Cytat Aby długo i szczęśliwie żyć, oddychaj przez nos i miej zamknięte usta. Żydowska maksyma |
Czy kobieta musi być kulą u nogi?
Arrianna - 2010-01-14 23:15 Czy kobieta musi być kulą u nogi? (Moje generalizowanie i pisanie "kobiety", nie znaczy, że odnosi się to do każdej z was, ot, łatwiej mi tak pisać, więc nie musicie mi uzmysławiać, że nie każda taka jest. Poza tym to nie jest wątek antykobiecy, bo zdaję sobie sprawę, że kobieta jest biologicznie uwarunkowana do tworzenia silnych relacji. Jeśli natomiast, któraś w opisywanych sytuacjach widzi siebie to pozostaje mi tylko przeprosić jeśli uraziłam i zapewnić, że chodzi mi tylko o eksplorowanie tego zjawiska.) Zainspirowało mnie kilka sytuacji z życia wziętych i nie powiem, też parę wątków... Otóż, nie wiem, może to tylko moje wrażenie ale czasem mam takie odczucia, że kobiety to takie pijawki, które jak już się przyssą do faceta to koniec(wiem, niektórzy faceci też tacy są). Niedawno kilka znajomych par znalazło się w podobnych sytuacjach. Nie będę pisać o co chodzi konkretnie, bo wątpię, żeby chcieli aby ktoś o nich pisał w necie ale opiszę ogólny schemat. Wygląda to mniej więcej tak, że facet chce wyjechać. Jest to szansa, realizowanie marzenia, krótki czy dłuższy wyjazd - nie ważne. Ważne, że facetowi zależy i gdyby był singlem posikałby się z radości, że może wyjechać i się udało. I w tejże radosnej scenerii zjawia się kobieta i opierdala go/płacze/ obraża się/ wpada w depresje/ uważa, że jej świat się skończył. I ja się pytam - czemu? O_O ... bo kocha? Ja zawsze myślałam, że jak kochamy to chcemy jak najlepiej dla tej drugiej osoby a skoro ten wyjazd jest szansą a w każdym razie radością... czemu by nie puścić faceta niech się cieszy. ... bo będzie tęsknić? Jasne, że kobieta będzie tęsknić ale kurcze nie lepiej potęsknić za nim miesiąc/pół roku/sześć miesięcy niż potem się zastanawiać (ja bym się przynajmniej zastanawiała) czy on na pewno nie chowa urazy, że czegoś go pozbawiłam. Podobny wątek wisi teraz na forum. Szczerze mówiąc(może to okrutne) ale gdyby mi druga osoba zabroniła jechać gdzieś, gdzie mogłabym spełnić swoje marzenia to bym ją zostawiła. Miłość to kombinacja hormonów, słów, dotyków i zapachów - nie wierzę, że jest tylko jedna na całe życie a "życiowa szansa" jak z nazwy wynika może się zdarzyć tylko raz. Nie chcę potępiać - rozumiem tęsknota itd ale jakoś nie mogę tego zachowania pojąć. Za mało zaufania w związku? Za duży egoizm? Stąd moje zapytanie - czy kobieta musi być kulą u nogi? Musi zabraniać? Czy nie ma już związków, w których kobiety zachęcają partnerów do rozwijania się? Czy nie ma już tak silnych uczuć, że kobieta jest w stanie zaryzykować i poświęcić przyszłość związku dla dobra partnera? PS. Jasne, są sytuacje, że partner nie chce jechać sam z siebie ale jeśli to jego decyzja to nie biorę tego pod uwagę w swoich rozważaniach :) i wybaczcie długość ale mimo takiej długości nadal nie wiem czy jasno się określiłam :/ Alice_in_Wonderland - 2010-01-15 03:23 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Myślę, że wyjaśniłaś się jasno. To nie miłość a egoizm właśnie. I nie trzeba do tego wyjazdu, żeby uświadomić sobie jak okropne potrafią być kobiety. Ot choćby niszczą czyjąś pasję "bo ty nie masz dla mnie czasu jak chodzisz na treningi"... nicka01 - 2010-01-15 05:49 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16471651) (Moje generalizowanie i pisanie "kobiety", nie znaczy, że odnosi się to do każdej z was, ot, łatwiej mi tak pisać, więc nie musicie mi uzmysławiać, że nie każda taka jest. Poza tym to nie jest wątek antykobiecy, bo zdaję sobie sprawę, że kobieta jest biologicznie uwarunkowana do tworzenia silnych relacji. Jeśli natomiast, któraś w opisywanych