Przejrzyj wiadomości  
Cytat
Aby długo i szczęśliwie żyć, oddychaj przez nos i miej zamknięte usta. Żydowska maksyma
Strona startowa zielonka Kolega ... Szkocja     Witamy

bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem



change - 2009-11-09 19:43
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Jesli nie macie nic przeciwko, odpowiem wam hurtem dziewczyny :cmok:
Co do stchórzenia, skoro się zgodziłam, to już nie ważne co sie stanie to nie stchórze,mam nadzieje, że jestem odpowiedzialna osobą, więc jeśli komuś obiecałam zajęcie się nim, to postaram się to zrobic jak najlepiej potrafie nawet mimo oporów.Teraz po paru przymiarkach czuje sie troche pewniej, obysmy tylko sie dogadali, to bedzie ok:brzydal:
Przy okazji robię też dużo dobrego dla siebie, zmieniam punkt widzenia, dbam o siebie, poznaje miasto, wiele się dowiedziałam o sobie itp :) Dzięki temu,że powiedziałam też swojej najbliższej koleżance o tym, pierwszy raz chyba jestem wobec kogos tak szczera kogo znam, to nasza relacja się znacznie pogłębiła...a ona mnie bardzo wspiera, co mnie miło zaskoczyło :) Juz nie mówie o nieocenionych wizażankach, bo to dosyć oczywiste...:roza:

Już mam prawie opracowaną trasę wycieczki z różnymi wariantami, w zależności od tego co trafi w gust odbiorcy, mam nadzieje ze bedzie chciał odwiedzić to Muzeum Powstania Warszawskiego lub opcjonalnie zajrzeć do Muzeum Techniki lub na 30 piętro PKiN (chociaż to ostatnie raczej odpada, bo jest dużo słabsza widoczność niż latem). Tak samo latem można by było kogoś kto lubi samoloty zabrać na cargo na lotnisku, albo po prostu pójśc do Łazienek, teraz nie jest już tak ładnie.

Jest cień szansy, że może uda mi się pokazać gdzie chodziłam do liceum, gdzie miałam studniówkę i takie tam pierdoły, w zasadzie teraz nie mieszkam tutaj, tylko dojeżdzam więc poza pracą i studiami mam coraz mniejszy kontakt z tymi wszystkimi miejskimi zakamarkami

Wygląd zewnętrzny też przemyślałam... Jakoś tak dziwnie wyszlo, że wystapie w spodnicy,nawet pani w sklepie powiedziala,ze dobrze wygladam i nie jestem gruba :p::brzydal: W ogóle z powodu zmiany swojego nastawienia do świata jakoś ostatnio same mile sytuacje mnie spotykają i jestem taka podekscytowana :p: Jutro zobacze jak to sie sprawdza na uczelni stwierdzilam, że sprawiam dzieki spodnicy wrazenie troche drobniejszej istoty niz w rzeczywistosci,i na pewno nie znajde w ciagu tych dni niczego odpowiedniejszego, bo naprawde nogi mam fatalne, choc wolalabym spodnie bo nie traktuje tego jako randki, tylko, jednak te spodnie co mam sie nie nadaja i w czyms isc musze.:rolleyes: Siostra, ktora zwykle mnie krytykuje, powedziala ze naprawde ok smiala sie tylko, ze najwyzej Jacykow zaatakuje mnie na ulicy, a spodnica znajomym dziewczynom ze studiów sie bardzo spodobala.

Jedynaczka nie dokońca ; ) Mam siostre blizniaczke, wiec tez nietypowe rodzenstwo. Ja jestem ta starsza ;) Mysle, ze powoli malutkimi kroczkami przesuwam te granice matczynej opiekunczosci, troche czesciej gdzies bywam,chociaz jednoczesnie tak jak mowisz P., pamietam, zeby nie tracić złudzeń i być ostrożną z kompromisem i na razie to tylko zasady nie mające pokrycia w rzeczywistosci, moja mama jest taka sama jak Twoja i nie sadze, ze sie latwo zmieni, bo nawet tych zasad ustalanych wspolnie nie umie nagiąc do obecnej rzeczywistosci.
Z kolei tacie mowie wprost o co chodzi, a nawet ostatnio zrobil sie dosyc domyslny (przyzwyczajona jestem ze nie slucha tego co mowie), bo po pytaniu co poleca, zeby zobaczyc w mieście, powiedział, ze nie ma pojęcia a po paru minutach, zapytal kto przyjedza i kogo mam oprowadzac, bylam w szoku :brzydal:I zupelnie normalnie przyjął, że to jakiś chłopak.. Nie mówi, o nim że to zboczeniec, spytał jak ma na imię (sic!) , co robi i w ogóle tak jakoś delikatnie się zachował.:-) I mam 100 pewnosc, ze nie przekaze tej wiedzy nikomu więcej. I jednocześnie wie, że się wybieram na koncert do miasta gdzie on mieszka.:rolleyes: A niby powinni reagować odwrotnie...

Cytat:
Napisane przez Kornka Sposób, w jaki zabiegał o Wasze spotkanie, jego kolejne próby kontaktu z Tobą po średnio zachęcającym Twoim zachowaniu (broń Boże Cię nie oskarżam, po prostu ja bym poczuła się troszkę odepchnięta na jego miejscu) no i ponadto widać,że chłopak ma fajne podejście i nie jest małostkowy (niestety większość facetów napewno by upierała się na zdjęciu,widać on luźno do tego podchodzi i ceni Cię nie tylko za domniemany wygląd) być może moje interpretacje idą troszkę za daleko, za dużo ostatnio czytam ;) ale jak dla mnie to lepszej sytuacji nie można sobie wyobrazić,tj lepszego nastawienia do drugiej osoby. Fakt większość osób upiera się, ze chcę wiedzieć jak druga strona wygląda. On w zasadzie też, ale widocznie dla mnie zrobił wyjątek:p:Większość ludzi, ktorych poznal przez Internet chyba też poznał osobiście więc w którymś momencie i dla mnie taryfa ulgowa się musiała skończyć.. Ale to rozumiem.




