Przejrzyj wiadomości  
Cytat
Aby długo i szczęśliwie żyć, oddychaj przez nos i miej zamknięte usta. Żydowska maksyma
Strona startowa zielonka Kolega ... Szkocja     Witamy

Milosc a pozadanie



jowisia - 2005-12-29 20:35
Milosc a pozadanie
  Hej dziewczyny, powiedzcie czy gdzie jest granica miedzy miloscia a pozadaniem? TO znaczy czy mozna na przyklad kogos kochac ale zupelnie go nie pragnac, i na odwrot, czy mozna czuc ogromne pozadanie do kogos, ale zupelnie nie chciec z nim byc tak na codzien, zyc sobie w zwiazku i czy taki uklad na zasadzie tylko seks ma sens? I czy to prawda ze facetom jest prosciej takie uklady zawierac, a kobieta zawsze oprocz seksu potrzebuje milosci?




sylwónia - 2005-12-29 20:48
Dot.: Milosc a pozadanie
  Ja bym nie uogólniała i nie dzieliła na kobiety i mężczyzn , to chyba zalezy od charakteru, a co do pierwszej częsci pytania to:
-można kogoś pragnąć, ale nie chcieć z nim być, takie fizyczne przyciąganie
-nie za bardzo widze jak można kogoś kochać w sensie damsko/męskim i nie pragnąć, ale podobno zdarzają sie takei przypadki :)
P.S To tylko moje odczucia.. :)



Cytrynka_Wawa - 2005-12-29 20:55
Dot.: Milosc a pozadanie
  dla mnie sex nie istnieje bez milosci :)
kocham i pozadam swojego TŻ bardzo!!! wydaje mi sie ze facet uprawia sex bardziej dla zaspokojenia sie czesciej niz kobieta :)
ale w sumie istnieja ludzie ktorzy spotykaja sie tylko dla sexu albo kochaja sie i nie chodza ze soba do luzka



Asik_ - 2005-12-29 21:05
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia mozna na przyklad kogos kochac ale zupelnie go nie pragnac, i na odwrot, czy mozna czuc ogromne pozadanie do kogos, ale zupelnie nie chciec z nim byc tak na codzien Zgadzam sie:) Jednak jestem zdania, że na dłuższą metę takie coś nie przetrwa.




jowisia - 2005-12-29 21:08
Dot.: Milosc a pozadanie
  No wlasnie sylwonia, ja mialam juz obydwa przypadki, kiedys bylam z facetem przez dwa lata,mieszkalismy ze soba, wiem ze go kochalam, ale zupelnie nie ukladalo nam sie w tych sprawach, choc probowalilsmy, z mojej strony nie bylo pozadania zupelnie:( No a teraz jestem w odwrotnej sytuacji, to znaczy w pewnych kwestiach jest bosko, ale wiem ze to nie jest milosc i zastanawiam sie czy ja jestem normalna.. :(

Asik : no wlasnie, nie przetrwalo :( no ale ten moj dzisiejszy uklad tez nie przetrwa, tylko czemu tak jest??



Los Amigos - 2005-12-30 13:35
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez sylwónia Ja bym nie uogólniała i nie dzieliła na kobiety i mężczyzn , to chyba zalezy od charakteru Zgadzam się z sylwónią - to zależy od charakteru.
Może kobiety z racji wychowania, wpojenia pewnych wzorców są bardziej podatne by łączyć seks z miłością, ale nie jest to regułą i są kobiety, które potrafią cieszyć się seksem z mężczyzną, którego nie kochają, a z którym spasują się pod względem temperamentu, preferencji rzeczy które lubią, które na nie działają.



blue_eyed_kitty - 2005-12-30 19:08
Dot.: Milosc a pozadanie
  A ja mialam tak ze pod koniec zwiazku nie bylo pozadania z mojej strony. Ale kochalam go mooocno!I praktycznie rozstalismy sie bo 'co to za dziewczyna co nie pragnie chlopaka'...jego opinia. Jak z nim bylam to w sumie seks nie musial istniec tak mi bylo dobrze. Ale wiem ze to nienormalne:(



CzarnyElf - 2005-12-30 19:18
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Hej dziewczyny, powiedzcie czy gdzie jest granica miedzy miloscia a pozadaniem? TO znaczy czy mozna na przyklad kogos kochac ale zupelnie go nie pragnac, i na odwrot, czy mozna czuc ogromne pozadanie do kogos, ale zupelnie nie chciec z nim byc tak na codzien, zyc sobie w zwiazku i czy taki uklad na zasadzie tylko seks ma sens? I czy to prawda ze facetom jest prosciej takie uklady zawierac, a kobieta zawsze oprocz seksu potrzebuje milosci? 1.U mnie jest tak ze jak kocham i nie pragne to to jest taka milosc jak do brata siostry przyjaciela-nie wyobrazam sobie takiej relacjii miedzy partnerami

2.Mozna czuc pozadanie i nie chciec byc z ta osoba na codzien to na zasadzie takiego luznego zwiazku ale moim zdaniem to nie jest na dluga mete-ja np zawsze zaczynam sie angazowac i mnie to gubi-u mnie jak jest sex musi byc i milosc i odwrotnie.Nie potrafie tego rozdzielic.



suonko - 2005-12-30 19:41
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez blue_eyed_kitty A ja mialam tak ze pod koniec zwiazku nie bylo pozadania z mojej strony. Ale kochalam go mooocno!I praktycznie rozstalismy sie bo 'co to za dziewczyna co nie pragnie chlopaka'...jego opinia. Jak z nim bylam to w sumie seks nie musial istniec tak mi bylo dobrze. Ale wiem ze to nienormalne:( rozstaliście się bo nie miałaś ochoty na sex? nonsens przecież związek nie opiera się tylko na tym :(

a co do głownego pytania w wątku można rozdzielić miłość i pożadanie choć przeważnie kobiety angażują się emocjonalnie w związek z partnerem. jakoś nie widzę przyszłości dla takich związków



estee7 - 2005-12-30 20:24
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez suonko rozstaliście się bo nie miałaś ochoty na sex? nonsens przecież związek nie opiera się tylko na tym :( Ale bez seksu związek też nie może istnieć.
Seks i miłość...to się musi uzupełniać. Chyba nie bez powodu mówi się, że poznaliśmy nasza druga połówke...



suonko - 2005-12-30 20:29
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez estee7 Ale bez seksu związek też nie może istnieć.
Seks i miłość...to się musi uzupełniać. Chyba nie bez powodu mówi się, że poznaliśmy nasza druga połówke...

ja miałam na myśli to że uzależnianie związku od tego że przez jakiś czas nie ma się ochoty na sex jest bez sensu. moze to tylko moje odczucie