sytuacjach widzi siebie to pozostaje mi tylko przeprosić jeśli uraziłam i zapewnić, że chodzi mi tylko o eksplorowanie tego zjawiska.) Zainspirowało mnie kilka sytuacji z życia wziętych i nie powiem, też parę wątków... Otóż, nie wiem, może to tylko moje wrażenie ale czasem mam takie odczucia, że kobiety to takie pijawki, które jak już się przyssą do faceta to koniec(wiem, niektórzy faceci też tacy są). Niedawno kilka znajomych par znalazło się w podobnych sytuacjach. Nie będę pisać o co chodzi konkretnie, bo wątpię, żeby chcieli aby ktoś o nich pisał w necie ale opiszę ogólny schemat. Wygląda to mniej więcej tak, że facet chce wyjechać. Jest to szansa, realizowanie marzenia, krótki czy dłuższy wyjazd - nie ważne. Ważne, że facetowi zależy i gdyby był singlem posikałby się z radości, że może wyjechać i się udało. I w tejże radosnej scenerii zjawia się kobieta i opierdala go/płacze/ obraża się/ wpada w depresje/ uważa, że jej świat się skończył. I ja się pytam - czemu? O_O ... bo kocha? Ja zawsze myślałam, że jak kochamy to chcemy jak najlepiej dla tej drugiej osoby a skoro ten wyjazd jest szansą a w każdym razie radością... czemu by nie puścić faceta niech się cieszy. ... bo będzie tęsknić? Jasne, że kobieta będzie tęsknić ale kurcze nie lepiej potęsknić za nim miesiąc/pół roku/sześć miesięcy niż potem się zastanawiać (ja bym się przynajmniej zastanawiała) czy on na pewno nie chowa urazy, że czegoś go pozbawiłam. Podobny wątek wisi teraz na forum. Szczerze mówiąc(może to okrutne) ale gdyby mi druga osoba zabroniła jechać gdzieś, gdzie mogłabym spełnić swoje marzenia to bym ją zostawiła. Miłość to kombinacja hormonów, słów, dotyków i zapachów - nie wierzę, że jest tylko jedna na całe życie a "życiowa szansa" jak z nazwy wynika może się zdarzyć tylko raz. Nie chcę potępiać - rozumiem tęsknota itd ale jakoś nie mogę tego zachowania pojąć. Za mało zaufania w związku? Za duży egoizm? Stąd moje zapytanie - czy kobieta musi być kulą u nogi? Musi zabraniać? Czy nie ma już związków, w których kobiety zachęcają partnerów do rozwijania się? Czy nie ma już tak silnych uczuć, że kobieta jest w stanie zaryzykować i poświęcić przyszłość związku dla dobra partnera? PS. Jasne, są sytuacje, że partner nie chce jechać sam z siebie ale jeśli to jego decyzja to nie biorę tego pod uwagę w swoich rozważaniach :) i wybaczcie długość ale mimo takiej długości nadal nie wiem czy jasno się określiłam :/ Jeśli nie widzisz takiego związku u innych to go stwórz. xxSHINeexx - 2010-01-15 07:12 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Jest podobny watek, sama nawet o tym napisalas. Nie latwiej tam sie wypowiedziec, czy naprawde musisz zakladac nowy watek? Gwiazdeczka1978 - 2010-01-15 08:17 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Szesc mscy to pol roku. Co do tematu watku, to odnosisz sie do konkretnego przypadku, a sytuacje moga byc rozne, a co człowiek to podejscie, wg którego sie ludzie dobieraja. KarolinaK - 2010-01-15 08:47 E tam ... to wszystko zalezy od celu wyjazdu. livin - 2010-01-15 08:50 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Arianna całkowicie się z Tobą zgadzam. Taka mentalność większości kobiet. Ciężko to wytłumaczyć, taka typowa Hela parafrazując, która przysłania cały świat od morza aż do Tatr. Przykre jest to, że kobiety pijawki robią opinie tym normalnym, które myślą trzeźwo. Ludziom wydaje, że jeśli wchodzą w związek to automatycznie staja się własnością, bądż posiadaczem danej własności. Nie na tym to polega. Partnera (nie własność) trzeba wspierać w spełnianiu nawet tych górnolotnych marzeń, nieważne czy to wyjazd na Bahamy czy zakup mercedesa. Cieszmy się szczęsciem naszych bliskich, pomagajmy osiągnąć cele, a nie