Kornka - 2009-11-12 17:10
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Super, że masz takie pozytywne nastawienie :ehem: oby się otrzymało, ale najważniejsze to zacząć a potem już z górki jak się przyzwyczaisz do takiego myślenia :-)
W Warszawie... jejku to można godzinami oprowadzać ! Koniecznie Nowy Świat, ja osobiście uwielbiam no i takie fajne miejsca na Starym Mieście są.... ach przypomniały mi się dawne romantyczne spacery, zawsze Stare Miasto :rolleyes: a Łazienki nawet jesienią są fajne :D ale jak tak będziecie łazić, to ze zmęczenia padniecie :p:... A z siostrą powiem szczerze to mnie zdziwiłaś ;)



change - 2009-11-12 19:06
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Wiem, że można godzinami : P Mamy niestety ograniczoną ilość czasu więc nie zdąże mu wszystkiego pokazać... Palac odpada, raczej skupie sie na starówce i na muzeum + kawiarnia, stamtad bedzie miał łatwy dojazd na koncert



change - 2009-11-19 20:50
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  jestem po :)))




sweetish - 2009-11-19 21:37
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez change (Wiadomość 15386150) jestem po :))) Opowiaaaaaaaaaaadaj:D

eh. nie ma Cię..ale po uśmiechniętej mince wnioskuję, że nie było źle;)
Jutro tu zaglądnę i mam nadzieje, że pochwalisz się jak było;)



Tetrix - 2009-11-19 21:59
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez change (Wiadomość 15386150) jestem po :))) To fajnie, bo właśnie przeczytałam cały wątek :D
Mów jak było!



change - 2009-11-19 22:19
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  No dobra opowiadam :D

Na poczatku zacznę od podziękowań dla dziewczyn, które się wypowiadały na tym wątku, za każde dobre słowo, za zainteresowanie i przekonanie mnie, że warto zaryzykować : ) Także dla tych od których dostałam wiele konstruktywnej krytyki...

Ale do rzeczy :)
Czekałam na niego pod HRC i ponieważ miałam za zadanie zidentyfikować jego przystanek i mi sie nie udalo, od razu jak mnie znalazł (rozpoznawszy po książce) zabraliśmy się do rzeczy, czyli szukać tego przystanku, więc to był słaby poczatek, bo z tym było naprawdę ciężko, po bezowocnych poszukiwaniach trafiliśmy do złotych tarasów coś zjeść w znanej restauracji na S o egipsko brzmiącej nazwie. I ja się czułam jakbym była na maturze więc ostatnie na co miałam chęć to jedzenie ;) poza tym strasznie mnie to wtedy dodatkowo peszy ,oddal mi ksiazke, pokazal jakies zdjecia ktore zabral ze soba, filmy z poprzedniego koncertu:P
A poniewaz jest jak na mój gust dosyć bezpośredni to nie miał oporów przed popijaniem sobie z mojej szklanki itp ; )
Potem udaliśmy się do fotoplastikonu :) Potem do Trafficu gdzie glownie rozmowy dotczyly ksiazek i muzyki, na koncu z powortem znalezlismy sie w Coffee Heaven postawil mi kawe ;) (sam jest nie pijacy, nie pijacy kawy i nie palacy) i to chyba bede najmilej wspominać, bo rozmowa już była taka w przytulniejszej atmosferze, nie wiele się roznila od tych na gg ;) Poza tym zwiezyl sie z czegos osobistego...
Rozwalaly mnie te jego akty próbowania złapania jakiegos kontaktu fizycznego, no wiecie a to dotkniecie dłoni, a to poklepanie po plecach podczas przepuszczania, a to jak mu cos wspomnialam o kolczykach, to ....eee zabral mi z ucha kosmyk włosów i sie zaczal przygladac ; )
Nie wiem jak to interpretowac, czy ten typ tak ma, czy to odruchy sieroce (tak ma Bono, ze wszystkich przytula), czy to takie podswiadome zachowania...
Na koncu odwiazlam go pod samo miejsce docelowe, namawial mnie na koncert i kupienie biletu od konika (no niestety w problem zaborczej mamy nie bede go wprowadzac, bylam zmeczona i nie mialabym za bardzo jak wrocic),wiec sie pozegnalam, bo w sumie co za duzo to nie zdrowo ;) a nie musimy robic tego samego.
Na koniec uscisk na misia :P I tyle... Zechciał się jeszcze kiedyś wybrać ze mną do Buwu czy na spektakl ;) Więc chyba tak tragicznie przez te 7 h nie było...
Ogolnie było sympatycznie, jakoś pod koniec już mi to nawet sprawiało pewną przyjemność, wielce się rozmowa z nim nie różni w porównaniu z taką internetową.
Ale ogólnie jestem dumna z siebie, że się przełamalam... Dzięki wam jeszcze raz...
:*



sweetish - 2009-11-19 22:36
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez change (Wiadomość 15388313) No dobra opowiadam :D

Na poczatku zacznę od podziękowań dla dziewczyn, które się wypowiadały na tym wątku, za każde dobre słowo, za zainteresowanie i przekonanie mnie, że warto zaryzykować : ) Także dla tych od których dostałam wiele konstruktywnej krytyki...

Ale do rzeczy :)
Czekałam na niego pod HRC i ponieważ miałam za zadanie zidentyfikować jego przystanek i mi sie nie udalo, od razu jak mnie znalazł (rozpoznawszy po książce) zabraliśmy się do rzeczy, czyli szukać tego przystanku, więc to był słaby poczatek, bo z tym było naprawdę ciężko, po bezowocnych poszukiwaniach trafiliśmy do złotych tarasów coś zjeść w znanej restauracji na S o egipsko brzmiącej nazwie. I ja się czułam jakbym była na maturze więc ostatnie na co miałam chęć to jedzenie ;) poza tym strasznie mnie to wtedy dodatkowo peszy ,oddal mi ksiazke, pokazal jakies zdjecia ktore zabral ze soba, filmy z poprzedniego koncertu:P
A poniewaz jest jak na mój gust dosyć bezpośredni to nie miał oporów przed popijaniem sobie z mojej szklanki itp ; )
Potem udaliśmy się do fotoplastikonu :) Potem do Trafficu gdzie glownie rozmowy dotczyly ksiazek i muzyki, na koncu z powortem znalezlismy sie w Coffee Heaven postawil mi kawe ;) (sam jest nie pijacy, nie pijacy kawy i nie palacy) i to chyba bede najmilej wspominać, bo rozmowa już była taka w przytulniejszej atmosferze, nie wiele się roznila od tych na gg ;) Poza tym zwiezyl sie z czegos osobistego...
Rozwalaly mnie te jego akty próbowania złapania jakiegos kontaktu fizycznego, no wiecie a to dotkniecie dłoni, a to poklepanie po plecach podczas przepuszczania, a to jak mu cos wspomnialam o kolczykach, to ....eee zabral mi z ucha kosmyk włosów i sie zaczal przygladac ; )
Nie wiem jak to interpretowac, czy ten typ tak ma, czy to odruchy sieroce (tak ma Bono, ze wszystkich przytula), czy to takie podswiadome zachowania...
Na koncu odwiazlam go pod samo miejsce docelowe, namawial mnie na koncert i kupienie biletu od konika (no niestety w problem zaborczej mamy nie bede go wprowadzac, bylam zmeczona i nie mialabym za bardzo jak wrocic),wiec sie pozegnalam, bo w sumie co za duzo to nie zdrowo ;) a nie musimy robic tego samego.
Na koniec uscisk na misia :P I tyle... Zechciał się jeszcze kiedyś wybrać ze mną do Buwu czy na spektakl ;) Więc chyba tak tragicznie przez te 7 h nie było...
Ogolnie było sympatycznie, jakoś pod koniec już mi to nawet sprawiało pewną przyjemność, wielce się rozmowa z nim nie różni w porównaniu z taką internetową.
Ale ogólnie jestem dumna z siebie, że się przełamalam... Dzięki wam jeszcze raz...
:*
Eeeeeeee, no to super:D
gratuluje :oklaski:



