mnie.
Paula-zazdrosny niekoniecznie bije,chyba o wiele czesciej psychicznie osacza:(



JuLiTa1 - 2005-02-01 15:14

  paula78 napisał(a):
> julita napisała:
"mamy TYLKO I WYLACZNIE wspolnych znajomych"
>
> nie wiem ja to mozliwe i wątpię aby było to zdrowe.

Paula jesli chodzi o wspolnych znajomych, to watpie aby bylo mozliwym nie znac kogos, kogo moj R. darzy szacunkiem i lubi jego towarzystwo. W mysl zasady : "twoj przyjaciel jest moim przyjacielem" poznawalismy swoich znajomych. Wiadomo, niektorzy stopniowo wykruszali sie z naszego zycia, ale ci najblizsi, nasi przyjaciele, nadal sa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

paula78 napisał(a):

"Jestesmy razem juz poltora roku. "
>
> już czy dopiero ?
> biorąc pod uwage twój młody wiek to juz .
> wszelkie objawy takiej zazdosci nie wróżą nic dobrego tym bardziej ze chcecie sie zaręczyc a masz 17 lat,mieszkac razem?
> zwiazki tego typu są dla mnie chore i wczesniej czy pózniej udusisicie sie we własnym towarzystwie.

Napisalam "juz", bo jak dla mnie, jest to najdluzszy zwiazek. R. ma za soba o wiele dluzszy.
Jesli chodzi o zareczyny, to pomimo mojego mlodego wieku, o wiele wiecej razem przezylismy, niz nie jedno malzenstwo z kilkuletnim stazem - uwierz mi. Nie mowie tu o chwilach dobrych, ale takze o tych najtrudniejszych. Nie znasz nas, wiec nie wiesz o wielu sprawach. Ale z cala pewnoscia moga zwiazac dwoje ludzi juz na zawsze. R. byl przy mnie kiedy najbardziej tego potrzebowalam i wiem, ze zawsze moge na niego liczyc.
Jesli chodzi o mieszkanie razem, to przeciez najpierw musze skonczyc szkole! Inna sytuacja nie wchodzi w gre. A zareczyny przeciez nie oznaczaja od razu malzenstwa. Mozna z tym poczekac troche czasu, do skonczenia studiow, podjecia jakiejs pracy.

paula78 napisał(a):

>zazdrosny bije mocniej ,ufny kocha mądrze,co wybierasz?

Paula... R. jeszcze nigdy nie podniosl na mnie reki i nigdy by tego nie zrobil. Jak mowia moje kolezanki - "To czlowiek - aniol". I na tym zakoncze. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Pozdrawiam



kaasia - 2005-02-01 15:27

  Wprawdzie nie jesteśmy małżeństwem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif ale jesteśmy ze sobą od 4 lat i mieszkamy razem, to i ja się wypowiem. Zdecydowanie ufamy sobie i dajemy sobie dużo swobody. Studiujemy na różnych kierunkach, mamy więc własnych "osobnych" znajomych i zdarzają nam się osobne wyjścia. Wspólne też http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Mam wielu kumpli, spokojnie mogę się umówić z 4 chłopakami na wyjście do pubu, żadnych problemów. Byłam w stanie zaakceptować nawet to, że mój TŻ nocował kiedyś w stolicy u znajomej. Ufam mu i wierzę też, że nie okłamał mnie co do jej orientacji seksualnej http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Zazdrość czasem się pojawia, ale taka drobna i raczej dla "przypomnienia", że nam zależy na sobie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli.

Do Julity: Tego co opisujesz, nie nazwałabym chyba zazdrością. Raczej zaborczością. Gdyby mój TŻ wykasował mi kumpli z GG czy telefonu... nie, jemu coś takiego nie przyszłoby do głowy. Uznałabym, że kosmici mi go podmienili http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif To przecież normalne, że człowiek ma znajomych obu płci. Wydaje mi się, że nie jesteście nawzajem siebie pewni, a to oznacza... mimo wszystko brak zaufania. Tak myślę.



Martinaf - 2005-02-01 15:53

  Julito ehh to prawie tak jakbym czytała o Nas czyli o mnie i Moim R. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Nie wiem co tu dodać... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Rownież nie zgodzę się z tym, że zazdrosny bije mocniej. Mój nigdy nie podniósł na mnie ręki i wiem, że nigdy tak sie nie stanie. To anioł i wiem, ze będzie mi wierny bo po prostu taki z niego człowiek http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Zreszta jest podobny do swojego Taty, który nawet po śmierci żony nie chce mieć żadnej kobiety bo to byla Jego kobieta życia i tyle http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Co prawda My jesteśmy ze soba pół roku( dla niektórych może to i mało ale jak dla mnie to dosyć sporo) Przeżyliśmy już sporo i mam nadzieję, ze przeżyjemy razem jeszzce znacznie więcej. To osoba za która chcę wyjść za mąż, mieć dzieci i zestarzeć się... Po prostu na dobre i na złe http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
pozdr. Cie Julito http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



Martinaf - 2005-02-01 16:00

  No może z wyj. tych znajomych chociaż do pewnego czasu tak było. Znaczy moja przyjaciółka stała sie rownież Jego przyjaciółka tyle że... właśnie przestała nią być( z własnego wyboru) i szczeże powiem, że nie chce żeby jeszzce kiedyś nia była. Teraz przynajmniej wiem jaka była w stosunku do mnie i być może to mnie czegoś nauczyło. Został mi tylko On ale bardzo się z tego cieszę http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Jest chyba jedyną osobą, która mi pozostała, z która mogę b.szczeże porozmawiać bez obawy, że o tym co powiedziałam dowie sie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif cały świat. Cudowne są takie szczere rozmowy z Nim http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Jeszcze raz pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



agabil1 - 2005-02-01 16:20

  http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon28.gif jakby mój P.(ostatnio jak widzę jakaś moda na same literki http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif ) spróbowałby wykasować mi coś z gg to byłaby awantura http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/baba.gif Tak samo nie wyobrażam sobie chodzić wszędzie ze sobą,mieć tych samych znajomych http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon41.gif