ona1982 - 2005-12-30 21:51
Dot.: Milosc a pozadanie
  Wydaje mi się, że w dużej mierze zależy to od tego w jaki sposób dana osoba definiuje pojęcie Miłości i jakie ma w tej sferze potrzeby. Dla mnie Miłość, taka, o którą zabiega się, walczy, pragnie podtrzymać to właśnie specyficzne uczucie, które powinno zawierać w sobie zarówno poczucie bliskości, wspólnoty, przyjacielskość, ale też pożądanie. To ostatnie powinno dotykać zarówno duszy jak i ciała. Takie idealne zespolenie. Zaczyna się różnie, czasem od pożądania, gdy pojawia się instynktowne uczucie, trochę zwierzęce, ale jeszcze nie mamy pewności czy to osoba, z którą chcemy zbudować coś trwałego. U mnie, gdy zatrzymywało się to właśnie na tym etapie, samego, czystego pożądania, które wywołuje głównie dreszczyk emocji dotyczący ciała, bez większego wewnętrznego pobudzenia, wtedy wiedziałam, że to nie TO. Bo co mi daje samo zaspokojenie żądz jeśli na przykład intelektualnie, duchowo czuję pustkę? Wtedy naprawdopodobniej szukałabym dalej. Z drugiej strony, co to za Miłość, kiedy leżę obok "ukochanej osoby" i gdy mnie dotyka nie zaczynam jej pragnąć? To tak jakbym leżała obok tej osoby i zamiast Kochać się z nią mogłabym tylko rozmawiać o intymnych chwilach. Taki układ można mieć z przyjacielem. Miłość według mnie to pójście dalej. To tajemnica dotycząca tego, że dany mężczyzna i kobieta pragną się do siebie zbliżyć zarówno duchowo i cieleśnie. Gdy seks ma w sobie coś metafizycznego, zespala, łączy, uczy, pokonuje lęki, burzy bariery.Kiedy nawet w myślach zdarza się grzeszyć, a dotyk dłoni potrafi wywoływać jednym razem uczucie podniecenia a innym razem przywoływać ciepłe wspomnienia. Chyba dlatego tyle osób tęskni za Miłością, szuka jej, wciąż próbuje, bo taka Miłość sprawia, że czujemy się "pełni".



jowisia - 2005-12-31 04:02
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez ona1982 Dla mnie Miłość, taka, o którą zabiega się, walczy, pragnie podtrzymać to właśnie specyficzne uczucie, które powinno zawierać w sobie zarówno poczucie bliskości, wspólnoty, przyjacielskość, ale też pożądanie. To ostatnie powinno dotykać zarówno duszy jak i ciała. Takie idealne zespolenie. Zaczyna się różnie, czasem od pożądania, gdy pojawia się instynktowne uczucie, trochę zwierzęce, ale jeszcze nie mamy pewności czy to osoba, z którą chcemy zbudować coś trwałego(...)
Bo co mi daje samo zaspokojenie żądz jeśli na przykład intelektualnie, duchowo czuję pustkę? (...)
Z drugiej strony, co to za Miłość, kiedy leżę obok "ukochanej osoby" i gdy mnie dotyka nie zaczynam jej pragnąć? To tak jakbym leżała obok tej osoby i zamiast Kochać się z nią mogłabym tylko rozmawiać o intymnych chwilach. Taki układ można mieć z przyjacielem. Miłość według mnie to pójście dalej. To tajemnica dotycząca tego, że dany mężczyzna i kobieta pragną się do siebie zbliżyć zarówno duchowo i cieleśnie.

Ona jak zwykle, przepiekne slowa, dziekuje, wspaniale to ujelas. Pozwolilo mi to wiele przemyslec i zrozumiec.



Paula07 - 2005-12-31 15:40
Dot.: Milosc a pozadanie
  Z doświadczenia (bynajmniej u mnie tak to wygląda) wiem, że jeśli poczuję do faceta od samego początku pożądanie i to takie maksymalne, że nie mogę nad tym zapanować to taki związek u mnie nie przetrwa długo. Byłam już w paru takich związkach i w łóżku było nam wspaniale:o , no właśnie i tylko w łóżku, ponieważ wogóle nie mogliśmy się dogadać, także nie łączyło nas nic w sferze duchowej tylko fizycznej. A nie ma sensu być z kimś tylko dla łóżka, wiadomo, że to nie jest najważniejsze w życiu.

Raczej u mnie utrzymują się związki kiedy ktoś pociąga mnie na samym początku intelektuaklnie, "duchowo" i wiem że z takim człowiekiem mogę być i spędzić z nim życie, oczywiście także musi być pociąg fizyczny ale raczej musi być wszystko wyrównane na tym samym poziomie.
Napewno trudno znaleźdź takiego partnera, aby można było z nim pogadać jak z przyjacielem i także aby było nam naprawdę dobrze w łóżku.

No ale cóż, kto szuka nie błądzi:D



dormonka - 2005-12-31 16:57
Dot.: Milosc a pozadanie
  i jaki z tego morał? Kobieta skomplikowana jest.. Ja jestem kilka lat z facetem, który za mną szaleje, a ja.. właściwie traktuję go jak brata (czytaj: sexu może właściwie nie być). Za to 3 lata temu zdarzyło mi się pałać pożądaniem, do faceta, z którym i tak by nic nie wyszło. Ale był absolutnie w moim typie (eh, te feromony- czy faceci też je mają?), po prostu musiałam zagryzać zęby (bo nie wypadało na pierwszym czy drugim spotkaniu go gwałcić), dodam, ze i tak nic z tego nie wyszło - no i dobrze, bo żle się kończy bajka, kiedy to kobieta kocha mężczyznę bardziej (a nie odwrotnie).
Facet wtedy staje się próżny, zadufany i zaczyna być nieznośny..



Szarada - 2005-12-31 17:57
Dot.: Milosc a pozadanie
  Wbrew pozorom bardzo dużo jest takich związków, w których kobieta nie pożąda swojego faceta. Jeśli ktoś uważa, że jest w stanie w takim związku wytrwać, to życzę mu powodzenia, bo na pewno będzie bardzo potrzebne. Moim zdaniem taki związek kompletnie nie ma przed soba przyszłości i prędzej, czy później się rozleci (oby jak najszybciej), lub się nie rozleci z różnych powodów (dzieci, wspólny majątek, przejmowanie się opinia otoczenia, strach przed staropanieństwem), ale ludzie będą całe życie nieszczęśliwi i niespełnieni.



jowisia - 2006-01-01 05:43
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez dormonka i jaki z tego morał? Kobieta skomplikowana jest.. Ja jestem kilka lat z facetem, który za mną szaleje, a ja.. właściwie traktuję go jak brata (czytaj: sexu może właściwie nie być). dormonka, w takim razie po co z nim jestes? Dla poczucia bezpieczenstwa, dla zabicia samotnosci?? Nie ruszyly cie piekne madre slowa Ony? Zycze wam jak najlepiej, ale moim zdaniem ten zwiazek sie rozpadnie.. Chyba, ze on rowniez nie posiada pociagu seksualnego i brak mu testosteronu...
Jak on zatem moze czuc sie przy tobie spelniony, jak moze czuc sie meski..? A nie boisz sie , ze kiedys znajdzei, spotka taka ktora bedzie go pozadac i wtedy on zapragnie czuc sie lepiej u boku takiej wlasnie kobiety..?
(to mi sie zdarzylo, nie bierz tego za zle, ale przemysl to..)



She's Electric - 2006-01-01 19:28
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez estee7 Ale bez seksu związek też nie może istnieć.
Seks i miłość...to się musi uzupełniać. Chyba nie bez powodu mówi się, że poznaliśmy nasza druga połówke...
:cmok: no
właśnie:p:



jowisia - 2006-01-01 19:31
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez Paula07 Z doświadczenia (bynajmniej u mnie tak to wygląda) wiem, że jeśli poczuję do faceta od samego początku pożądanie i to takie maksymalne, że nie mogę nad tym zapanować to taki związek u mnie nie przetrwa długo.
A dlaczego..? Czy nigdy wam sienie zdarzylo, ze tak wlasnie zaczal sie wspanialy zwiazek, ktory przetrwal?



ViViean - 2006-01-01 20:21
Dot.: Milosc a pozadanie
  Również wiem z doswiadczenia, ze jeśli na początku w związku pojawia sie porządanie, to ten związek nie ma szans nawet na jakiekolwiek dalsze rozwinięcie.

Z moim TŻ-em jestem już ładnych kilka lat i na samym poczatku chyba nie było jako takiego pożądania. owszem, podobaliśmy się sobie fizycznie, ale na pierwszy plan postawiliśmy bliższe poznanie od strony duchowej. Dlaczego zwiazek zrodzony z pożądania nie ma szansy przetrwać? Wydaje mi się, że związek kobity i mężczyzny musi być oparty na przyjaźni, która bierze się z lepszego poznania i co za tym idzie daje pełne zaufanie. Pożadanie nigdy tego nie zapewni.