ubezwłasnowwolnijmy. sine.ira - 2010-01-15 08:52 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Skoro ci faceci się na to zgadzają i na to pozwalają....to jest wszystko kwestia dogadania się w związku. Lady_kejsi - 2010-01-15 09:05 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Byłam kiedyś taką kula :D I wiecie z czego to wynikało? Z niskiego poczucia własnej wartości. Na szczęście mi przeszło, dorosłam? :-) W każdym razie dla mnie to naturalne i zrozumiałe, że ludzie także w związku się na różne sposoby realizują :) tacyta - 2010-01-15 09:14 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16471651) (Moje generalizowanie i pisanie "kobiety", nie znaczy, że odnosi się to do każdej z was, ot, łatwiej mi tak pisać, więc nie musicie mi uzmysławiać, że nie każda taka jest. Poza tym to nie jest wątek antykobiecy, bo zdaję sobie sprawę, że kobieta jest biologicznie uwarunkowana do tworzenia silnych relacji. Jeśli natomiast, któraś w opisywanych sytuacjach widzi siebie to pozostaje mi tylko przeprosić jeśli uraziłam i zapewnić, że chodzi mi tylko o eksplorowanie tego zjawiska.) Zainspirowało mnie kilka sytuacji z życia wziętych i nie powiem, też parę wątków... Otóż, nie wiem, może to tylko moje wrażenie ale czasem mam takie odczucia, że kobiety to takie pijawki, które jak już się przyssą do faceta to koniec(wiem, niektórzy faceci też tacy są). Niedawno kilka znajomych par znalazło się w podobnych sytuacjach. Nie będę pisać o co chodzi konkretnie, bo wątpię, żeby chcieli aby ktoś o nich pisał w necie ale opiszę ogólny schemat. Wygląda to mniej więcej tak, że facet chce wyjechać. Jest to szansa, realizowanie marzenia, krótki czy dłuższy wyjazd - nie ważne. Ważne, że facetowi zależy i gdyby był singlem posikałby się z radości, że może wyjechać i się udało. I w tejże radosnej scenerii zjawia się kobieta i opierdala go/płacze/ obraża się/ wpada w depresje/ uważa, że jej świat się skończył. I ja się pytam - czemu? O_O ... bo kocha? Ja zawsze myślałam, że jak kochamy to chcemy jak najlepiej dla tej drugiej osoby a skoro ten wyjazd jest szansą a w każdym razie radością... czemu by nie puścić faceta niech się cieszy. ... bo będzie tęsknić? Jasne, że kobieta będzie tęsknić ale kurcze nie lepiej potęsknić za nim miesiąc/pół roku/sześć miesięcy niż potem się zastanawiać (ja bym się przynajmniej zastanawiała) czy on na pewno nie chowa urazy, że czegoś go pozbawiłam. Podobny wątek wisi teraz na forum. Szczerze mówiąc(może to okrutne) ale gdyby mi druga osoba zabroniła jechać gdzieś, gdzie mogłabym spełnić swoje marzenia to bym ją zostawiła. Miłość to kombinacja hormonów, słów, dotyków i zapachów - nie wierzę, że jest tylko jedna na całe życie a "życiowa szansa" jak z nazwy wynika może się zdarzyć tylko raz. Nie chcę potępiać - rozumiem tęsknota itd ale jakoś nie mogę tego zachowania pojąć. Za mało zaufania w związku? Za duży egoizm? Stąd moje zapytanie - czy kobieta musi być kulą u nogi? Musi zabraniać? Czy nie ma już związków, w których kobiety zachęcają partnerów do rozwijania się? Czy nie ma już tak silnych uczuć, że kobieta jest w stanie zaryzykować i poświęcić przyszłość związku dla dobra partnera? PS. Jasne, są sytuacje, że partner nie chce jechać sam z siebie ale jeśli to jego decyzja to nie biorę tego pod uwagę w swoich rozważaniach :) i wybaczcie długość ale mimo takiej długości nadal nie wiem czy jasno się określiłam :/ Istnieje taki typ kobiet bluszczy, które osaczają facetów, przyklejają się jak rzep i cały swój sens i cel życia upatrują w posiadaniu i utrzymaniu tego faceta.:rolleyes: Takie kurczywe trzymanie się spodni zawsze wydawało mi się oznaką pewnej niezdrowej desperacji, ale z drugiej strony częściową winę ponosi tradycyjne wychowanie w niektórych