JuLiTa1 - 2005-02-01 16:31

  Jak widzicie kazdy ma swoj styl zycia i kazdej z nas odpowiada inny rodzaj zwiazku. Najwazniejsze, aby czuc sie razem dobrze i aby ta druga osoba darzyla nas szacunkiem i mimo wszystko dawala nam "odrobine przestrzeni do oddechu".



agabil1 - 2005-02-01 16:35

  byłam w takich związkach i "odrobina przestrzeni do oddechu" to dla mnie stanowczo za mało http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



Ela - 2005-02-01 16:39

  My dzielimy czas na mój, twój i nasz. I spotykamy się ja w swoim towarzystwie on w swoim lub w naszym. Problemów z wyjściem jako singel nigdy nie było. I tak się składa, że to ja częściej wychodzę na spotkanie jak to nazywamy "jajników". W tę sobotę byłam na balu- bez osób towarzyszących.Wróciłam o 5 rano, świetnie sie bawiłam. A w tę sobotę mam znów spotkanie "jajników" przy piwku w Dublin Pubie. Kiedys z okazji Dnia Kobiet poszłyśmy na striptiz męski, obyło się bez snesacji w domu. Z resztą i striptiz był taki nijaki.
A mój facet, zeby nie było.... chadza czasami gdzies sobie z kolegami obejrzec mecz w pubie albo na grill firmowy. I jest ok.



JuLiTa1 - 2005-02-01 16:45

  Aga, gdyby mezczyzny nie interesowalo gdzie wychodze, z kim i dlaczego, to chyba odebralabym to tak, jakby mu na mnie nie zalezalo. Po prostu - jestesmy ze soba, bo jestesmy. Tak sadze. Dlatego nie narzekam na moj zwiazek, bo wiem ze ktos sie o mne martwi, troszczy.
Jezeli natomiast Tobie odpowiada "wiecej przestrzeni", to jak najbardziej OK. Wiesz czego Ci do szczescia potrzeba i nie ma sensu uszczesliwiac siebie i kogos na sile. Wiec wszystko jest w jak najlepszym porzadku http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Pozdrawiam



agabil1 - 2005-02-01 16:52

  http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif a czy ja powiedziałam,że "więcej przestrzeni" oznacza dla mnie brak zainteresowania??Z jednej skrajności w drugą?-nie.
Dobrze,że taki związek Tobie odpowiada http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif,to jest najważniejsze przecież. Jak byłam w Twoim wieku mnie to też pasowało-takkie bezgraniczne oddanie się drugiej osobie,przebywanie tylko w jej towarzystwie czy też w gronie wyłącznie wspólnych znajomych...Ale z wiekiem zmienił się mój punkt widzenia i potrzeby http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon41.gif
buziaki http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



ropuszka - 2005-02-01 17:16

  A ja uwazam, ze nie ma standardow. Wszystko zalezy od zasad, jakie zwiazek sobie ustali i to tych zasad ma sie trzymac. U mnie jest tak, ze wiekszosc czasu spedzamy ze soba, bo mamy go raczej malo i widujemy sie srednio raz w tygodniu, bo jestesmy dosc zabiegani na studiach. Mam swoje koelzanki i czasami sie z nimi spotykam, on ma swoich koelgow, z ktorymi chodzi na piwo. Nie jest jeszcze moim mezem (ale bedzie:))), wiec nie musi mi sie tlumaczyc ze wszystkiego. Choc i tak to robi:) Informuje mnie, kiedy sie z kims umowi. Malzenstwo to dla mnie troszke inna sytuacja i osobiscie wolalabym po slubie zebysmy zawsze mieli wspolne towarzystwo, ale przeciez odetchnac tez od siebie trzeba. Najwazniejsze to szanowac siebie nawzajem, ufac sobie i nie zabraniac niczego, chyba, ze jest to dla drugiej strony krzywdzace.



Agoosia - 2005-02-01 17:51

  Yh...
No to i ja dorzucę coś od siebie. Kiedy poznawałam mojego już EX-faceta, zapytany o swoje wady odpowiedział "Mam tylko jedną-zazdrość..." Pomyślałam sobie, że jeśli zazdrosny, tzn że mu zależy... itd. Grubo się myliłam i żałuję, że tak długo pozwalałam mu później traktować się tak, jak on to robił. Można spisać listę zakazów i nakazów, wśród których musiałam się poruszać:
*nie wolno mi było mieć facetów w komóce - skasował wszystkich, zostawiając tylko wpis "Tata", czyli przykład znany już z opowieści innej dziewczyny
*GG skasował mi całe, tylko nie wiedział, jak krótko trwa instalacja i deinstalacja programu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif tak więc GG miałam tylko wieczoram i rankami, kiedy już go u mnie nie było
*pierwsza wielka awantura była przez to, że miałam zaplanowany wyjazd z TATĄ i BABCIĄ!!! na wakacje, a że on nie mógłjechać, to i ja nie mogłam (wg niego). Na szczęście nie dalam się wtedy
*ponieważ miałam aż 5 facetów w klasie, nie wolno mi było pojechać na obóz naukowy, bo z pewnością bym się z kimś przespała :/
*nie wolno było mi ubierać bialych spodni (bo w takich chodzą ku**y- faceci się za nimi oglądają) ani w spodniach bez kieszeni z tyłu, bo "za dobrze wyglądam"
*spódnice również odpadały, chyba że za kolano...
*miałąm mu puszczać sygnały z domu co półgodziny, żeby wiedział, że nie wyszłam nigdzie
* zrobił minę totalnie zdziwionego i niewierzącego w to co uslyszał, kiedy powiedziałam, że kolega z klasy jeszcze z podstawówki zaprasza mnie na 18-kę. Oczywiście dostalam zakaz :/
* miarka się przebrała, kiedy postawiłmi ultimatum "albo zmienisz lekarza albo zmien sobie faceta", kiedy byłam po operacji i musiałam co pół roku chodzić do kontroli. Dodam jeszcze, że nie chodziło o badania czysto ginekologiczne.
Zresztą nieważne. Zerwałam z nim i szczerze mówiąc nie mogę uwierzyć, ze historia opisywana przeze mnei dotyczy MNIE :/ :| nie wiem jak mogłam być tak głupia i zaślepiona, dlatego teraz wielki nacisk kładę na zaufanie w związku i obserwuję charakter i zachowanie faceta nawet w drobnych sprawach.