Teraz miłość łączymy z pożądaniem, a jest ono w naszym związku naprawdę ogromne.

Jak napisały dziewczyny - ja również nie wyobrażam sobie seksu bez miłości. Dla mnie najpierw musi być miłość, bez tego wiem, ze dla faceta byłabym jedynie maszyną do zaspokojenia potrzeb cielesnych. Po prostu muszę czuć, ze to, co ma miejsce w łóżku dzieje się pod wpływem uczuć. Na szczęście mój mąż o tym wie, dlatego otrzymuję wszystko to, czego potrzebuję do spełnienia.



jowisia - 2006-01-01 20:25
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez ViViean Również wiem z doswiadczenia, ze jeśli na początku w związku pojawia sie porządanie, to ten związek nie ma szans nawet na jakiekolwiek dalsze rozwinięcie.

Z moim TŻ-em jestem już ładnych kilka lat i na samym poczatku chyba nie było jako takiego pożądania. owszem, podobaliśmy się sobie fizycznie, ale na pierwszy plan postawiliśmy bliższe poznanie od strony duchowej. Dlaczego zwiazek zrodzony z pożądania nie ma szansy przetrwać? Wydaje mi się, że związek kobity i mężczyzny musi być oparty na przyjaźni, która bierze się z lepszego poznania i co za tym idzie daje pełne zaufanie. Pożadanie nigdy tego nie zapewni.

No ale dlaczego wykluczamy, ze dwie osoby moga do siebie poczuc pozadanie, a nastepnie poznac sie i mozliwe jest, ze wytworzy sie miedzy nimi piekna milosc, oparta na glebokiej przyjazni?



ona1982 - 2006-01-01 21:00
Dot.: Milosc a pozadanie
  Dziewczyny, moim zdaniem istnienie jako takiego pożądania na początku związku nie wyklucza do końca tego, że dany związek nie rozwinie się. Bo jeśli jest chociaż trochę zainteresowania wnętrzem drugiego człowieka,osobowością to według mnie istnieje szansa...Tak sobie myślę teraz w tym kontekście o moim związku. Mój TŻ pociągał mnie intelektualnie, był tajemnicą, którą chciałam posiąść, ale przypomina mi się również, że tak bardzo potrzebowałam jego bliskości, cielesnego kontaktu. Te dwie sfery były jakby dwie fale płynące niemal równocześnie. Raz dochodziła bardziej do głosu jedna, innym razem druga, czasem przeplatały się ze sobą, łączyły. Wydaje mi się również, że na dnie tego pożądania była czułość, którą czasami przyrównywałam do tej jaką może czuć matka w stosunku do dziecka. Pokłady trudnego do nazwania uczucia. To właśnie ono powodowało, że pożądanie nie było puste, zaślepiające, chociaż na początku mojego związku zastanawiałam się czy np. nie wchodzimy w sferę intymną zbyt szybko, czy to czegoś nie popsuje, nie będzie zgubne.Ale wtedy wkraczała intuicja, która pojawiała się podczas pocałunków, pieszczot i szeptała, że te wyrazy bliskości nie istnieją tylko i wyłącznie dla nasycenia zmysłów, ale prowadzą do poznania siebie. Tutaj według mnie tkwi sedno sprawy.



jowisia - 2006-01-01 21:03
Dot.: Milosc a pozadanie
  Czekalam na Ciebie Ona:)
Bo nikt piekniej niz Ty nie mogl tego podsumowac.
Jak zwykle poklon dla Ciebie.



ona1982 - 2006-01-01 21:16
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Czekalam na Ciebie Ona:)
Bo nikt piekniej niz Ty nie mogl tego podsumowac.
Jak zwykle poklon dla Ciebie.
Nie zawstydzaj mnie:)Zrobiłam sobie herbatkę, zbiorę myśli i napiszę do Ciebie na PW.:) Nie ma to jak wieczorne refleksje.



ona1982 - 2006-01-01 21:52
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez dormonka i jaki z tego morał? Kobieta skomplikowana jest.. Ja jestem kilka lat z facetem, który za mną szaleje, a ja.. właściwie traktuję go jak brata (czytaj: sexu może właściwie nie być). Za to 3 lata temu zdarzyło mi się pałać pożądaniem, do faceta, z którym i tak by nic nie wyszło. Ale był absolutnie w moim typie (eh, te feromony- czy faceci też je mają?), po prostu musiałam zagryzać zęby (bo nie wypadało na pierwszym czy drugim spotkaniu go gwałcić), dodam, ze i tak nic z tego nie wyszło - no i dobrze, bo żle się kończy bajka, kiedy to kobieta kocha mężczyznę bardziej (a nie odwrotnie).
Facet wtedy staje się próżny, zadufany i zaczyna być nieznośny..
Wcięło mi jedną wiadomość, ale zacznę jeszcze raz.
Także chciałabym zapytać jaki morał wyciągnęłabyś ze swoich własnych słów. Piszesz, że Twój Mężczyzna szaleje za Tobą, a Ty traktujesz go jak brata. Wspominając o sobie po słowach"a ja" stawiasz wielokropek, tak jakbyś do końca nie umiała wyrazić swojego stanowiska, jakby brakowało Ci określeń, by ująć to co czujesz. Tak to przynajmniej odbieram, chociaż może czepiam się niuansów. Jeśli chodzi o moją osobę nie wiem w jaki sposób możnaby w przyszłości zakładać rodzinę z "bratem", planować potomstwo, uczyć dzieci relacji mężczyzna-kobieta. Tym bardziej, że uderza mnie pewien fakt, a mianowicie to, że porównując Twoje krótkie podsumowanie jednego i drugiego związku, w moich oczach ten drugi wychodzi bardziej na plus. Piszesz o nim z większą pasją, wydaje mi się, że może nawet tamten mężczyzna bywa nadal dosyć częstym obiektem Twoich refleksji. Co prawda, nic z tego nie wyszło, ale jednak mała nadzieja na coś więcej mogła być. Chciałabym jeszcze zapytać dlaczego właśnie bajka, gdzie kobieta kocha mężczyznę bardziej ma kończyć się źle? Dlaczego nie może być tak w przypadku, gdy meżczyzna kocha kobietę bardziej, a ona po prostu z nim jest? Jakiś czas temu na wizażu był pewien wątek, w którym wypowiadały się kobiety na temat swojego pożycia seksualnego. Bardzo mnie poruszyły ich wypowiedzi i głowiłam się jak można kochać się kilka razu do roku. Zadawałam sobie i znajomym pytania co sprawia, że trwa się w tej" farsie". Życie mamy przecież tylko jedno, tu i teraz, po co więc skazywać się na niespełnienie i funkcjonowanie w sferze niezrealizowanych marzeń? Nie wiem, może ja po prostu myślę tak, a nie inaczej, mam zbyt wybujały temperament, ale gdyby Mój TŻ mnie nie pociągał znaczyłoby to, że coś niedobrego dzieje się w moim związku. Bo bycie razem to też wyrażanie uczuć w cielesny sposób. Chyba bym załamała się, gdyby w moim związku zabrakło seksu. Bo Kocham i Pożądam, Pożądam i Kocham. Potrafię mówić o miłości, pokazywać jak mi zależy, żyć razem codziennymi zdarzeniami, a jednocześnie wręcz rzucać się w ogniu podniecenia na Mojego TŻ-a, bo nie chcę, aby ten ogień spalił mnie od środka. Zdaję sobie sprawę z tego, że związki przechodzą różne etapy, emocje wzmacniają się, wygasają, przechodzą w nowe formy, ale czułość, bliskość, namiętność powinna towarzyszyć tym, którzy zdecydowali, że pragną razem iść przez życie-szczęśliwie.