Kaliopea - 2009-11-20 07:03
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez sweetish (Wiadomość 15388618) Eeeeeeee, no to super:D
gratuluje :oklaski:
Również się bardzo cieszę :)



change - 2009-11-23 11:23
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Po dwóch dniach rozmawialiśmy o tym spotkaniu... Byłam w ciężkim szoku gdy napisał, że mu na mnie zależy, że jestem b.wartościową osobą, z którą ma o czym rozmawiać, z którą bardzo dobrze się czuł, nie przeszkadza mu, że byłam trochę zmieszana...W najsmielszych snach nie myślałam, że on tak mnie będzie odbierał i w sumie odwzajemniał to co ja do niego czuję...Nie ukrywam tego, że nadal uważam, że jestem beznadziejna, i nie dlatego żeby marudzić, tylko fakty są przeciwko mnie, choćby ten wątek...
Poza tym ostatnio zaczął dużo pisać o sobie, o tym co myśli, czego w sumie prawie nie robi... To też dla mnie dużo znaczy, ze poczuł do mnie tak duże zaufanie.
Gdy rozmawialiśmy i nagle przerwal, wysłał mi zaraz smsa w którym napisał tylko "Przepraszam". A smsów używamy do wymieniania jakiś naprawde konkretnych informacji, gdy np on gdzieś pojedzie na dluzej. Także no... obawy co do braku kontaktu z nim po tym spotkaniu trochę się w tym momencie rozwiały, ale nadal nie wiem co będzie dalej.. Pewnie kolejne spotkanie jeszcze przed koncertem, dużo by wyjasniło... We we'll see...
Jest mi trudno bo wlasnie wchodzimy w moment, w którym jeśli z jego strony nie będzie inicjatywy to ja to wszystko zepsuje,gdyż cholera nie umiem się angażować w coś na czym mi zależy, bo nadal zawsze gdzieś jest ta myśl, że "nie wiele Ci mogę dać" i ograniczam się w kontakcie jak tylko mogę...

Co dalej? Nadal nad sobą będę pracowac, troche zajmę się prozaicznymi rzeczami, które ostatnio zeszly na dalszy plan, w sumie o dziwo udaje mi sie ostatnio tez poglebiac relacje z kolezanka z pracy i inna ze szkoly i to tak nam mimochodem wychodzi, wiec to bardzo mile, jednak w zwiazku z tym, ze nie czuje iż coś się naprawdę zmieniło, ze moje watpliwosci nie zniknely, musze sie udac po bardziej profesjonalna pomoc...
Chociaz nic nie przynioslo takiego przełomu jak ta cała historia...



sweetish - 2009-11-23 11:53
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez change (Wiadomość 15450302) Po dwóch dniach rozmawialiśmy o tym spotkaniu... Byłam w ciężkim szoku gdy napisał, że mu na mnie zależy, że jestem b.wartościową osobą, z którą ma o czym rozmawiać, z którą bardzo dobrze się czuł, nie przeszkadza mu, że byłam trochę zmieszana...W najsmielszych snach nie myślałam, że on tak mnie będzie odbierał i w sumie odwzajemniał to co ja do niego czuję...Nie ukrywam tego, że nadal uważam, że jestem beznadziejna, i nie dlatego żeby marudzić, tylko fakty są przeciwko mnie, choćby ten wątek...
Poza tym ostatnio zaczął dużo pisać o sobie, o tym co myśli, czego w sumie prawie nie robi... To też dla mnie dużo znaczy, ze poczuł do mnie tak duże zaufanie.
Gdy rozmawialiśmy i nagle przerwal, wysłał mi zaraz smsa w którym napisał tylko "Przepraszam". A smsów używamy do wymieniania jakiś naprawde konkretnych informacji, gdy np on gdzieś pojedzie na dluzej. Także no... obawy co do braku kontaktu z nim po tym spotkaniu trochę się w tym momencie rozwiały, ale nadal nie wiem co będzie dalej.. Pewnie kolejne spotkanie jeszcze przed koncertem, dużo by wyjasniło... We we'll see...
Jest mi trudno bo wlasnie wchodzimy w moment, w którym jeśli z jego strony nie będzie inicjatywy to ja to wszystko zepsuje,gdyż cholera nie umiem się angażować w coś na czym mi zależy, bo nadal zawsze gdzieś jest ta myśl, że "nie wiele Ci mogę dać" i ograniczam się w kontakcie jak tylko mogę...

Co dalej? Nadal nad sobą będę pracowac, troche zajmę się prozaicznymi rzeczami, które ostatnio zeszly na dalszy plan, w sumie o dziwo udaje mi sie ostatnio tez poglebiac relacje z kolezanka z pracy i inna ze szkoly i to tak nam mimochodem wychodzi, wiec to bardzo mile, jednak w zwiazku z tym, ze nie czuje iż coś się naprawdę zmieniło, ze moje watpliwosci nie zniknely, musze sie udac po bardziej profesjonalna pomoc...
Chociaz nic nie przynioslo takiego przełomu jak ta cała historia...
Czyli wszystko zmierza w dobrym kierunku :) Gratuluję, nie zmarnuj tego kochana:)



change - 2010-01-04 02:01
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  hej... od ostatniego mojego wpisu sporo się pozmieniało. rozmawiamy ze sobą praktycznie non stop i relacja zamiast się zepsuć to się nie wiedzieć kiedy zacieśniła...
a ja tylko chciałam napisać, że czeka mnie w tym tyg. nie planowane wczesniej (!) spotkanie numer dwa, na którym szczerze porozmawiamy "o nas" i przyjedzie specjalnie w tym celu... ; > też się boje, ale nie wachałam się ani chwili...



yaminishi - 2010-01-04 09:28
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Przeczytałam cały wątek :D
Świetnie się go czyta zarówno ze względu na wiele prawd życiowych, które zostały tutaj bardziej lub mniej subtelnie przemycone w wypowiedziach wizażanek, jak i jego ogólny klimat love story;)
Zacznę nietypowo bo od komplementów;)
Change wydajesz się bardzo interesującą i barwną osobą, nic dziwnego, że zrobiłaś takie dobre wrażenie na tym chłopaku. Uwierz w siebie kobieto!
Pewność siebie(nie będąca oznaką arogancji) a takie zdrowe poczucie własnej wartości dodaje kobiecie nieocenionego blasku.
Teraz coś o mnie:) Sama niedawno zdecydowałam się na tego typu spotkanie, chociaż nigdy wcześniej nawet nie przeszłoby mi to przez myśl. Tak jak ty jestem (a raczej staram się, już tylko bywać:rolleyes:) zakompleksiona, zamknięta i nieśmiała. Mimo to w myśl dewizy-życie ma się tylko jedno, wyłączyłam myślenie i pojechałam...:D Dawno nie otrzymałam takiej skondensowanej dawki emocji, dosłownie wryło mnie w ziemie:rolleyes: Mimo, że na GG byłam dość aktywna to w realu totalnie odebrało mi mowę:brzydal: Byłam kompletnie i totalnie beznadziejna (nawet oddychanie przy tym chłopaku sprawiało mi zaskakującą trudność;)) Na szczęście on przejął inicjatywę:-)
Już parę tych spotkań za mną, nie wiem jaki będzie finał bo to dość skomplikowana relacja ale nie żałuję niczego. Po to jest życie by go doświadczać, a nie oglądać przez szybę czy też dziurkę (chylę czoła przed autorkami tych wszystkich niby banalnych ale jakże prawdziwych mądrości życiowych:ehem:)
Bardzo Ci kibicuje i szczerze życzę powodzenia, niech wszystko ułoży się po Twojej myśli:cmok: Jeśli pozwolisz będę tu zaglądać bo ciepło się robi na sercu, kiedy się czyta takie rozkminki ;)