Aha, dodam jeszcze, że żylam w ciągłym strachu, nerwach, bo chociaż nei robiłąm NIC złego, to on ze wszystkiego mógł zrobić awanturę (np. wyłączałąm głos w komórce, keidy z nim bylam, żeby przypadkiem nie usłyszał, że ktoś puszcza mi sygnał albo przysyła smsa :| ) Naprawdę nie wiem, jak mogłam pozwolić tak sobą rządzić:| A jeśli chodzi o bicie, to u mnie bez excesów, ale to co zrobił z moją psychiką było 100 razy gorsze.



kaasia - 2005-02-01 18:07

  http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon24.gif Wciąż się dziwię, że ludzie potrafią być tacy. Dobrze, że się w końcu postawiłaś. Mam znajomą, która od kilku lat jest w "toksycznym" związku (chłopak potrafi ją uderzyć) i nie jest w stanie go zerwać. Tyle rozmów, tyle prób, postanowień, że "teraz to już koniec", wsparcie znajomych, rodziców i... ciągle mu przebacza i wraca do niego. Nie umiemy jej pomóc http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif



Agoosia - 2005-02-01 18:13

  Nie strasz... ja też zrywałam i wracałam chyba koło 15 razy... myślałam, że tak po prostu musi być i że na pewno sięw końcu zmieni, że ja będę potrafiła go zmienić. Ale wiem już, że się nie da, tym bardziej, że sam takiej chęci nie przejawial. Pomyślałam, że jeśli tak ma wygladaćmoje żcie, to ja dziekuje. Pamiętam kiedyś naszą rozmowę:
ON: mam wyjazd integracyjny ze studiów, puścisz mnie?
JA: A czemu pytasz? przecież to nie ja ci wszystkiego zabraniam...
ON: No niby tak, ale przecież możesz. Poza tym ja ci z góry mówie, ze ty an swoj wyjazd integracyjny nie pojedziesz, wiec daje ci mozliwosc zabronienia mi

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif:D:D hehe ciekawe co by było jakbym mu zabroniła http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif No ale chciałam być a dobra i dawac mu przyklad, jak zachowywac sie w porzadku. I wcale na tym dobrze nei wyszłam. On mi mowil, ze mi nie ufa, bo nie ma zadnego powodu, żeby mi ufac. Nie wiem tylko na co czekał... chyba gdzieś usłyszał, że zaufanie zdobywa sie stopniowo i przełożyłto sobie na swoje... bo przez pol roku ani w zab sie nie zmienilo po prostu nic, a bylo coraz gorzej (np. lekarz)



agabil1 - 2005-02-01 18:29

  matko-Agoosia,jak Ty z nim wytrzymałaś???
Mój szwagier jest podobny,tylko dodatkowo on nie waha się przyłożyć kobiecie-siostra na moje prośby by z nim zerwała,odpowiada-że (cytuję)MIŁOŚĆ NIE WYBIERA.Zakochasz się w łobuzie i nic na to nie poradzisz.
Dla mnie takie myślenie jest kompletnie niezrozumiałe i wręcz idiotyczne.



Agoosia - 2005-02-01 18:40

  Przez jakiś czas tak właśnie myślałam - miłość nie wybiera, trafiłąm na takiego, będziemy razem BO TAK :| matko pisząc to czuę się jak kretynka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif i miałam wielkie szczęście, że w końcu przejrzałam na oczy. Tak w ogóle, to uważam się za dość mądrą osobę... Dlatego tak bardzo dziwi mnie moje zachowanie... Naprawdę myślalam, że da się go zmienić, że zmieni się dla mnie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif strasznie głupie.
A co do wytrzymywania, to nie można nazwaćtego okresu WYTRZYMANIEM. Robiłam straszne awantury, o wszystko sie wkurzałam, krzyczałam, płakałam ze złości... byłam w stanie tragicznym. A on nic. To po prostu nie jest moja natura, żeby podporządkować się komuś w taki sposób. A to bylmój tak iwewnętrzny bunt. W końcu sama siebie posłuchałąm. I całej odziny, przyjaciół, którzy od samego początku go po prostu nie znosili, a koledzy, któzy tak na marginesie nei mogli ze mną rozmawiać, mówili mi, że najchętniej coś by mu zrobili.
Mój były był duuuuuży, ja do tego wszystkiego jestem sttttttrrrrrrrrasznie drobna. Ale do głowy mu nie przyszło, żeby podnieść na mnie rękę (a może wyszłoby to z czasem???) To ja byłam bardziej agresywna, ale też nie dopuszczałam się rękoczynów. Ogólnie mówiąc - totalan porażka. Współczuję każdej jego byłej i przyszłym (byłe miały tak samo, rozmawiałam o tym z nimi)