jowisia - 2006-01-01 22:07
Dot.: Milosc a pozadanie
  W moim zwiazku, ponad trzyletnim, nigdy nie bylo namietnosci. Z jego strony tylko, dla mnie byl wlasnie jak brat.. Byl moim najwiekszym przyjacielem, pokrewna dusza, powiernikiem, i kroczylismy przez zycie razem. Lecz nigdy nie czulam do niego pozadania. Nasz zwiazek rozpadl sie przez zdrady z jego strony, o ktorych sie dowiedzialam. Musialo minac bardzo duzo czasu, zanim sie pozbieralam i wszystko poukladalam spowrotem.
Podczas tych swiat wybralam sie do Polski i trafilam na mojego bylego, jeszcze poprzedniego znaczy sie, z ktorym mieszkalam przez 1,5 roku. Moja najbardziej szalona, namietna, bezgraniczna, chora, slepa milosc, jaka przytrafila mi sie w zyciu. Choc minely 4 lata odkad sie nie widzielismy, wszytsko odzylo. Wystarczyla jedna iskra, jedno spojrzenie, jeden usmiech i nie wiem jak, nie wiem gdzie, nie wiem kiedy, swiat nie istnial... Ja - porzadna, poukladana, odpowiedzialna osoba- wyjechalam sobie z nim na weekend w gory.. ...
Zdaje sobie sprawe z tego, ze on mieszka 1500km ode mnie i nawtenie cche tak naprwde tego zwiazku.
Ale to otworzylo mi oczy. Zrozumialam, ze z moim ostatnim TZ, to nigdy nie mialoby szans, poniewaz nie bylo nigdy w nas tej iskry, tego szalenstwa,tego zaru namietnosci, pozadania, nie bylo tej PASJI. Zrozumialam, ze byl moim przyjacielem, lecz nigdynie kochankiem, ze n,asz zwiazek byl pusty. Prawdopodobnie po szalonym panie X, zapragnelam spokoju i monotonnosci, bez ekscesow serca i podniesionej adrenaliny z panem Y.
Zrozumialam.. zrozumialam.. choc brzmi to tak banalnie.. ze po protsu nie bylismy dla siebie stworzeni. Potrafilam zdobyc sie na wybaczenie zdrady, ktorej nie potrafilam wczesiej wybaczyc. Kocham go wciaz.. tak jak kocha sie brata, przyjaciela, ojca.. bo tym wszytskim dla mnie byl. Kocham go i zycze mu jak najlepiej.. Po raz pierwszy od naszeogo rozstania, czuje sie Wolna, zdobylma sie na zrozumienie i wybaczenie.
Uwazam, ze jezeli zwiazek nie jest Pelnoscia, tak jak opowiadala o tym Ona1982, to on nie przetrwa. Chyba, ze zgodzisz sie na to, zeby twoj brat mial kochanki, bo bedzie ich poszukiwal, kazdy cche czuc sie pozadany i spelniony, a zwlaszcza Mezczyzna.



Paula07 - 2006-01-01 22:54
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia A dlaczego..? Czy nigdy wam sienie zdarzylo, ze tak wlasnie zaczal sie wspanialy zwiazek, ktory przetrwal? Zaczynał się wspaniale ale kończył inaczej:D , po prostu nie zawsze ten facet który pociąga seksualnie nadaje się do wspólnego życia, czyli chodzi mi tu o takie cechy jak odpowiedzialność, dopasowanie "psychiczne" czy "duchowe" jak kto woli;)



jowisia - 2006-01-01 23:26
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez Paula07 Zaczynał się wspaniale ale kończył inaczej:D , po prostu nie zawsze ten facet który pociąga seksualnie nadaje się do wspólnego życia, czyli chodzi mi tu o takie cechy jak odpowiedzialność, dopasowanie "psychiczne" czy "duchowe" jak kto woli;) No ale dlaczego tak jest?? Czy zadnej sie nie zdarzylo tak naprawde, zeby zwiazek zaczal sie od pozadania, zeby facet pociagal sexualnie, mocno krecil, a potem okazalo sie ze jest dobry,czuly, odpowiedzialny, zrownowazony...
No mi sie nie zdarzylo, ale wlasnie dlaczego tak jest??



Brzuszek - 2006-01-02 00:32
Dot.: Milosc a pozadanie
  Mam dzisiaj chyba jakiś refleksyjny wieczór, a właściwie to już noc... Tak sobie czytam i czytam i zastanawiam się...

Nie wiem co według Was oznacza słowo "pożądanie" a właściwie jego brak. Bo jeśli jest to nieustający i całkowity brak chęci na seks z tym konkretnym facetem, to ten związek jest już wg mnie przegrany... ale jeśli oznacza po prostu mniejsze potrzeby seksualne to dlaczego taki związek skazywać na przegraną?? Jest przecież wiele przyczyn takiego zachowania... zbyt młody wiek "seksualny" (każdy z nas inaczej dojrzewa do seksu, no i są predyspozycje wiekowe np. podobno kobiety najlepsze lata mają po 30-ce), jakieś doświadczenia z wcześniejszych związków lub sposób wychowania, albo w końcu... takie po prostu potrzeby...
Zdaję sobie sprawę, że na życiu duchowym i rozmowach związek nie jest w stanie wytrwać... ale co mi z genialnego seksu z facetem, przy boku którego nie mam poczucia bezpieczeństwa i żadnego tematu do rozmowy?? Owszem seks jest ważny... Jeśli nie zaspokojone są nasze potrzeby czujemy się sfrustrowani, nerwowi co może prowadzić do kłótni i w rezultacie rozstania. Seks super działa na skórę, serce i wogóle kondycję. Ale preferencje seksualne, częstotliwość i wogóle doznania z tym związane kiedyś mijają, zmieniają się i seks oraz pożądanie powoli ustępują miejsca innym sprawom życia... trzeba mieć partnera do rozmowy, do śmiechu i do łez... bez względu jak potoczy się nasze zycie.

I zastanawia mnie jeszcze jedno, co prawda nie odnosi się to do tego wątku (tylko do przeczytanego kilka miesięcy wcześniej) ale jest tematem poniekąd pokrewnym, więc...
Wątek był podobny. Też o braku pożądania w związku. Z tą różnicą, że było to małżeństwo z kilkuletnim ale niezbyt długim stażem w którym ze strony Kobiety zainteresowanie seksualne mężem prysło. Kochała go, mieli wspólne hobby, czuła się przy nim doceniana, mogła się rozwijać, czuła się z nim bezpiecznie. Mąż poza nią świata nie widzi itp. ale Ona potrzebowała innego faceta - romansu, bo nie czuje się już szczęśliwa... Rzesza ludzi radziła rozstać się z mężem... kilka tylko osób napisało, że nie warto niszczyć dobrego związku. Mnie to wstrząsnęło powiem szczerze... Wiem różni są ludzie, różne zdania, ale ciekawa jestem czy gdyby ta historia polegała na tym, że wszystko jak wyżej tylko ten ów mąż w wyniku wypadku lub choroby został impotentem, albo wogóle kaleką np. na wózku, to czy ci sami ludzie kazaliby odejść tej kobiecie od męża?? I czy wogóle kwestia braku seksu byłaby tutaj najważniejsza??