change - 2010-01-04 15:13
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  O rany, aż mnie zgieło : ) Jak to miło przeczytać takie rzeczy, zwłaszczy gdy się ich zupełnie nie spodziewa.



change - 2010-02-04 18:32
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  kurcze, nie mam komu tego napisać...nie dlatego, że jestem sama, tylko ile można słyszeć "odpuść sobie", kiedy to nie pomoga. a muszę się jakoś wygadać : (

Pojutrze koncert. Do tej pory spotkaliśmy się dwa razy, doszło na drugim spotkaniu, które ja sprowokowałam do : * , a on tak szybko odwzajemnił to uczucie, że mnie zgieło.. Nigdy nie widziałam, żebym mogla wywołać w kimś aż taką silna reakcje... Że ktoś dostanie (niby) przeze mnie skrzydeł, że będzie śnił na jawie, że straci dla mnie glowe, długo by mówić...

Ja się tego wszystkiego co się między nami działo zaczęłam bać już pierwszego dnia, chciałam mu wytłumaczyć,że to chyba za szybko...Aledo niego nic nie docierało, nawet jak na spotkaniu unikałam jego czułości...
Snuł plany o tym jak spędzimy sobotę przed koncertem, jakoś nie przejmował się tym, ze biore kolezanke, nie był tez specjalnie zadowolny z tego ze nie chce spac u niego tylko w hostelu troche dalej... Poza tym, ze krepujace by to dla mnie bylo, gdyby zas atmosfera byla nie taka jak trzeba dobrze miec jakas alternatywe...

Ostatnio mam bardzo trudny moment, jako osoba ktora duzo czasu z reguly spedzala sama, bylam zmeczona ta intensywnoscia tego kontaktu, zestresowana sesja i praca dyplomowa, ktora pisze i chcialam pare dni zwolnic, napisalam zeby sie nie przejmowal, ze sie nie odzywam bo potrzebuje czasu..

A on tego samego dnia wieczorem wyslal do mnie jakiegos smsa, od tzw "czapy":

"Czasami się po prostu boje. O siebie. O wszystkich dookoła, i mimo ze to jest tak nierealistyczne i pesymistyczne to nie latwo to pokonać. Nigdy nie wyleczyłem się ze skrajnego pesymismu, i tylko wielkim wysiłkiem woli staram się być umiarkowanym realistą, ale nie zawsze wychodzi. Tak bardzo unikam ludzi, jak i nienawidze bycia sam. Tylko dopoki ide sie nie rozlatuje",
ja zglupialam totalnie, poczulam się jakby mnie pomylił z pamiętnikiem, ale odpisalam "czy to ja go wpedzam w ten pesymizm". Bo pomijajac ze to z jego strony dosyc samolubne bylo, to naprawde nie wiedzialam o co mu chodzi, probowalam mu napisac, ze jak jest spiety to powinien sie wyladowac fizycznie, pojsc na spacer, wziac kapiel czy cos w tym rodzajui ze postawe zyciową można kształtować, to zależy od chęci

A potem przyszedł od niego jeszcze jakis dziwny sms "Skoro, już jestem tym cholernym s****ysynem zagram swoją rolę do końca. Nie musisz wybaczac", juz mnie zalamal totalnie...

To facet ktory jest typowym molem ksiazkowym i nawet nie pije, wiec nie moglam mu napisac "zmien dealera: P", Nie mialam sily na cos takiego, na te jego huśtawki emocjonalne i odpisalam, ze mnie przerasta jego zachowanie i jego nastroje...
I napisalam, ze to chyba nie ma sensu, ze sie chyba nie znamy, ze za szybko to wszystko (2 spotkania) i, ze jednak mieszkajac w innym miejscu, byloby nam trudno...Ale chcialam z nim nadal utrzymywac kontakt.. Mozecie sobie wyobrazic, ze slabo to odebral...

Najpierw odpowiedzial "Chcesz sobie odpuscic po tym jak raz sie nie dogadalismy jak w takim razie poznac druga osobe, nauczyc sie wspolzycia z nia bez tego wszystkiego? (:confused: to były tylko 2 spotkania!!!!), Chyba, ze jest cos o czym nie wiem."
Nie wiedzial, ze ja sie z tymi watpliwosciami mecze od miesiaca. Teraz wiem, nie potrzebnie robilam mu nadzieje, ale ja nie mam doswiadczenia zeby wiedziec to co wiem w tej chwili... Że powinnam to mu powiedzieć od razu.
Potem chcial, ze mna rozmawiac przez telefon.Jeszcze sie zapytal "czy moge zadzwonic".
Po tym "s****ysynu" to było dla mnie ciekawe połaczenie, wiec mu napisalam, ze"z tego co wiem gentelmani nie uzywaja takich slow, wiec jak chce niech dzwoni, a nie mnie pyta o zdanie" (najwyzej bym nie odebrala).

No i oczywiscie zadzwonil (:cool:).Przedtem pisalam mu, ze nie moge rozmawiac w tej chwili, (byla 9 rano w poniedzialek) bo wiedzialam, ze jak uslysze jego glos to zaraz mi przejdzie złość, a naprawde juz mialam dosc, tego jego nieuzasadnionego pesymizmu, jego czułości, braku oddechu...
To był taki instynkt samozachowawczy, że mimo, ze odebralam, mowilam mało i takim glosem, ze potem napisal, ze bylam bardzo pewna siebie i mowilam tak jakbym wiedziala czego chce...Z tymze on jak zadzwonił był taki rozemocjonowany, mówił w zasadzie od rzeczy... Nic z tej rozmowy nie wynikło... Ja mu wtedy napisalam, ze jednak wole by sie nie sugerowal moimi reakcjami i napisał co mysli w smsie :

"Chodzi o to, ze kiedy nic nie mowisz, albo rzeczy w rodzaju "nie przejmuj sie mna", to nie wiem jak sie czujesz, jak bedziesz reagowac. Nigdy bym czegos takiego nie powiedzial, gdybym slyszal, ze jestes zla. Dlatego przepraszam, nie chcialem, zebys sie tak poczula , to nie mialo byc dramatyczne - powiedzenie, ze jestem uparty, ze pomimo wszystkiego co sie dzieje wokol.Ale nie powinienem nawet zaczynać nie pytając o zgodę."