aga01 - 2005-02-01 19:07

  O matko jedyna.... Zawsze się dziwię skąd się tacy faceci biora.... Ja też jestem zazdrosna jak cholera, ale żebym pękła to tej Gadzinie nic nie powiem, bo to będzie oznaczało " Wiem, wiem, Skarbie.... Przystojny jestem i wogóle....". Akurat tak się złożyło, że P. jest moim pierwszym chłopakiem ( jestesmy razem 4 lata ) , on się strasznie z tego cieszy i ja też http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Wiem, że też jest troszkę zazdrosny, bo mam kolegę z LO, który teraz studiuje w innym mieście, ale zawsze coś do mnie napisze , albo puści strzałkę... Ale żeby było ciekawiej, koleżka powiedział kiedyś swojej dziewczynie, kiedy z nią zrywał " Przecież wiedziałaś, że ja kochałem, kocham i będę kochał Agnieszkę..." Ekhm....Ja to mądra powiedziałam mojemu Lubemu, który na to " Żebym nie musiał siedzieć koło niego na żadnej imprezie!" Ale kiedyś mu zagroziłam, że jak mnie rzuci nie daj Boże, to ja dzwonię do kolegi, biorę z nim ślub, a jego zaproszę,/ w najgorszym wypadku/ w charakterze świadka! Popukał się w czoło.... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Hm.... A co do ograniaczania swobody... Studiujemy ja----> Łódź, on----> Warszawa... Sam mi mówi, żebym gdzieś z koleżankami wyszła i nie nudziła się... A jak mówię, że kogoś poderwę to mi mówi " Przecież ja wiem, że ty byś nikogo innego nie chciała..." Osz Ty sobie myślę... Ja: " To na szybki numerek!" On: " Nieprawda powiedziałaś, że byśnie mogła nawet innego pocałować..." No muszę się pilnować co mówie... Zaufanie do niego mam ogromne... Z kumplami gdzieś tam łazi, ale jak przyjeżdżamy do domu, to spędzamy ze soba duuuzo czasu.... A ta zazdrość to chyba taka naturalna... Ale taka maciupeńka... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



agabil1 - 2005-02-01 19:09

  mnie by szlag trafił http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/baba.gif



Agoosia - 2005-02-01 19:16

  Taka zazdrość jest nawet słodka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif gdyby jej wogóle nie było, można by się zastanawiać, czy wszystko jest w porządku... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif I jak sobie czytam komentarze dziewczyn od tych normalnych http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif facetów, to aż mi się lepiej robi, myślę sobie, że w Krakowie też się tacy muszą chować. No ale ja od razu z grubej rury; musialam trafić na psychola http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif trudno się mówi, nauczylam się czegoś i jak tylko widzę w moim otoczeniu kogoś kto przejawia takie zachowania, to wszczynam alarm http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif może to przegięcie w drugą stronę http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Ale najważniejsze to szacunek, zaufanie i szczerość http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif btw sorry za wszystkie błędy, ale temat bardzo pobudza mi krążenie w ciele i palcach też no i wiecei jak to jest http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Aga01 a mój ex jakby usłyszał, że chce wyejchac do np Łodzi na studia, to sprawdziłby, czy ejst możliwość jechania ze mną, co by mnie móc sprawdzaći kontrolować, a jakby nie bylo takiej, no to wiadomo - przekreślamy Agoosi plany i marzenia, bo chore jazdy tego osobnika najważniejsze :/ To samo zresztą z tym lekarzem - co tam zdrowie, dobre samopoczucie Agoosi, najważniejsze, żeby osobnik nie musial zadręczać się wizją lekarza oglądającego chorą Agoosię:|



Agoosia - 2005-02-01 19:43

  A moge wiedziec ile jestescie razem? http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif chodzi mi o te spotkania raz na tydzien http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Ja mam to samo i moze chcialabym sie troszke pocieszyc... dzis mi jest tak smuuutno dawno go nie widzialam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif



Agoosia - 2005-02-01 19:45

  Tp było do Ropuszki http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif kurcze i dalej nie widze opcji "edycja" :|



aga01 - 2005-02-01 19:51

  A to chyba do mnie było.... A razem jedeśmy od ponad czterech lat.... Od mojej pierwszej klasy LO. Teraz jestem na pierwszym roku studiów. P. na drugim. Studiuje w Wawie, bo szkoli się na strażaka, a ja w Łodzi, bo tam jest filologia hiszpańska , która mi odpowiadała. Zresztą czasem żałuje, że jesteśmy od siebie oddaleni... Ale nigdy mnie nie zmuszał,żebym poszła do Łodzi. Tylko bąkał coś do czasu do czasu " Ale w tej Łodzi to brudno..." itp. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Widujemy się nie raz na tydzień a raz na dwa tygodnie... Ale przeżyliśmy tak jego pierwszy rok, teraz mój pierwszy.... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Czasami ja jeżdżę do Warszawy z Łodzi. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Ale też smutno mi czasem jak nie wiem co... Pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