Jula - 2006-01-02 13:59
Dot.: Milosc a pozadanie
  Wg mnie jest duzo racji w tym, ze łózko (seks) jest pewnym barometrem uczuć w związku. U mnie milość silnie łączy się ze sferą erotyczną, jesli kocham = chcę czułości, dotyku, namiętności, seksu. Nie wyobrażam sobie miłości bez seksu. Ale wyobrażam sobie seks bez miłości, gdzie ten służy tylko i wyłącznie zaspokojeniu potrzeb. Spotykałam sie przez pewien czas z osobą, gdzie pierwszym moim uczuciem było własnie pożądanie, potem wydawało mi się, że kocham (błąd!) - nie należy mylic jednego z drugim.



jowisia - 2006-01-02 14:24
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez Jula Spotykałam sie przez pewien czas z osobą, gdzie pierwszym moim uczuciem było własnie pożądanie, potem wydawało mi się, że kocham (błąd!) - nie należy mylic jednego z drugim. Adwa nie moga wystapic naraz, jednoczesnie??



Jula - 2006-01-02 15:00
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Adwa nie moga wystapic naraz, jednoczesnie?? Pewnie, że mogą. A nawet powinny! :) Tylko nie zawsze to pierwsze (pożądanie) wynika z drugiego (miłość). W moim przypadku był to tylko seks, a błędem było to, że chciałam do tego "dorobić" sztucznie miłość - tak naprawdę jej nie było...



jowisia - 2006-01-02 15:11
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez Jula Pewnie, że mogą. A nawet powinny! :) Tylko nie zawsze to pierwsze (pożądanie) wynika z drugiego (miłość). W moim przypadku był to tylko seks, a błędem było to, że chciałam do tego "dorobić" sztucznie miłość - tak naprawdę jej nie było...
Hmm.. czyli sadzisz, ze mozna odczuwac tylko pozadanie, "dorabiac" sobie do tego sztucznie milosc? To chyba takie typowo kobiece to, nie? Bo my kobiety jakos nie w naszej roli jest tylko sex, wiec zawsze staramy sie powiazac jedno z drugim.... ?
A czytalam nawte kiedys w Marsjankach i Wenusjankach, ze kobieta, kiedy pozada, pragnie mezczyzny, to ZAWSZE tak naprawde czuje do niego milosc LUB przynjamniej widzi mozliwosc takiej milosci z nim; Innymi slowy mowiac, nawte jezeli kobieta decyduje sie na seks z mezczyzna, ktorego pragnie i pozada, to tylko dlatego, ze podswiadomie pragnie go kochac i z nim byc, nawet jezeli jest to wizja w dalekiej przyszlosci, wystarczy tylko, ze ta mysl, ze istanieje taka mozliwosc, nawet podswiadoma.



ona1982 - 2006-01-02 15:21
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Hmm.. czyli sadzisz, ze mozna odczuwac tylko pozadanie, "dorabiac" sobie do tego sztucznie milosc? To chyba takie typowo kobiece to, nie? Bo my kobiety jakos nie w naszej roli jest tylko sex, wiec zawsze staramy sie powiazac jedno z drugim.... ?
A czytalam nawte kiedys w Marsjankach i Wenusjankach, ze kobieta, kiedy pozada, pragnie mezczyzny, to ZAWSZE tak naprawde czuje do niego milosc LUB przynjamniej widzi mozliwosc takiej milosci z nim; Innymi slowy mowiac, nawte jezeli kobieta decyduje sie na sex z mezczyzna, ktorego pragnie i pozada, to tylko dlatego, ze podswiadomie pragnie go kochac i z nim byc, nawte w dalekiej przyszlosic, wystarczy tylko, ze wyobrazi sobie taka mozliwosc.
Jowi, wiem na własnym przykładzie, że można tak robić. Czuć jakieś poruszenie, rozedrganie w środku i zastanawiać się, szukać odpowiedzi " a może jednak jestem zakochana, bo przecież miękną mi kolana na jego widok,może jak go lepiej poznam to okaże się, że nie tylko wspaniale całuje, ale też jest dobrym materiałem na przyjaciela, powiernika" .Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz, która pomagała mi dokonać rozróżnień pomiędzy miłością, a pustym pożądaniem. Niby zwykły pocałunek, a podczas niego, często zdarzało mi się, że było to tylko dotykanie warg. Wyobraź sobie, zbliżacie się do siebie, usta przy ustach, a Ty w momencie, gdy powinnaś być w siódmym niebie, odlatywać nagle stajesz się jak robot, który wewnętrznie kontroluje sposób całowania, ruchy języka. Całujesz, a jednocześnie jakbyś wychodziła z siebie, stawała gdzieś z boku i patrzyła na całą tą sytuację. Jakbyś jednocześnie oceniała ją. Czasem otwierasz oczy, całujesz dalej, tak mechanicznie. Nie ma tego wewnętrznego poruszenia, które pozwala dać ponieść się emocjom. Wiem, że nie tylko ja tak mam. Rozmawiałam o tym z koleżankami, które miały podobne dylematy i powtarzał się ten schemat z pocałunkami.



Jula - 2006-01-02 15:32
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Hmm.. czyli sadzisz, ze mozna odczuwac tylko pozadanie, "dorabiac" sobie do tego sztucznie milosc? To chyba takie typowo kobiece to, nie? Bo my kobiety jakos nie w naszej roli jest tylko sex, wiec zawsze staramy sie powiazac jedno z drugim.... ?
A czytalam nawte kiedys w Marsjankach i Wenusjankach, ze kobieta, kiedy pozada, pragnie mezczyzny, to ZAWSZE tak naprawde czuje do niego milosc LUB przynjamniej widzi mozliwosc takiej milosci z nim; Innymi slowy mowiac, nawte jezeli kobieta decyduje sie na seks z mezczyzna, ktorego pragnie i pozada, to tylko dlatego, ze podswiadomie pragnie go kochac i z nim byc, nawet jezeli jest to wizja w dalekiej przyszlosci, wystarczy tylko, ze ta mysl, ze istanieje taka mozliwosc, nawet podswiadoma.
Wiesz co, trudno mi się wypowiadać w imieniu kobiet, ale wydaje mi się, że kobietom WMAWIA się (te wszystkie książki właśnie+ kultura), że seks musi/powinien/łączy się u nich z miłością oraz to, że dla mężczyzn to dwie odrębne płaszczyzny. Czy tak jest naprawdę - trudno mi powiedzieć. Ponoć (??) do lat 80tych XX wieku spora część ludzi uważała, że kobiety nie mają w ogóle popędu płciowego!! Pewnie ja też nie mogłam oddzielic miłości od seksu - skoro spotykam się z kimś ponad rok (mimo, że spotkania własciwie tylko i wyłacznie charakter erotyczny), to musi tu być coś więcej. Chciałam to może jakoś wytłumaczyć, usprawiedliwić.
Gdzieś czytałam, że miłość między dwojgiem ludzi to chemiczna reakcja organizmu na to, że się robi wspólnie fajne rzeczy. Seks to fajna rzecz :)