Dobra dziewczyny wszystko fajnie, nawet jak teraz czytam tego smsa, bez tych nerwow co wczesniej, to inaczej bym zareagowala, ale nadal rozchodzi sie o to kiedy on to napisal, dlaczego wtedy nie on mi nie wyszedł na przeciw, tylko ja dla niego bylam kiedy on tego potrzebuje, napisalam ze mialam zly dzien, jestem przygnebiona i potrzebuje spokoju (a ze chodzilo tez o wiadomosc o smierci mamy kolezanki ze studiow, to nie chcialam wchodzic w szczegoly, bo jego siostra takze zginela w wypadku rok temu.) Wystarczyloby gdyby wtedy dal mi czas, albo od razu sie opamietal.
potem napisal:

"Dobrze chociaz wole Cie uslyszec. Nie wiedzialem tego co wiem teraz i dopiero moge sie do tego zastosowac. Nie chce, zebys jeszcze teraz przeze mnie sie przejmowala (:rolleyes:). Nie bede sie narzucal na sile, ale tez chcialbym wiedziec jak sama myslisz, wtedy nie bede jak ostatni kretyn".

Nie pamietam co mu napisalam..A potem odpisal znowu górnolotnie w jego stylu : "Zasluzylas na wiecej z mojej strony. Zaufania i zrozumienia. I tak bedzie" :cool:
potem "A sama sie nie dziw, ze nie odpuszczam od razu"
Napisałam "nie rozumiem"

A on "za mocno, za dużo i za głęboko we mnie, i zeby skonczyc z tym i zeby przejsc z tym do porzadku dziennego". A ja sie tak czulam jakby on sobie wsiadl do pociagu i pojechał beze mnie... Nie nadążałam za nim.

Potem chyba cos mu napisałam, ale wiem ze byłam bardzo zła, wiec to nie musiało być zbyt miłe...acha juz wiem, napisalam "tak to jest jak sie ktos zadurzy w wyobrazeniu a nie w osobie". Moze troche przesadzilam, ale juz tego nie cofne...

"Twoja decyzja. Ja cie nie bede o nic oskarzal, ani niczego wmawial, skoro to juz nie ma znaczenia"

Ja nie wytrzymalam i pocalodziennym milczeniu , sprobowalam mu jakos wytlumaczyc czemu byłam taka oschła, ba nawet go przeprosiłam (:mur:) . A on tylko : "the men who loved you, you hate the most" (z So cruel U2)... A on sobie tym kocha tak szafuje naprawo i lewo, jak z przekonaniem, ze go znienawidzilam, bo nie chce sie z nim wiazac tylko przyjaznic..

No i po rozmowie z dziewczyna ktora tez bedzie na koncercie i bedzie u niego, dowiedzialam sie ze zmienil plany, ze sie wybiera na probe itd...
Czyli tak jak wczesniej nie uprzedzil mnie o tym co planuje.Wiec jednoczesnie bylo mu wszystko jedno co bede robic.

Potem juz mial demonstracyjne opisy na gg, na fb.. (jest abstynentem napisal : "i getting drunk" pare godzin pozniej "i got drunk") oczywiscie to metafora w jego przypadku, ale bezsensu afiszowanie sie z tym, gdy rzeczywiscie branie zycia takim jest, bez znieczulania jest naprawde godne postawy.... a ja go w smsie zapytalam nastepnego dnia "czy ma kaca" :rolleyes::cool::p: niby to mialo byc zartem, ale oczywiscie watpie zeby go rozbawilo... tylko no to lepiej jest jednak porozmawiać , a nie bawić się statusami...

Potem probowalam z nim rozmawiac, bo chcialabym mu oddac ksiazke (no i dac prezent, ale teraz nie wiem czy jest sens),.


Ja
(3-02-2010 11:42)
a jak mam odebrac Twoje nowe plany?
T. (3-02-2010 11:42)
no to po co piszesz o poczcie
Ja (3-02-2010 11:42)
bo mam wrazenie, ze nie chcesz nawet ze mną rozmawiać..
T. (3-02-2010 11:42)
nie wiem jakie mam plany, nie mam żadnych planów
Ja (3-02-2010 11:43)
nie będę ci się przecież narzucała..
Ja (3-02-2010 11:43)
bo ja chciałabym sie z Toba zobaczyc nadal..
T. (3-02-2010 11:44)
no to słucham propozycji

zle mi sie z nim rozmawialo, byl negatywnie nastawiony i obrazony.. no coz. mimo wszystko rozmawial, wiec to doceniam..hm

T. (3-02-2010 11:47)
słucham Twojej propozycji
Ja (3-02-2010 11:47)
nie wiem co masz na myśli...
T. (3-02-2010 11:48)
chcesz się ze mną zobaczyć, więc słucham
Ja (3-02-2010 11:50)
wystarczy mi rozmowa przed koncertem caly moj plan, nic więcej nie oczekuje..
Ja (3-02-2010 11:50)
dziwnie byloby teraz wymagac czegos wiecej...
Ja (3-02-2010 11:51)
chyba, że Ty ze mną się nie chcesz zobaczyć.. co wtedy troche koliduje z tym planem
T. (3-02-2010 11:53)
wiesz, jeśli mam usłyszeć, że to wszystko była pomyłka, albo, że jestem jakimś głupim idealistą, który nie uznaje prawdziwego świata, to naprawdę nie chce, a to też można wysnuć z Twoich słów
T. (3-02-2010 11:55)
co chcesz usłyszeć
Ja (3-02-2010 11:56)
może coś więcej poza tymi pytaniami
T. (3-02-2010 11:58)
stałaś się dla mnie jedną z tych Ważnych osób, potrzebowałem i liczyłem na kontakt z Tobą, bo byłaś inna i lepsza niż wiele innych osób z którymi miałem to nieszczęście się wcześniej zapoznać. Chciałem Cię kochać, i zrobić coś z nami, na tyle na ile to było możliwe


Ja
(3-02-2010 11:58)
mnie o nic nie pytaj chyba, bo ja ostatnio podejmuje same głupie decyzje..
T. (3-02-2010 11:58)
ale to jest twoje życie, to są twoje decyzje
T. (3-02-2010 11:59)
ja nie będe się wtrącał tam gdzie mnie nie chcą
Ja (3-02-2010 11:59)
może nie sa gotowi na coś takiego
Ja (3-02-2010 11:59)
nie to, że nie chcą...
Ja (3-02-2010 12:00)
nie zmieniłam zdania kiedy pisalam, że ktoś kogo lubisz, czy kochasz jest szczesciara...
T. (3-02-2010 12:01)
miałem dla Ciebie, i cały czas mam propozycje, możesz mi odpowiedzieć w sobotę czy kiedy będziesz chciała
Ja (3-02-2010 12:01)
hmm
T. (3-02-2010 12:01)
dajmy sobie spokój teraz, spotkajmy się za jakiś miesiąc, albo nawet za dwa
T. (3-02-2010 12:01)
i tyle, nic więcej, nic mniej
T. (3-02-2010 12:01)
bez żadnych pretensji, bez żadnych oczekiwań
Ja (3-02-2010 12:02)
dobrze...
T. (3-02-2010 12:02)
idę

A teraz mimo tego co napisal, poza jednym dziwnym smsem "Ostatecznie. Odbieram Z o 11:23 z dworca. Badz tam" :rolleyes:, teraz totalnie mnie unika. Mimo, ze oboje jestesmy w jakims sensie dostepni...