MonikaPogrzeba - 2005-02-01 19:54

  Agoosia niektore Twoje przyklady to jakby czytala o sobie, albo kojarza mi sie z niektorymi sytuacjami z mojego zycia. Ja np. w ostatnim zwiazku (tzn. ostatni zwiazek bo potem to juz byl i jest moj maz), pozwolilam sie wodzic za nos jak niedoswiadczona nastolatka. Wybaczylam nawet gwalt, a dla niego bylo wszystko ok. Przeciez to nic zlego ze mu sie chce, a mi nie ,to moze mnie sila wziasc. straszne ale prawdziwe. Dopiero po pewnym czasie, jak juz psychicznie nie umialam sama ze soba dac rady zakonczylam ten zwiazek. W bardzo chamski sposob, bo kulturalnie probowlama 4 miesiace i nie dawalo rady. Jak wpuscialam do domu, to mogalam zapomniec ze wyjdzie dobrowolnie, rozmowa konczyla sie ze wszystko bedzie ok i znow to samo - branie sila. To byl koszmar, wiec ktoregos dnia, potraktowalam go po chamsku, dla mojego wlasnego dobra. Przyjechal w sobote jak zwykle nie biorac pod uwage naszej rozmowy wczesniejszej i poprostu go nie wpuscilam do domu. Dokladnie, wyszlam na spotkanie z kolezanka, bo balam sie ze znow bede chciala go potraktowac fair(tak sie chyba pisze?). Przyjechal wczesniej i mnie nie zastal, ja na umowiona godzine bylam w domu, ale juz go nie bylo, nie poczekal. Przez telefon(bo zadzwonil potem) odbyla sie nasza rozmowa. Ja kulturalnie, ze to nie ma sensu(ten temat przerabialismy ze 100 razy), a on swoje. Tym razem nie dalam sobie oczu zamydlic i moj ex zaczal namnie naskakiwac ze to on zawsze powtarzal ze to nie ma sensu, ze to on wiedzial ze ten zwiazek nigdy nie bedzie mial przeszlosci. Zwalil wine na mnie, nie widzial, tego ile ja wlozylam w ten zwiazek zeby sie udalo, ile razy szlam na kompromis, okazalam sie na koniec ta niedobra. Dlatego w wielu watkach wypowiadam sie na temat mezczyzn niepochlebnie, mam bardzo zle doswiadczenia i to nie tylko z nim, wczesniejsze zwiazki nie byly lepsze. Dopiero moj malzonek otworzyl mi oczy, ze sa prawdziwi mezczyzni. Ze warto bylo czekac i znosic te wszystkie ofiary, zeby teraz byc nareszcie szczesliwym i prowadzic normalne zycie.



Agoosia - 2005-02-01 19:54

  Nie było :P http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Ale dobrze, że napisałaś http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif jak się czyta coś takiego, to naprawdę lepiej się robi. Wszystko można przejść jeśli tylko dwie strony chcą. Cieszę się teraz jak głupia, że masz normalnego faceta, naprawdę http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif walnięta jestem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif A 4 lata to kupa czasu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Albo całkiem normalne http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif jeśli po prostu macie być razem :P http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif aż mi się lepiej zrobiło http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



Bąbel - 2005-02-01 20:19

  A u mnie luzik... Wystarczy kierować się zasadą: nie rób drugiemu co Tobie nie miłe, lub inną zasadą: możesz robić wszystko dopóki nikogo to nie krzywdzisz - i wszystko jest OK! Tak naprawdę obydwie zasady dają bardzo dużo swobody, a zarazem bardzo wiele ograniczeń. Mam już spore, bo 10-letnie doświadczenie i jestem przekonana, że każdy musi mieć swoje własne, małe, intymne życie, do którego nawet ukochany mężczyzna nie będzie właził z buciorami!!!



aga01 - 2005-02-01 21:19

  http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif hehe dopiero później zobaczyłam , że nie do mnie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Ale ja chyba też jestem walnięta, bo teraz ja się cieszę jak głupia, że Ty się cieszysz itp .!! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Facet jest naprawdę normalny, ostatnio mi nawet oświadczył, że nie będą go obchodziły moje fochy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Bo ja coś zrobię, on mnie przeprasza ( ? ) , to nie jego wina tak na marginesie, a im bardziej on mnie przeprasza , to ja się bardziej utwierdzam w przekonaniu, że to jednak jego wina, chociaż nie miał z tym nic wspólnego... ufff.... Także mogę się fochać ile chce, bez reakcji... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif hehe... Ale tak naprawdę to ja mam czasem ochotę się z nim pokłócić i strzelic focha, ale On się nie daje! Strasznie dużo cierpliwości ma do mnie, ja sama do siebie bym tyle nie miała... Nie da się sprowokować , nie miewa dołów... No chyba jestem nienormalna ale moja kobieca natura ma takie kaprysy jak mała kłótnia... No może taki foszek, foszuszek... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



Ines1985 - 2005-02-01 21:35

  aga01 napisał(a):
> Facet jest naprawdę normalny, ostatnio mi nawet oświadczył, że nie będą go obchodziły moje fochy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Bo ja coś zrobię, on mnie przeprasza ( ? ) , to nie jego wina tak na marginesie, a im bardziej on mnie przeprasza , to ja się bardziej utwierdzam w przekonaniu, że to jednak jego wina, chociaż nie miał z tym nic wspólnego... ufff.... Także mogę się fochać ile chce, bez reakcji... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif hehe... Ale tak naprawdę to ja mam czasem ochotę się z nim pokłócić i strzelic focha, ale On się nie daje! Strasznie dużo cierpliwości ma do mnie, ja sama do siebie bym tyle nie miała... Nie da się sprowokować , nie miewa dołów... No chyba jestem nienormalna ale moja kobieca natura ma takie kaprysy jak mała kłótnia... No może taki foszek, foszuszek... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif

Hihi http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif u mnie jest podobnie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



ropuszka - 2005-02-01 21:51

  Agoosia, jestem z moim prawie 3 lata. Zaczelismy sie spotykac w liceum, teraz studiujemy oboje i problem polega na tym, ze mamy tak pokrecony plan zajec, ze sie nie da inaczej tylko w weekendy:( Albo trzeba sie uczyc, albo jestesmy tak zmeczeni, ze mamy ochote tlyko isc spac. A mieszkamy dosc blisko siebie. Jaks ironia losu:(



Martinaf - 2005-02-01 21:52

  Może troszkę źle się wyraziłam. Na początku mój Kochany za bardzo mi nie ufał bo niestety zraniłam Go...ale teraz jest już znacznie lepiej http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Ufa mi a ja Jemu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gifOczywiscie mamy też osobnych znajomych. Tylko, że jest ich raczej coraz mniej ale moze to i dobrze. Lepiej mieć ich mniej ale szczerych i prawdziwych. Na początku spotykalismy się b.często teraz róznie to bywa m.in. zależy to od tego czy mamy nawał nauki czy jakiś luźniejszy tydzień http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Ale łącznie i tak nieźle to wychodzi http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
Agoosia i moni http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon24.gif straszne to co przeżyłyście...Dobrze,że potrafiłyście dojść do siebie Moni fajnie, że znalazłaś oparcie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Trzymajcie się http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



Iwonalodz - 2005-02-01 22:28

  Czytam sobie Wasze wypowiedzi i niektórym sie dziwię. Dla mnie prywatność to nie czytanie listów adresowanych do mnie, nie zaglądanie komuś do szuflad, gdy jestesmy z wizyta towarzyską itp. Nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek niezależnie od tego, czy to mój chłopak czy koleżanka oglądali zapiski w moim telefonie lub archiwum na gg bez mojej wiedzy i mojego pozwolenia. Ja to wyniosłam z domu. Moi Rodzice nie czytali mojej korespondencji ani nie przetrząsywali mojego pokoju, nie wiem jakiś szacunek mam do tego i nie wyobrażam sobie, by ktoś coś takiego zrobił. Oczywiście być może i były takie przypadki lecz ja nie wiedziałam o tym, ale oficjalnie i otwarcie gdybym zobaczyła, że ktoś coś kasuje w moim telefonie lub gg dostałabym chyba ataku jakiegoś !!! Dziewczyny pozwalacie wykasowywać znajomych z gg swoim chłopakom, a czy pozwolilibyście na to samo swoim Rodzicom, czy to już by było wtrącanie się w nie swoje sprawy ??
Żeby nie było też bywam zazdrosna, często jestem obiektem zazdrości, ale wszystko jest bez zbędnej zaborczości. Zresztą ja nie lubię gdy ktoś mi mówi, co jest dobre dla mnie, a co złe [ bo tak bym jednak odebrała wykreslanie mi znajomych ], jestem już duża to po pierwsze, a po drugie trąci mi to "głosicielami prawd absolutnych i niepodważalnych" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon40.gif



aga01 - 2005-02-01 23:52

  A to bardzo się cieszę! To ja mu zaraz powiem, żeby się odczepił, bo tak ma być i koniec! Ja jestem dziewczynką i mam do tego prawo ! Hihi http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif Czyli nie tylko ja jestem stuknięta lekko...
P.S. To chyba to imię tak działa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Agoosia, Aga01, Ines1985( wnioskuję , że też Agnieszka..) Buziaczki!



Agoosia - 2005-02-02 05:29

  Iwonalodz napisał(a):
> Nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek niezależnie od tego, czy to mój chłopak czy koleżanka oglądali zapiski w moim telefonie lub archiwum na gg bez mojej wiedzy i mojego pozwolenia. Ja to wyniosłam z domu. Moi Rodzice nie czytali mojej korespondencji ani nie przetrząsywali mojego pokoju, nie wiem jakiś szacunek mam do tego i nie wyobrażam sobie, by ktoś coś takiego zrobił. Oczywiście być może i były takie przypadki lecz ja nie wiedziałam o tym, ale oficjalnie i otwarcie gdybym zobaczyła, że ktoś coś kasuje w moim telefonie lub gg dostałabym chyba ataku jakiegoś !!! Dziewczyny pozwalacie wykasowywać znajomych z gg swoim chłopakom, a czy pozwolilibyście na to samo swoim Rodzicom, czy to już by było wtrącanie się w nie swoje sprawy ??
> http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon40.gif

Problem w tym, że ja nie pozwalałam... Dlatego właśnie ciągle sie kłócilismy, to byly mega-awantury, bo zadna miara nie moglam tego zrozumiec. Dobrze to nazwalas - atak szalu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif dokladnie to mi sie dzialo. Dziwie sie sobie, ze potrafilam przebaczyc i to sobie jakos wytlumaczyc. Do czasu. Na szczescie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
pzdr.



JuLiTa1 - 2005-02-02 06:17

  Iwonalodz, pisze w swoim imieniu, ale jestem pewna, ze pozostale dziewczyny, ktore maja/mialy problem z zazdrosnym mezczyzna takze sie pod tym podpisza.