jowisia - 2006-01-02 22:39
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez ona1982 Jowi, wiem na własnym przykładzie, że można tak robić. Czuć jakieś poruszenie, rozedrganie w środku i zastanawiać się, szukać odpowiedzi " a może jednak jestem zakochana, bo przecież miękną mi kolana na jego widok,może jak go lepiej poznam to okaże się, że nie tylko wspaniale całuje, ale też jest dobrym materiałem na przyjaciela, powiernika" .Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz, która pomagała mi dokonać rozróżnień pomiędzy miłością, a pustym pożądaniem. Niby zwykły pocałunek, a podczas niego, często zdarzało mi się, że było to tylko dotykanie warg. Wyobraź sobie, zbliżacie się do siebie, usta przy ustach, a Ty w momencie, gdy powinnaś być w siódmym niebie, odlatywać nagle stajesz się jak robot, który wewnętrznie kontroluje sposób całowania, ruchy języka. Całujesz, a jednocześnie jakbyś wychodziła z siebie, stawała gdzieś z boku i patrzyła na całą tą sytuację. Jakbyś jednocześnie oceniała ją. Czasem otwierasz oczy, całujesz dalej, tak mechanicznie. Nie ma tego wewnętrznego poruszenia, które pozwala dać ponieść się emocjom. Wiem, że nie tylko ja tak mam. Rozmawiałam o tym z koleżankami, które miały podobne dylematy i powtarzał się ten schemat z pocałunkami.
Ona, czytalam twoj post kilka razy, bo strasznie mna.. wstrzasnal.
Poruszyl, drgnelam az.. tak wiele dal mi do myslenia.
To co napisalas.. o pocalunkach...
Nawet nie wiem, co napisac, choc tak wiele mysli mam w glowie..
Choc, nie do konca chyba zrozumialam... to co opisalas, ma pomoc rozroznic milosc od pozadania..? To znaczy jezeli przy tym namietnym pocalunku nie dajesz poniesc emocjom, nie odlatujesz, jestes ciagle i kontrolujesz ten pocalunek, to dla ciebie jest to roznica, wyznacznik granicy miedzy miloscia, a pozadaniem?
Bo mi sie wydaje, ze ciagle wlasnie taki namietny pocalunek, ktorego nawet nie jestes w stanie pojac, skontrolowac, opanowac siebie, jest rowniez pozadaniem,a nie musi byc miloscia.
Natomiast ten mechaniczny, ten, w ktorym moglabys stanac z boku i go obserwowac, pozwolil mi zrozumiec, ze nie ma miedzy na mi juz.. nic.. ani milosci.. ani pozadania...



jowisia - 2006-01-02 22:44
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez Jula Gdzieś czytałam, że miłość między dwojgiem ludzi to chemiczna reakcja organizmu na to, że się robi wspólnie fajne rzeczy. dobrze powiedziane:)

A ja widzialam taki opis tu jednej z wizazanek :
"Nawet, jezeli zwiazek jest destrukcyjny, ludzie lgna do siebie. To reakcja biochemiczna pobudzajaca te czesc naszego mozgu, ktora zadowala tylko milosc, heroina i czekolada".



ona1982 - 2006-01-02 23:05
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Ona, czytalam twoj post kilka razy, bo strasznie mna.. wstrzasnal.
Poruszyl, drgnelam az.. tak wiele dal mi do myslenia.
To co napisalas.. o pocalunkach...
Nawet nie wiem, co napisac, choc tak wiele mysli mam w glowie..
Choc, nie do konca chyba zrozumialam... to co opisalas, ma pomoc rozroznic milosc od pozadania..? To znaczy jezeli przy tym namietnym pocalunku nie dajesz poniesc emocjom, nie odlatujesz, jestes ciagle i kontrolujesz ten pocalunek, to dla ciebie jest to roznica, wyznacznik granicy miedzy miloscia, a pozadaniem?
Bo mi sie wydaje, ze ciagle wlasnie taki namietny pocalunek, ktorego nawet nie jestes w stanie pojac, skontrolowac, opanowac siebie, jest rowniez pozadaniem,a nie musi byc miloscia.
Natomiast ten mechaniczny, ten, w ktorym moglabys stanac z boku i go obserwowac, pozwolil mi zrozumiec, ze nie ma miedzy na mi juz.. nic.. ani milosci.. ani pozadania...
Jowi, może nie do końca jasno napisałam, spróbuję jeszcze raz. Pamiętam jak jeszcze niedawno rozmawiałam z moją koleżanką, która borykała się z miłosnymi dylematami. Spotykała się z pewnym chłopakiem i była przepełniona różnego rodzaju wątpliwościami. Z jednej strony chciała, z innej pojawiało się narzekanie. Pamiętam dokładnie ten moment, kiedy napisała mi na gadu, że już wie, nie chce tego dalej kontynuować, nie ma to sensu. Szukała wcześniej odpowiedzi na pytanie czy jest zakochana i ma ta znajomość szanse na rozwinięcie się w poważniejszy związek czy też to tylko jakieś chwilowe zauroczenie, fascynacja. Opowiadała mi jak była z nim w pubie, nie mogła oderwać od niego wzroku, a on od niej, było miło, a później odprowadzał ją do domu. Na pożegnanie pocałował ją. Usta przy ustach. Koleżanka dobitnie podkreśliła mi, że właśnie w tym momencie wiedziała już, że to nie To. Nie była w siódmym niebie, nie potrafiła odlecieć. Skupiała się na ruchach warg, było to wszystko takie fizyczne. Podobał się jej ten chłopak, ale właśnie ten pocałunek spowodował, że uświadomiła sobie, że z tej znajomości nie będzie nic głębszego. Jej słowa przypomniały mi moje własne doświadczenia i identyczne przeżycia. Kiedy spotykałam się z kimś, czułam tą chemię, a w pewnym momencie pocałunki zaczynały stawać się po prostu miłym dotykaniem warg, czymś przyjemnym , ale nie pochłaniającym bez reszty. Tak jak pisałam wcześniej mogłam całować się, a w głowie krążyły mi myśli, które nie dawały spokoju. Pytałam siebie, czy kocham, co czuję itd. Nie było w tym tego czegoś duchowego. Co pozwala nie tylko zespolić się ustom, ciałom, ale też powoduje, że czuje się jakąś niewytłumaczalną wewnętrzną więź. Wtedy człowiek nie zadaje sobie tych wszystkich pytań, po prostu dzieje się co ma się dziać. Może błędnie myślę, ale u mnie właśnie powtarzało się to jak w jakimś schemacie. Pamiętam początki chodzenia z Moim TŻ-em. Dziwiłam się później sobie, bo potrafiliśmy całować się, bez przerw około trzech, czterech godzin. dziki maraton. Miałam pokąsane usta, jego następnego dnia bolał język.:)Zupełnie nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to tak długo trwa i byliśmy zdziwieni, gdy spojrzeliśmy na zegarek. To nas pochłaniało bez reszty, a poza tym właśnie w ten sposób, pieszcząc jego wargi chciałam jak najdoskonalej przekazać mu jak mi zależy. Pocałunkami, na wargach chciałam napisać jak bardzo go Kocham. Może moje myślenie jest błędne, nie wiem, tylko jeśli chodzi o mnie właśnie do takich spostrzeżeń doszłam i nie twierdzę, że jest tak a nie inaczej. Przecież Miłość zależy od dwojga osób, a każdy z nas ma nieco inną wewnętrzną konstrukcję.