Mam teorie, ze on teraz tak samo jak wyidealizowal mnie sobie i wydawalo mu sie, ze nic nie przerwie tej sielanki, teraz skoro ja go tak dotknelam, za wszelka cene musi mnie zdewaluowac jako osobe, uczynic mnie kims totalnie niegodnym uwagi, zeby w tym sie odnalezc....
Kto powiedzcie na ustawienie na gg statusu ":(" zareaguje " : )".
Mialam nadzieje, ze zachowa sie jak facet i zrozumie, ze mi na nim nadal zalezy, ze mnie to meczy... I tylko czemu ja się tym jego dziecinnym zachowaniem w ogóle przejmuje, czemu mi tak zalezy. Ja wiem jak on traktuje ludzi, wiec nie ma sensu teraz błagac go, bo bedzie zachowywał się nieprzyjemnie...
Powiem szczerze chcialam, zeby myslal, ze to moja wina, bo mi go troche mimo wszystko szkoda, ja umiem być sama, on nie...
Tylko nie chciałam tracić przyjaciela, i to mnie boli...

Nie wiem co mam teraz zrobić..Nic nie wiem... : ( Gdyby nie to, ze kumpela z ktora jade strasznie sie napalila na ten koncert chyba bym po prostu nie pojechala, nawet nie szkoda by mi bylo tych pieniedzy i tego koncertu. Sprobuje jej nie zepsuc dnia, ale hmmm mialam nadzieje, ze do tego czasu on da mi szanse wszystko wyjasnic, moje obawy...
To jak sie balam pierwszego spotkania z nim, ze on nie wie tego, ze ja nigdy nie mialam zadnego faceta itp..a to jednak sporo zmienia. Ale chyba teraz nie ma czego zbierać...

No i mielismy pod koniec stycznia urodziny dzien po sobie.Dostalam od niego ksiazke (przyslal mi ja), oczywiscie nie darował sobie dedykacji "Mojej X, Twoj Y":rolleyes:
Tez mam cos dla niego, ale wolalam to wziac ze soba na koncert, bo w sumie nie chciałam, żeby mi sie rewanzował, bo powiem szczerze starałam sie, zeby to bylo cos fajnego , a teraz nie wiem czy na jego miejscu chcialabym cos dostawac... a to na dodatek poduszka z nadrukiem plyty jego ulubionej kapeli:rolleyes:

:(



wesna - 2010-02-04 19:11
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  :eek: :eek: :eek:

Wybacz, nie przeczytałam całości ostatniego posta, bo mentalnie nie dałam rady: gadka szmatka, milion zdań, tyry tyry, treści zero.

Najważniejsze, podstawowe pytanie: CZY TY CHCESZ Z NIM BYĆ?

Ułatwię Ci, bo boję się kolejnej odpowiedzi na 100 zdań, nie posiadającej żadnej treści:
a) chciałam z nim być, ale już nie chce bo jednak nie odpowiada mi jego charakter. Niestety, chłopak się zaangażował i nie wiem jak z tego wybrnąć
b) chcę z nim być, ale czuję się osaczona, gdyż za dużo ode mnie oczekuje. Wszystko dzieje się zbyt szybko.
c) nie chcę z nim być, ale podoba mi się że o mnie zabiega i wali takimi romantycznymi tekstami, więc ciągnę tę znajomość ile wlezie.

PS: Patrząc na to wszystko z chłodnej perspektywy, jesteście oboje zbyt skomplikowani, żeby ciągnąć między sobą relację na odległość.



change - 2010-02-04 20:09
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  zdecydowanie odpowiedz A, z tymze ja z nim nie chce zrywać kontaktu w ten sposob.

Wiem, że ta odpowiedz jest chaotyczna i bezsensowna jak nie wiem. Ale musiałam się wygadać, żeby nie robić więcej głupot i nie zaczynać z nim rozmowy.

---------- Dopisano o 21:09 ---------- Poprzedni post napisano o 21:04 ----------

no i tej chłodnej perspektywy własnie potrzebuje. Sądząc po ilości postów produkowanych na Intymnie nie zawsze samemu się dobrze wybiera.



Piinky - 2010-02-04 21:12
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Ufff... Przebrnęłam przez cały wątek, chociaż łatwo nie było ;) I w tym momencie stwierdziłam, że ja to jednak muszę mieć prostego, konkretnego i rzeczowego chłopaka. Gdyby ze mną ktoś rozmawiał w ten sposób, to szlag by mnie trafił po trzech zdaniach ;)
Wracając do tematu, z pomocą wesna stwierdziłaś, że nie chcesz być z tym chłopakiem, ale on się zaangażował. To już duży postęp :) Jeśli jesteś tego pewna, to musisz jak najszybciej go o tym poinformować. Nie warto czekać tego miesiąca czy jeszcze dłużej. Po co ma sobie chłopak niepotrzebną nadzieję robić... Najlepiej poproś go, żebyście jednak spotkali się przed tym koncertem.
Rozumiem, że nie chcesz całkiem zerwać z nim kontaktu, jednak to może być nieuniknione. Ciężko jest pozostać w koleżeńskich stosunkach z osobą, którą darzy się głębszym uczuciem i on prawdopodobnie nie będzie tego chciał. Zwłaszcza że, jak wnioskuję po Waszych rozmowach, ma tendencje do dramatyzowania.
Nie wiem czy mój post cokolwiek wniesie do Twojej sytuacji, jednak mam nadzieję, że wszystko ułoży się dla Ciebie pomyślnie. Pozdrawiam :)



szugarbejb - 2010-02-04 21:25
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  1) Rozmowa przez smsy i opisy na gg. Super. Lat 13 w porywach do 14 ?

2) Koleś jest rozchwianym emocjonalnie dziamdziakiem, absolutnie powinien zmienić dealera/pójść do ciężkiej pracy/ zrobić coś, żeby nie mieć czasu wymyślać takich bzdur; mam się za osobę inteligentna i oczytaną, ale to co on pisze to taki grafomański bełkot, że głowa boli.

Zadzwoń do niego, i powiedz mu: słuchaj kolego, jesteś jakiś dziwny, nie wiem o co ci chodzi, ja sobie przyjeżdżam z koleżanką i damy sobie świetnie radę same, więc nie przyjeżdżaj; dziękuję za dotychczasową współpracę, Ty sie upijaj i bądź sobie sku******, wafelek na drogę, pa.