Ja nigdy, przenigdy nie zgodzilam sie na to, aby moj mezczyzna cos kasowal z mojego telefonu. Tym bardziej przegladal moje archiwum gg. Jednak nie jestem w stanie ciagle siedziec w pokoju i "pilnowac mu raczek" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif Tu wyszlam do ubikacji, to do kuchni przygotowac cos do jedzonka... Wracam, a polowy znajomych facetow w ksiazce tel. juz nie bylo. Trwaly o to awantury, az w koncu postawilam na swoim i moj R. juz od dawna nie zaglada do mojego telefonu. Teraz bez obawy moge go zostawic samego w pokoju (brzmi troche, jakbym pisala o dziecku, ktorego bez opieki nie mozna zostawic nawet na chwilke http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif ) bez obawy, ze naruszy on moja prywatnosc w jakikolwiek sposob. Zrozumial ze takie wykasowywanie mi kolegow nic nie daje. A ja swoja droga pozbylam sie z telefonu tych, z ktorymi juz nie mam kontaktu od dluzszego czasu, badz "trzymalam ich na zapas" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif . Teraz mam w telefonie (oprocz kobiet) kolegow z klasy, przyjaciol - mezczyzn i kolegow R. A co do archiwum gg- od dluzszego czasu nie zapisuje zadnych rozmow na gg, bo nigdy nie mam czasu w nich szperac, wiec archiwum jest mi niepotrzebne http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
A tak poza tym... w moim zwiazku zazdrosc nie miala miejsca od poczatku naszego bycia razem. Klopot sie zaczal, gdy R. przypadkowo dowiedzial sie od mojej PRZYJACIOLKI, ze spotkalam sie z pewnym facetem, ktory od dawna zabiegal o moje wzgledy. Pewnie sie takze domyslacie, ze moj R. od dluzszego czasu baaaardzo go nie lubil za slodkie sms-y ktore do mnie wysylal w srodku nocy oraz "strzalki" przez cale dnie. A spotkalam sie z nim, bo chcialam mu wreszcie osobiscie wyjasnic dlaczego ma dac sobie spokoj. Ów pan doskonale wiedzial ze mam faceta, niejednokrotnie widzial nas razem a mimo to ciagle probowal ( grrr ten to sie nazywa natret http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/kill.gif ) . Wiele razy pisalam mu w sms-ie zeby zostawil mnie w spokoju, objasnialam sytuacje. Jednak nic nie skutkowalo. Widzac go, nie mowilam mu nawet "czesc", bo tak go znienawidzilam. R. takze odbywal z nim rozmowy, ale nic nie skutkowalo. Dlatego pewnego wieczoru spotkalam sie z nim i chcialam mu prosto w oczy powiedziec co o nim sadze. Nie chcialam go znac!!! Jednak jak widac rozmowa poskutkowala, bo od tej pory wcale sie nie odzywal. O spotkaniu nic R. nie powiedzialam, bo nie chcialam zeby sie zloscil. Jednak "przyjaciolka" nie omieszkala mu o wszystkim powiedziec w swojej wersji.
Nie musze juz chyba mowic jaka byla awantura... R. stracil do mnie zaufanie i pewnie dlatego wlasnie pozniej zaczal mnie tak bardzo kontrolowac.
Teraz juz wszystko wrocilo do normy. A co do _przyjaciolki_ , to wiele stracila ona w moich oczach. Od dawna nie mamy z nia kontaktu.

Dziewczyny, jezeli wasza historia jest chocby troszeczke podobna do mojej, to warto odbudowac zaufanie chlopaka. (nawet, gdy stracilo sie je z _uprzejmosci_przyjaciolki _ )_Mi sie udalo http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
A jesli wasz facet w zarodku waszego zwiazku mowi: "kochanie, jest maly problem... jestem zazdrosnikiem" , to wiejcie gdzie pieprz rosnie!!! Pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



ropuszka - 2005-02-02 08:55

  Kazdy facet jest choc troche zazdrosny:) Moj byl i nadal jest, ale teraz juz zdecydowanie mniej, bo wie, ze nie wytne mu numeru na boku. Niestety kiedys zdarzylo mi sie spotkac z kims za jego pelcami - z osoba bardzo niepewna i to spowodowalo, ze sie wkurzyl i pilnowal czy nie robie glupstw. Wtedy wydawalo mi sie to irracjonalne, chamskie i nie do przyjecia. Teraz wiem, ze mial racje, bo tamten ktos nie mial zbyt dobrych intencji wzgledem mnie, a ja bylam dosc naiwna. Niestety ja rowneiz jestem zazdrosna i dostaje ataku szalu, kiedy jakas babka chce sie umowic z moim chlopakiem:) Wydaje mi sie, ze zazdrosc jest wpisana w nasze zycie i jest rzecza calkiem normalna, choc oczywiscie ma swoje granice. Chyba bym zabila, gdyby ktos mnie caly czas ograniczal i zabranial nosic spodnic, czy chodzic do lekarza faceta! Moj chlopak tez chce miec mnie tylko dla siebie, ale na szczescie nie jest stukniety;))) Szkoda, ze na tym swiecie chodzi tak wielu swirow i ze trafiaja na nich fajne dziewczyny.



koculek - 2005-02-02 09:12

  Agosia z moim poprzednim facetem było to samo. Byłam z nim 6 lat. Zazdrosc trwał pierwsze 3. Bardzo pracowalismy nad nią. I po 3latach to minęło, az sama byłam zdziwiona. To kosztowało mnie wiele nerwow. Tak jak Ty nie moglam nawet do rodziny wychodzić. Po tych 3latach mogłam spotykac sie z kolegami itd Najpier było po nim widac ze strasznie ze sobą walczy aby nie wybuchnac, ale udawało mu się. Potem nie musiał juz nic powstrzymywac, bo nie byo zazdrosci.
Julita zycze Tobie szczęścia.

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



Ines1985 - 2005-02-02 09:14

  aga01 napisał(a):
>
> P.S. To chyba to imię tak działa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Agoosia, Aga01, Ines1985( wnioskuję , że też Agnieszka..) Buziaczki!