jowisia - 2006-01-03 18:14
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez ona1982 Szukała wcześniej odpowiedzi na pytanie czy jest zakochana i ma ta znajomość szanse na rozwinięcie się w poważniejszy związek czy też to tylko jakieś chwilowe zauroczenie, fascynacja. Opowiadała mi jak była z nim w pubie, nie mogła oderwać od niego wzroku, a on od niej, było miło, a później odprowadzał ją do domu. Na pożegnanie pocałował ją. Usta przy ustach. Koleżanka dobitnie podkreśliła mi, że właśnie w tym momencie wiedziała już, że to nie To. Nie była w siódmym niebie, nie potrafiła odlecieć. Skupiała się na ruchach warg, było to wszystko takie fizyczne. Podobał się jej ten chłopak, ale właśnie ten pocałunek spowodował, że uświadomiła sobie, że z tej znajomości nie będzie nic głębszego. Jej słowa przypomniały mi moje własne doświadczenia i identyczne przeżycia. Kiedy spotykałam się z kimś, czułam tą chemię, a w pewnym momencie pocałunki zaczynały stawać się po prostu miłym dotykaniem warg, czymś przyjemnym , ale nie pochłaniającym bez reszty. Tak jak pisałam wcześniej mogłam całować się, a w głowie krążyły mi myśli, które nie dawały spokoju. Pytałam siebie, czy kocham, co czuję itd. Nie było w tym tego czegoś duchowego. Co pozwala nie tylko zespolić się ustom, ciałom, ale też powoduje, że czuje się jakąś niewytłumaczalną wewnętrzną więź. Wtedy człowiek nie zadaje sobie tych wszystkich pytań, po prostu dzieje się co ma się dziać.
Ona, czy wiesz, ze twoje posty czyta sie z zapartym tchem...... :)
Myslalam wczoraj w nocy nad tym co napisalas. O tym pocalunku, w ktorym odlatuje sie, jest sie w siodmym niebie, ktorego sie nie kontroluje, dzieje sie to, co ma sie dziac.. I widzisz, dla mnie to ciagle nie jest wyznacznik granicy miedzy milosci, a fascynacja.
Zeby sprecyzowac : ja wlasnie taki pocalunek, takiez pocalunki, doswiadczylma ich z kims w te swieta, kiedy przyjechalam do polski, i to bylo wlasnie tak jak opisujesz (moze wlasnie dlatego tak to mna poruszylo, przywialo na mysl tak dobitnie, tak slowo po slowie, kazdy szczegol, kazdy pocalunek, wydarzenia z tych ostatnich dni..), to znaczy odplynelam, nie kontrolowalam tego, nie potrfailam tego objac, spojrzec na to z boku, zatracilam sie w tym kompletnie... A jednak ciagle ustaje nad tym, ze jest to tylko fascynacja, tylko pozadanie, ze to nie jest milosc, poniewaz tak jak pisalysmy na privie, nie ma tam spelnienia intelektualnego, zrozumienia emocjonalnego, duchowego, jest tylko czysta zadza, pociag fizyczny, namietnosc, ktorej nie sposob sprostac, a przeciwko ktorej krzyczy jednak rozsadek. Nie ma nic wiecej, nic ponad to, ponad cielesna zadze i poped, i chemie, a wiec mozna w tym pocalunku sie zatracic, a od milosci jest jednak jeszcze baaardzo daleko..
co o tym sadzisz?



ona1982 - 2006-01-03 22:57
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Ona, czy wiesz, ze twoje posty czyta sie z zapartym tchem...... :)
Myslalam wczoraj w nocy nad tym co napisalas. O tym pocalunku, w ktorym odlatuje sie, jest sie w siodmym niebie, ktorego sie nie kontroluje, dzieje sie to, co ma sie dziac.. I widzisz, dla mnie to ciagle nie jest wyznacznik granicy miedzy milosci, a fascynacja.
Zeby sprecyzowac : ja wlasnie taki pocalunek, takiez pocalunki, doswiadczylma ich z kims w te swieta, kiedy przyjechalam do polski, i to bylo wlasnie tak jak opisujesz (moze wlasnie dlatego tak to mna poruszylo, przywialo na mysl tak dobitnie, tak slowo po slowie, kazdy szczegol, kazdy pocalunek, wydarzenia z tych ostatnich dni..), to znaczy odplynelam, nie kontrolowalam tego, nie potrfailam tego objac, spojrzec na to z boku, zatracilam sie w tym kompletnie... A jednak ciagle ustaje nad tym, ze jest to tylko fascynacja, tylko pozadanie, ze to nie jest milosc, poniewaz tak jak pisalysmy na privie, nie ma tam spelnienia intelektualnego, zrozumienia emocjonalnego, duchowego, jest tylko czysta zadza, pociag fizyczny, namietnosc, ktorej nie sposob sprostac, a przeciwko ktorej krzyczy jednak rozsadek. Nie ma nic wiecej, nic ponad to, ponad cielesna zadze i poped, i chemie, a wiec mozna w tym pocalunku sie zatracic, a od milosci jest jednak jeszcze baaardzo daleko..
co o tym sadzisz?
Napisałam dosyć długi post i znowu te kłopoty z komputerem. Pech:)
Jowisiu wydaje mi się, że skoro piszesz o namiętności, fascynacji, a jednocześnie zdajesz sobie sprawę z braku intelektulanego pobudzenia to chyba potrafisz zarysować granicę między miłością, a pożądaniem. Wydaje mi się, że możliwe jest zatracanie się w czymś co dotyka wyłącznie sfery ciała, odlatywanie, zapominanie o wszystkim, bo przecież właśnie tego doświadczyłaś. U mnie jednak było kiedyś tak, że po jakimś czasie zadowalania się samymi fizycznymi uniesieniami przychodził moment zwrotny. Zaczynałam nazywać rzeczy po imieniu, przestawałam siebie iszukiwać, i programowałam się w ten sposób, że " jeżeli nie ma miłości, nie będzie też pożądania". Robiłam zdecydowany krok do tyłu w celu wycofania się ze znajomości i zarazem krok do przodu, bo uczyłam się czegoś nowego na temat siebie. W moim przypadku nie potrafiłam dłużej być z kimś bez tej duchowej otoczki. Czasem wydawało mi się, że gdybym poprzestawała tylko na fizyczności byłoby to zatracanie się, oddalanie od marzeń. Więc gdy myśl mówiąca, że to nie miłość stawała się bardzo wyraźna pożądanie nagle opadało. Czar pryskał, a ja stawałam się obojętna, zimna, niedostępna. Brzydziły mnie pocałunki i jakikolwiek dotyk.
Jowisiu dużo przeszłaś, wydaje mi się, że to tylko zaprocentuje w przyszłości i otworzy przed Tobą lepsze jutro. Potrafisz szukać, wątpić, próbujesz nazywać rzeczy po imieniu, dobierać określenia, wnioskować. Pragniesz rozumieć i właśnie na zrozumieniu siebie i swoich potrzeb budować następne związki. Takie mam odczucia. Nie rezygnuj z tego. Ja każdego dnia dziękuję za to, że jednak czasem nawet idealistyczne wizje mogą urzeczywistnić się. Dziękuję za to, że mogę powiedzieć o sobie, że czuję się SPEłNIONA. Dzisiaj na przykład Mój Darek wziął wolne,żeby pójść razem ze mną do lekarza, bo bardzo się bałam. Przyjechał z samego rana, był wciąż obok, trzymał mnie za rękę. Później zabrał mnie do parku, zrobił kilkadziesiąt fotek, ustawiał, opisywał pozy, starał się jak mógł bym zapomniała o całym stresie. Idąc ośnieżoną alejką chciałam dosłownie wykrzyczeć jak bardzo go Kocham. Później zabrał mnie do naszej ulubionej knajpki na kawę, patrzyliśmy w tlący się w kominku ogień, oddychałam spokojniej. W domu zmęczona zasnęłam na jego ramieniu,a po przebudzeniu głaskał mnie po włosach, tulił jak małą dziewczynkę. Rozmawialiśmy, dyskutowałam, filozofowałam, marudziłam, mogłam wyrzucić z siebie wiele słów. Nasyciłam się pod względem duchowym. Było też pożądanie i spełnienie obietnicy, która padła przed gabinetem lekarza" ja Ci to wszystko wynagrodzę." Było namiętnie, dziko, tak, że tchu brakowało, jakbyśmy miesiącami nie dotykali swoich ciał. Rozmawialiśmy o fantazjach, które kiedyś zrealizujemy, zjadaliśmy się w myślach tuż po, gdy ciała stały się zmęczone. Pożądanie- Miłość- Idealne połączenie-Harmonia. To zdarza się, zwykłym ludziom.