Nie możesz absolutnie nie zrywać z nim kontaktu, bo nie można się kolegować z kimś, kto sobie ubzdurał, że po dwóch spotkaniach cię kocha. Boże, jaka paranoja.



change - 2010-02-04 22:50
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez szugarbejb (Wiadomość 16968305) 1) Rozmowa przez smsy i opisy na gg. Super. Lat 13 w porywach do 14 ?

2) Koleś jest rozchwianym emocjonalnie dziamdziakiem, absolutnie powinien zmienić dealera/pójść do ciężkiej pracy/ zrobić coś, żeby nie mieć czasu wymyślać takich bzdur; mam się za osobę inteligentna i oczytaną, ale to co on pisze to taki grafomański bełkot, że głowa boli.

Zadzwoń do niego, i powiedz mu: słuchaj kolego, jesteś jakiś dziwny, nie wiem o co ci chodzi, ja sobie przyjeżdżam z koleżanką i damy sobie świetnie radę same, więc nie przyjeżdżaj; dziękuję za dotychczasową współpracę, Ty sie upijaj i bądź sobie sku******, wafelek na drogę, pa.

Nie możesz absolutnie nie zrywać z nim kontaktu, bo nie można się kolegować z kimś, kto sobie ubzdurał, że po dwóch spotkaniach cię kocha. Boże, jaka paranoja.

Wyjątkowo się zgadzam z tym co napisałaś. Ja tak od razu zareagowałam, że i napisałam, że mam dość jego humorów i dziwnego zachowania. Moja siostra zawsze sceptycznie była do niego nastawiona, ale ja go starałam się bronić... :rolleyes:

Mam propozycje spotkania z inną wizażanką i myślę, że i tak będzie sympatycznie.
Wiem, że to wszystko brzmi śmiesznie, ale niestety takie jest moje życie :cojest: Niezbyt udana inwestycja uczuciowa, życze mu jak najlepiej, ale ja się na to wszystko nie pisze i nie dlatego, że nadal mam kompleksy i nadopiekuńcza mamusie, po prostu mu w to wszystko nie wierzę.
Chciałam bardzo zmiany, kto by nie chciał wzajemności w uczuciach, widać nie można jej mieć za wszelką cenę...

Dzięki dziewczyny za wypowiedzi i dziękuje szugarbejb, że przebrnęła kolejny raz przez moje wypociny.

A na koniec coś od mojej koleżanki, która kazała mi tego posłuchać (zamiast moich smutów) tak głupie , że poprawia humor...

http://www.youtube.com/watch?v=goaxkClIKGE

---------- Dopisano o 23:50 ---------- Poprzedni post napisano o 23:13 ----------

Cytat:
Napisane przez Piinky (Wiadomość 16967893) Ufff... Przebrnęłam przez cały wątek, chociaż łatwo nie było ;) I w tym momencie stwierdziłam, że ja to jednak muszę mieć prostego, konkretnego i rzeczowego chłopaka. Gdyby ze mną ktoś rozmawiał w ten sposób, to szlag by mnie trafił po trzech zdaniach ;)
Wracając do tematu, z pomocą wesna stwierdziłaś, że nie chcesz być z tym chłopakiem, ale on się zaangażował. To już duży postęp :) Jeśli jesteś tego pewna, to musisz jak najszybciej go o tym poinformować. Nie warto czekać tego miesiąca czy jeszcze dłużej. Po co ma sobie chłopak niepotrzebną nadzieję robić... Najlepiej poproś go, żebyście jednak spotkali się przed tym koncertem.
Rozumiem, że nie chcesz całkiem zerwać z nim kontaktu, jednak to może być nieuniknione. Ciężko jest pozostać w koleżeńskich stosunkach z osobą, którą darzy się głębszym uczuciem i on prawdopodobnie nie będzie tego chciał. Zwłaszcza że, jak wnioskuję po Waszych rozmowach, ma tendencje do dramatyzowania.
Nie wiem czy mój post cokolwiek wniesie do Twojej sytuacji, jednak mam nadzieję, że wszystko ułoży się dla Ciebie pomyślnie. Pozdrawiam :)
Dziękuje, podziwiam... ;):brzydal:

Otóż chodzi o to, że ja mu już zakomunikowałam, że nic z tego raczej nie będzie, ale nie chciałam z nim definitywnie zrywać kontaktu, bo zwyczajnie się do niego przyzwyczaiłam, przywiązałam zwał jak zwał...
No wiem, że jest troche szurnięty, ja jak widać też nie jestem normalna, więc może nie powinnam wybrzydzac..
Po prostu dziwi mnie jego reakcja na to, że mu zaproponowałam przyjaźń, a on 'chcial mnie kochać' a teraz nie chce mnie znać i jest urażony. Wolałam mu to powiedzieć wcześniej, niż unikać jego amorów na koncercie, wtedy byłoby dopiero głupio. Przeżywam to, bo jak widać po tym wątku to trochę już trwało i trudno tak z dnia na dzień wyrzucić kogoś z głowy.

A pisząc tego posta chciałam wiedzieć, czy Wy też widzicie, ze on się naprawde dziwnie zachowuje, że nie jestem chyba jedyną osobą, której by to przeszkadzało, bo nie dałam powodu do tego.

Ale postep polega na tym, że wyrzuciłam smski od niego, skasowałam rozmowy i nie będę się nad tym rozczulać... Nie miałam nikogo na stałe, mam już ponad 20 lat, ale nie jestem na tyle zdesperowana, żeby mylić miłość z tym czymś, co mi oferował T.



Doris1981 - 2010-02-05 07:01
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez szugarbejb (Wiadomość 16968305) 1) Rozmowa przez smsy i opisy na gg. Super. Lat 13 w porywach do 14 ?

2) Koleś jest rozchwianym emocjonalnie dziamdziakiem, absolutnie powinien zmienić dealera/pójść do ciężkiej pracy/ zrobić coś, żeby nie mieć czasu wymyślać takich bzdur; mam się za osobę inteligentna i oczytaną, ale to co on pisze to taki grafomański bełkot, że głowa boli.

Zadzwoń do niego, i powiedz mu: słuchaj kolego, jesteś jakiś dziwny, nie wiem o co ci chodzi, ja sobie przyjeżdżam z koleżanką i damy sobie świetnie radę same, więc nie przyjeżdżaj; dziękuję za dotychczasową współpracę, Ty sie upijaj i bądź sobie sku******, wafelek na drogę, pa.

Nie możesz absolutnie nie zrywać z nim kontaktu, bo nie można się kolegować z kimś, kto sobie ubzdurał, że po dwóch spotkaniach cię kocha. Boże, jaka paranoja.
Amen.