Tak tak, ja też Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif.
No to wszystko jasne http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



agabil1 - 2005-02-02 09:40

  ja też http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon41.gif Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



aga01 - 2005-02-02 09:59

  Ano właśnie!!! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Zapomiałam ! Dużo nas http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Szalonych Agnieszek http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



koculek - 2005-02-02 10:09

  Ines1985 napisał(a):
> aga01 napisał(a):
> >
> > P.S. To chyba to imię tak działa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif Agoosia, Aga01, Ines1985( wnioskuję , że też Agnieszka..) Buziaczki!
>
> Tak tak, ja też Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif.

ja też Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon28.gif



agabil1 - 2005-02-02 10:24

  http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/hahaha.gif
inwazja Agnieszek http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon28.gif



aga01 - 2005-02-02 10:29

  O prosze! Mnożymy się jak króliki!!! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/hahaha.gif



TakaJaaa - 2005-02-02 10:35

  tak inwazja Agnieszkek http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif ja też jestem Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



ZU! - 2005-02-02 10:40

  W mojej klasie licealnej było 7 Agnieszek!!!
Pozdr. ZU! (tak serio, serio też Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif)
PS. "Agni" w sanskrycie oznacza "ogień" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



Ines1985 - 2005-02-02 10:46

  Jeszcze Dolly85 to Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

A ze Koculek też to nie wiedziałam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Ale już wiem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



Agoosia - 2005-02-02 13:45

  No to ja dla zasady dodam, ze tez jestem Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



Martinaf - 2005-02-02 15:36

  Julito ja powiem jeszzce, że u mnie było podobnie...tzn. stracił do mnie zaufanie na jakiś czas. Oczywiście przez przyjaciółkę, która wielokrotnie pisała Mu dające wiele do zrozumienia smsy...ale tak jak już pisałam Ona już nie jest moja przyjaciółką i jak się okazuje nigdy nią nie była. Moja Kochanie mówiło mi już o tym od jakiegoś czasu no ale myślałam, że się jakoś "poprawi". Na szczęście Ukochany już mi ufa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Kilku znajomych musiałam skasować bo jak się okazuje oni robili wszystko żeby być bliżej mnie. Nawet gdy napisałam jego jednemu koledze, ze nie będziemy już rozmawiać to on próbował jeszcze kilka razy... z innego nr.
pozdr. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



JuLiTa1 - 2005-02-02 17:58

  ach te Agnieszki... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Pozdrawiam was wszystkie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



Camomile - 2005-02-02 18:17

  julita napisał(a):
> A jesli wasz facet w zarodku waszego zwiazku mowi: "kochanie, jest maly problem... jestem zazdrosnikiem" , to wiejcie gdzie pieprz rosnie!!! Pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Eeee tam, nie trzeba zaraz wiać (no chyba, że zazdrość przeradza się w obsesję...).
W moim długoletnim związku (6 latek http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif ), od początku było sporo zazdrości (chociaż nie było nigdy sytuacji w stylu wykasowywanie czegoś z telefonu itp. drugiej osoby), ale było też sporo miłości http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif.
Owszem, przez zazdrość pojawiały się różne problemy, trochę nam zajęło rozwiązanie ich, czasami z pomocą psychologa. Ale teraz jest bardzo, bardzo dobrze i cieszę się ogromnie, że jestem właśnie z tym facetem.
I vice versa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif.
Więc czasami nie warto od razu uciekać od problemu, warto spróbować go rozwiązać http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif. Czasem można.
Pozdrawiam!

Nie-Agnieszka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif



JuLiTa1 - 2005-02-02 18:46

  camomile... jak pewnie ju zauwazylas wiekszosc dziewczat, ktore sie tu wypowiadaly, probowala zaakceptowac swojego faceta takim, jaki jest. Myslaly - uda mi sie go zmienic. Jednak nie zawsze jest to mozliwe. Niekiedy zazdrosc przemienia sie w obsesje i jest to ogromnie meczace dla obydwu stron. Jesli juz facet mowi - jestem zazdrosnikiem, to widocznie zdaje sobie sprawe ze swojego problemu i byc moze nawet strara sie z nim walczyc, jednak nie jest w stanie sobie czasem poradzic sam ze soba.
Nie wiem jak to dokladnie u ciebie bylo, ale widac ze masz duzy wplyw na swojego faceta. Gdy moj R. zaczal przesadzac z zazdroscia, powiedzialam: "Albo sie zmienisz albo to koniec. Mecze sie w tym zwiazku." Podzialalo jak zimny prysznic i moze nie od razu, ale malymi kroczkami doszlismy do porozumienia http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Teraz wszystko jest bardzo, bardzo dobrze - podobnie jak u ciebie. Wiesz... wydaje mi sie ze to wszystko zalezy od tego, w jakim srodowisku mezczyzna zostal wychowany. Dawniej, kiedy poznawalam nowych facetow i mialam mozliwosc poznania ich matki, zwracalam zawsze wieksza uwage jak sie do niej odnosza. Podobno jesli mezczyzna szanuje i troszczy sie o swoja matke, to wybranka jego serca takze bedzie miala z nim zycia "uslane rozami" (moze przesadzilam, ale wiecie o co chodzi) http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Powiem tylko ze ja z R. poki co mam wspaniale http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon29.gif Pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mojaszuflada.htw.pl



  • Strona 1 z 2 • Znaleźliśmy 138 wyników • 1, 2

    comp
    Cytat

    Jak pchły skaczą myśli z człowieka na człowieka. Ale nie każdego gryzą. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Filozofia to dynamit do rozsadzania empirii. Henryk Elzenberg
    Dobre przy lepszym tanieje. Przysłowie ludowe
    Jak długo istnieje życie, tak długo istnieć będą nadzieje. Teokryt
    Deum sequere - idź za wezwaniem Boga; podążaj za Bogiem. Cyceron

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com