jowisia - 2006-01-03 23:11
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez ona1982 U mnie jednak było kiedyś tak, że po jakimś czasie zadowalania się samymi fizycznymi uniesieniami przychodził moment zwrotny. Zaczynałam nazywać rzeczy po imieniu, przestawałam siebie iszukiwać, i programowałam się w ten sposób, że " jeżeli nie ma miłości, nie będzie też pożądania". Robiłam zdecydowany krok do tyłu w celu wycofania się ze znajomości i zarazem krok do przodu, bo uczyłam się czegoś nowego na temat siebie. W moim przypadku nie potrafiłam dłużej być z kimś bez tej duchowej otoczki. Czasem wydawało mi się, że gdybym poprzestawała tylko na fizyczności byłoby to zatracanie się, oddalanie od marzeń. Więc gdy myśl mówiąca, że to nie miłość stawała się bardzo wyraźna pożądanie nagle opadało. Czar pryskał, a ja stawałam się obojętna, zimna, niedostępna. Moja droga Ona.. Tego posta napisalas dzisiaj, ale juz od naszej pierwszej rozmowy na privie cos sie we mnie zmienilo, wiesz... Juz wlasnie wtedy przyszedl ten moment zwrotny. Stwierdzilam, ze nie moge, nie chce, byc z kims i pozadac kogos, kto nie zaspokaja mnie intelektualnie. Zaczelam sie powoli "przeprogramowywac", ale dzieki twoim wiadomosciom, latwiej mi bylo nazwac rzeczy po imieniu. Tez zdalam sobie sprawe, ze "gdybym poprzestala tylko na fizycznosci bylo by to oddaleniem sie od moich marzen". Czasem wyciagasz mi slowa z ust, a raczej ubierasz w slowa moje pogmatwane mysli. Pozadnie gasnie, a raczej zabijam je w sobie poniewaz czuje ze zdradzam wlasne idealy, sama siebie.
Dziekuje ci za wszystkie mile slowa, i pragne abys z kazdym dniem czula sie wlasnie tak jak teraz, poglebiajac poznawanie siebie.



ona1982 - 2006-01-03 23:21
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia Moja droga Ona.. Tego posta napisalas dzisiaj, ale juz od naszej pierwszej rozmowy na privie cos sie we mnie zmienilo, wiesz... Juz wlasnie wtedy przyszedl ten moment zwrotny. Stwierdzilam, ze nie moge, nie chce, byc z kims i pozadac kogos, kto nie zaspokaja mnie intelektualnie. Zaczelam sie powoli "przeprogramowywac", ale dzieki twoim wiadomosciom, latwiej mi bylo nazwac rzeczy po imieniu. Tez zdalam sobie sprawe, ze "gdybym poprzestala tylko na fizycznosci bylo by to oddaleniem sie od moich marzen". Czasem wyciagasz mi slowa z ust, a raczej ubierasz w slowa moje pogmatwane mysli. Pozadnie gasnie, a raczej zabijam je w sobie poniewaz czuje ze zdradzam wlasne idealy, sama siebie.
Dziekuje ci za wszystkie mile slowa, i pragne abys z kazdym dniem czula sie wlasnie tak jak teraz, poglebiajac poznawanie siebie.
Anka jestem:) Po prostu Anka. Z tym pochopnie wziętym nickiem, by być anonimową teraz jakoś czuję się nieswojo. Może łączy nas jakieś pokrewieństwo dusz, może podobne przeżycia, przemyślenia. W tym temacie naprawdę ciężko o dokładne sprecyzowanie, wiele spraw bywa po prostu nienazwanych, niedookreślonych. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że coś zmienia się w Twoim życiu na lepsze.



estee7 - 2006-01-04 09:28
Dot.: Milosc a pozadanie
  Tak to czytam dziewczyny i myśle nad sobą. Miłość, pozadanie...pozadanie, miłość...to się musi uzupełniać, musi choćby nie wiem co!
Ja zakończyłam mój związek, to z powodu samej siebie jestem sama, więc nie powinnam narzekać. Mam wyrzuty sumienia mimo wszystko, bo to ja jestem ta niedobra która rzuca...
Jednak jak tak was czytam, zauważam, że u nas nie było miłości, jedynie zwykłe przyjacielskie przyzwyczajenie...pożadan ie? było, ale nie z mojej strony... Mimo, iz mowil ze kocha, ja tego nie czulam. Nie zaspakajał mnie intelektualnie, duchowo, a to jakże wazne jest w naszym zyciu... wiec po co jest ciagnac zwiazek w ktorym jest pozadanie tylko z jego strony.
Nie wiem dziewczyny, czy warto jest ciagnac cos, czym nie jestesmy do konca pochloniete? Moze zle zrobilam?



jowisia - 2007-01-22 22:20
Dot.: Milosc a pozadanie
  No i wpadlam na ten sam watek... Znow ten sam problem.. tylko z innej strony.
To, o czym pisalam bylo dawno, wiem dzis, ze to czysta chemia, potrzebna i wazna, ale nic na tyle wielkiego, zeby tworzyc.

Dzis, (ile to minelo....?) mam problem odwrotny.
Jest ON. Nowy Ktos. I... Nie ma chemii....

I wszystko niby Ok, jest jak nalezy. I zaspokojenie intelektualne. I jego wyglad -nieskazitelny. I... nic poza tym nie drga.

****a.

Nie chce go stracic. A jednoczesnie.... nie ma pozadania, tego ogluszajaco-zaslepiajacego...
Tkwic w tym, czy dac sobie spokoj?
A jesli za duzo strace?!
Przyszyc czy zgubic....



Paula07 - 2007-01-23 09:23
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez jowisia (Wiadomość 3516518) Nie chce go stracic. A jednoczesnie.... nie ma pozadania, tego ogluszajaco-zaslepiajacego...
Tkwic w tym, czy dac sobie spokoj?
A jesli za duzo strace?!
Przyszyc czy zgubic....

Jowisia ja zaryzykowalabym:ehem: i sprobowala pociagnac ten zwiazek. Z czasem mozna rozbudzic w sobie porzadanie do drugiegi czlowieka poznając go z czasem. Ja tak mialam. Byl mezczyzna, ktory byl we mnie zakochany, a ja wlasciwie w nim nie. Ale zaczelam sie spotykac z nim ,poniewaz stwierdzilam iz nie mam niz do stracenia. Z czasem zakochalam sie, i takze zaczał mnie pociagac fizycznie , czulam pozadanie.
Jesli jest facet wartosciowy, inteigentny warto sprobowac:-) .



jowisia - 2007-01-23 09:27
Dot.: Milosc a pozadanie
  Cytat:
Napisane przez Paula07 (Wiadomość 3517728) Jowisia ja zaryzykowalabym:ehem: i sprobowala pociagnac ten zwiazek. Z czasem mozna rozbudzic w sobie porzadanie do drugiegi czlowieka poznając go z czasem. Ja tak mialam. Byl mezczyzna, ktory byl we mnie zakochany, a ja wlasciwie w nim nie. Ale zaczelam sie spotykac z nim ,poniewaz stwierdzilam iz nie mam niz do stracenia. Z czasem zakochalam sie, i takze zaczał mnie pociagac fizycznie , czulam pozadanie.
Jesli jest facet wartosciowy, inteigentny warto sprobowac:-) .

Dzieki paula.... :-) za te slowa.
Wlasnie pakuje walizke i jade do niego na kilka dni.... Sprobuje, tak jak piszesz, nie am nic do stracenia...
dziekuje...:-)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mojaszuflada.htw.pl
  • comp
    Cytat

    Jak pchły skaczą myśli z człowieka na człowieka. Ale nie każdego gryzą. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Filozofia to dynamit do rozsadzania empirii. Henryk Elzenberg
    Dobre przy lepszym tanieje. Przysłowie ludowe
    Jak długo istnieje życie, tak długo istnieć będą nadzieje. Teokryt
    Deum sequere - idź za wezwaniem Boga; podążaj za Bogiem. Cyceron

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com