Soso - 2010-02-05 10:49
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Dzizas. Nie ma to jak skomplikować sobie życie. Wystarczyło dać mu do zrozumienia, najlepiej drukowanymi literami, że ma za szybkie tempo, a nie zgrywać zagubioną sierotkę ;)



change - 2010-02-05 14:59
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez Soso (Wiadomość 16975153) Dzizas. Nie ma to jak skomplikować sobie życie. Wystarczyło dać mu do zrozumienia, najlepiej drukowanymi literami, że ma za szybkie tempo, a nie zgrywać zagubioną sierotkę ;)
nie zgrywam sierotki, nie mam doswiadczenia w sprawach damsko-meskich o czym już pisałam, ani też nie mam zabójczego powodzenia u facetów, żeby w nich przebierać jak w ulegałkach, więc naprawde miałam nadzieje, że coś z tego będzie i że potem się poprawi...

To nie wszystko jest takie proste... gdyby był burakiem od poczatku, to nie miałabym oporów, jednak lubiłam go więc, nie umiem być taka obcesowana i powiedzieć po prostu : spływaj na szczaw...

podziwiam, że wy takie rzewne historie czytacie... (mam wrazenie, zeby sobie podbudować ego), ale ok... Ja się wygadałam, jest mi lżej.



szugarbejb - 2010-02-05 15:13
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez change (Wiadomość 16981273) podziwiam, że wy takie rzewne historie czytacie... (mam wrazenie, zeby sobie podbudować ego), Mogłaś sobie darować :] Ani śmieszne, ani ... śmieszne :cool:



change - 2010-02-05 16:31
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez szugarbejb (Wiadomość 16981590) Mogłaś sobie darować :] Ani śmieszne, ani ... śmieszne :cool:
sad but true.

każdy tak robi i opiera się na tym sukces wszystkich brukowców, popatrzenia sobie na to jak to człowiek czasem nisko upadnie. No chyba,że potraficie uzasadnić motywację zaglądania na taki wątek jak ten w bardziej przekonywujący sposób...jestem tego naprawdę ciekawa.

poza tym akurat do Ciebie nic nie mam, bo Ty Szugarbejb jesteś zniesmaczona, ale przynajmniej napiszesz coś od siebie, co jest tzw. konstruktywną krytyką, trudno znieść za to wypowiedzi osób które nie darują sobie wspomnienia:"o rany jak można coś tak przeżywać. to śmieszne"...:rolleyes: co tak naprawdę nic nie wnosi.

---------- Dopisano o 17:31 ---------- Poprzedni post napisano o 17:25 ----------

żeby już zakończyć ten wątek...
To mam za sobą drugą wizytę u psychologa, o dziwo bez problemu udało mi się go załatwic przez NFZ, za dwa tygodnie ciąg dalszy. Zapisałam do pani zajmującej się terapią poznawczą - pracą nad schematami myślowymi (choć specjalizuje się w DDA) i będzie mi "pomagała" poukładać sobie relacje z innymi ludzmi i z rodzicami...:rolleyes: Może przestane w końcu się udzielać na tym wątku ; )



szugarbejb - 2010-02-05 18:37
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez change (Wiadomość 16983043) każdy tak robi i opiera się na tym sukces wszystkich brukowców, popatrzenia sobie na to jak to człowiek czasem nisko upadnie. Ooooo, tak, Upadły Aniele. Jak mogłaś tak nisko upaść i ... no właśnie, przypomnij nam tu zgromadzonym coś Ty takiego strasznego zrobiła, że piszesz o "upadaniu", bo ja na przykład nie widzę nic takiego; dlatego nie pochlebiaj sobie, do kobiety upadłej oraz celebrytki z brukowców jeszcze Ci baaaardzo daleko :]
Cytat:
No chyba,że potraficie uzasadnić motywację zaglądania na taki wątek jak ten w bardziej przekonywujący sposób...jestem tego naprawdę ciekawa. A może Ty nam w końcu powiesz, po co wątek założyłaś ? Naprawdę mnie to ciekawi, dlaczego ktoś się intymnie uzewnętrznia na forum publicznym, jednocześnie mając użytkowników w głębokiej pogardzie porównując ich do hien i tępych czytelników Faktu ?



change - 2010-02-05 21:52
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Cytat:
Napisane przez szugarbejb (Wiadomość 16986100) Ooooo, tak, Upadły Aniele. Jak mogłaś tak nisko upaść i ... no właśnie, przypomnij nam tu zgromadzonym coś Ty takiego strasznego zrobiła, że piszesz o "upadaniu", bo ja na przykład nie widzę nic takiego; dlatego nie pochlebiaj sobie, do kobiety upadłej oraz celebrytki z brukowców jeszcze Ci baaaardzo daleko :]
A może Ty nam w końcu powiesz, po co wątek założyłaś ? Naprawdę mnie to ciekawi, dlaczego ktoś się intymnie uzewnętrznia na forum publicznym, jednocześnie mając użytkowników w głębokiej pogardzie porównując ich do hien i tępych czytelników Faktu ?
Z bezsilności, z potrzeby zrozumienia i wysłuchania, nie jestem ekshibicjonistką wbrew pozorom.
Akurat nie to miałam na myśli, by wizażanki porównywać z czytelniczkami faktu, bo własnie to wizaż różni od innych portali, że ma się tą pewność, że wypowiedzi będą na poziomie i czytają to normalne dziewczyny i dlatego, porady które się pojawią są cenne. Ale czasami zdarzają sie osoby, które posty takie jak mój czytają tylko dla śmiechu i rozrywki...:rolleyes:
Poza tym zaglądam na wizaż od dawna i no może niektóre dziewczyny i ich historie zapadają w pamięć, ale większość się czyta, w myślach lub głośno komentuje, a potem przechodzi z tym do porządku dziennego i zapomina o sprawie. Nie jest to dla mnie bardziej krępujące niż pytanie czym leczyć trądzik czy jakieś inne.

---------- Dopisano o 22:52 ---------- Poprzedni post napisano o 21:10 ----------

zaczełam ten wątek z powodu koncertu,to jak wróce napisze jak było : )



change - 2010-02-09 13:01
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  Koncert był niesamowity : ) zarówno występ jak i atmosfera po :) Świetnie się bawiłam, poznałam cudowną wizażankę i kilka innych fajnych osób, naprawdę nie żaluje że pojechałam : ) A pana dla którego założyłam ten watek spisuje na straty, bo zachowywał się beznadziejnie. W normalnych okolicznościach naprawde dużo stracił, ale czegoś nowego się nauczyłam i nie zamierzam się nim więcej przejmować : )



Soso - 2010-02-09 13:14
Dot.: bardzo potrzebuje rady...zgubiłam drogę, błąkam się myśląc że jestem
  No i brawo :oklaski:
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mojaszuflada.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleźliśmy 150 wyników • 1, 2

    comp
    Cytat

    Jak pchły skaczą myśli z człowieka na człowieka. Ale nie każdego gryzą. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Filozofia to dynamit do rozsadzania empirii. Henryk Elzenberg
    Dobre przy lepszym tanieje. Przysłowie ludowe
    Jak długo istnieje życie, tak długo istnieć będą nadzieje. Teokryt
    Deum sequere - idź za wezwaniem Boga; podążaj za Bogiem. Cyceron

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com