rodzinach, to, że kobiet nie uczy się samodzielności lecz zależności od innych, pasywnosci i szukania akceptacji i traktowania faceta jako jedynego punktu odniesienia w życiu. Arrianna - 2010-01-15 09:24 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Alice_in_Wonderland - właśnie o to mi chodzi. Najdziwnejsze jest to, że jak gadam z taką dziewczyną to ona uważa, że dobrze robi, bo chce spędzać miło czas z nim! Tęskni... kocha... ble ble... Ale dla mnie takie totalne przyssanie się jest złe dla obu stron. Facet nie ma życia i kobieta niestety też nie. Jak się rozstaną to kobiecie nie pozostanie nic a facet będzie miał tylko żal. xxShineexx - Mogłabym się wypowiedzieć w temacie o wyjeździe ale po głowie chodzi mi pełno przykładów, w których kobieta zmusza faceta do zrezygnowania z czegoś i nie wszystkie przykłady dotyczą wyjazdów. Mam pełno koleżanek które zabraniają facetowi nawet wyjść na piwo z kolegami<co jest dla mnie chore>. Nicka01 - już mam :P prawda jest taka, że cięzko ocenić jaki jest związek z perspektywy mojej. Mi się może wydawać, że druga strona ma pełen luz a wszystko wychodzi dopiero jak się spojrzy z boku. livin - właśnie pijawki stwarzają często wrażenie że związek jest jak symbioza, jak jesteś czyimś chłopakiem to to się od ciebie nie odczepi. Mam znajomego który mówi wszystkim dziewczynom, że nie chce się wiązać(wielu facetów ostatnio tak mówi O_o) i nie szuka niczego poważnego bo właśnie boi się takiego uwiązania. Edit: ahaha w sensie takiego zniewolenia :) sine.ira i gwiazdeczka1978 - jasne, ważne są temperamenty ludzików w związku itd ale jak się jest długo razem, to facet widząc niezadowoloną minę kobiety poświęci się, bo ją kocha ale to wcale nie znaczy, że on się wewnętrznie na to zgadza. Wbiega sobie taki, mówi - jadę na 4 miechy do USA a kobitka odwala minę zbitego spaniela i wali: ale jakto? zostawisz mnie? Nawet nie musi mówić "zostań" a ten już ma obraz siebie jako palanta i egoisty i zostanie żeby nie mieć poczucia winy a to jest zwykła manipulacja emocjonalna! Czasami nawet sami nie wiedzą, że to kobieta dokonała za nich wyboru. HA! Takie jesteśmy podstępne! :) *jeśli napisałam jakieś głupoty to wybaczcie jestem po tygodniu spania po 2 w porywach do 4 godzin dziennie :) deirdre - 2010-01-15 09:47 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16471651) Stąd moje zapytanie - czy kobieta musi być kulą u nogi? Musi zabraniać? Proste - nie musi. Zresztą sama napisałaś, że wiesz, że nie wszystkie kobiety takie są... Facet ma prawo podjąć decyzję o wyjeździe i wykorzystaniu życiowej szansy, ALE kobieta też ma prawo nie chcieć żyć w związku na odległość. Nie mówię o miesiącu, ale już w przypadku wyjazdu na rok czy dwa dla mnie osobiście zaczął by się problem. Arrianna - 2010-01-15 10:00 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Oczywiście, że kobieta ma prawo nie chcieć ale ja nie mówię, że ona ma na niego koniecznie czekać. Jeśli nie chce żyć na odległość, niech się rozejdą i każde pójdzie swoją drogą. To dla mnie dużo lepsze rozwiązanie niż czepianie się nogi faceta i zatrzymywanie go. Ja wiem, że nie każda kobieta musi taka być ale chodzi o to, że niestety wiele jest i nie mam pojęcia skąd im się to bierze. Kolejną przykładową sytuację podam - związek się kończy, kobieta słyszy że facet ma inną/ że ją zdradzał/ że on jej już nie kocha cokolwiek i potem mamy wysyp wątków czy walczyć o niego albo czy wybaczyć itd. To jest dla mnie potworne bo wracanie po zdradzie albo walka o faceta który cię już nie chce oznacza dla mnie brak szacunku dla siebie i swojego czasu. Po prostu mam wrażenie, że masa kobiet nie umie żyć sama w sensie samotnie. pieluchomajtek - 2010-01-15 10:14 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Gwiazdeczka1978 (Wiadomość 16473156) Szesc mscy to pol roku. moj wyjechal na tyle i zyje :D Jedno mamy zycie, a potem sie umiera. Ja teraz jade do Nowego Jorku, potem Tokio i Jamajka. Gdyby mi facet zabronil spelnienia swoich marzen to juz nie bylby moim facetem :D Nie on za mnie umrze wiec niech nie mowi mi jak mam zyc :brzydal: maryanna3 - 2010-01-15 10:41 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez pieluchomajtek (Wiadomość 16474935) moj wyjechal na tyle i zyje :D Jedno mamy zycie, a potm sie umiera. Ja teraz jade do Nowego Jorku, potem Tokio i Jamajka. Gdyby mi facet zabronil spelnienia swoich marzen to juz nie bylby moim facetem :D Nie on za mnie umrze wiec nich nie mowi jak mam zyc :brzydal: Aleś Ty światowa:D Nie, nie musi być kulą u nogi. Różne są kobiety i myślę że jak się tak zachowują to wynika to z ich niskiej samooceny albo nadszarpniętego kiedyś zaufania bo 1.od razu wyobrażają sobie że on ją zdradzi 2.pewnie mnie już nie kocha skoro zostawia na tak długo. Oczywiście tak długo to dla nich właśnie miesiąc i to jest bardzo uciążliwe dla drugiej strony ale jakby mój potencjalny chłopak wbiegł wesoło do domu krzycząc: pakuję się bo wyjeżdżam jutro na pół roku(w domyśle: nie nie gadamy o tym wyjeżdżam i już) no to bym się lekko zdenerwowała. Puściłabym go i tak ale wolałabym żeby najpierw ze mną pogadał, opisał gdzie po co jak, jaki będziemy mieć ze sobą kontakt itd. Oczywiście nie wiem czy potrafiłabym się śmiać i wesoło wyglądać w takim momencie no bo to logiczne że smutno by mi było że nie widzimy się tyle czasu więc nieświadomie mogłabym wyglądać jak "zbity pies":D Ale nie miałabym do niego pretensji czy wyrzutów i nie zatrzymywałabym go bo nie chciałabym żeby w odwrotnej sytuacji on tak postąpił. Pamiętaj że są też tacy faceci. I to baaaardzo często;) ricca166 - 2010-01-15 11:05 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Ja bym wręcz kazała jechać Tzowi ,bo nawet by ,mi na myśl nie przyszło żeby zrezygnował z takich rzeczy z mojego powodu.Ale nie mówicie że trzeba się tylko cieszyć takim wyjazdem,dla pary to wcale nie jest taka wesoła sprawa.Ja jak długo się z kimś nie widzę np ostatni 3 tygodniowy wyjazd tż to potem mi jest z nim tak dziwnie ,że nie wyobrażam sobie nawet jak to by było w moim przypadku po pół roku. Gwiazdeczka1978 - 2010-01-15 11:20 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16474074) Alice_in_Wonderland - właśnie o to mi chodzi. Najdziwnejsze jest to, że jak gadam z taką dziewczyną to ona uważa, że dobrze robi, bo chce spędzać miło czas z nim! Tęskni... kocha... ble ble... Ale dla mnie takie totalne przyssanie się jest złe dla obu stron. Facet nie ma życia i kobieta niestety też nie. Jak się rozstaną to kobiecie nie pozostanie nic a facet będzie miał tylko żal. xxShineexx - Mogłabym się wypowiedzieć w temacie o wyjeździe ale po głowie chodzi mi pełno przykładów, w których kobieta zmusza faceta do zrezygnowania z czegoś i nie wszystkie przykłady dotyczą wyjazdów. Mam pełno koleżanek które zabraniają facetowi nawet wyjść na piwo z kolegami<co jest dla mnie chore>. Nicka01 - już mam :P prawda jest taka, że cięzko ocenić jaki jest związek z perspektywy mojej. Mi się może wydawać, że druga strona ma pełen luz a wszystko wychodzi dopiero jak się spojrzy z boku. livin - właśnie pijawki stwarzają często wrażenie że związek jest jak symbioza, jak jesteś czyimś chłopakiem to to się od ciebie nie odczepi. Mam znajomego który mówi wszystkim dziewczynom, że nie chce się wiązać(wielu facetów ostatnio tak mówi O_o) i nie szuka niczego poważnego bo właśnie boi się takiego uwiązania. Edit: ahaha w sensie takiego zniewolenia :) sine.ira i gwiazdeczka1978 - jasne, ważne są temperamenty ludzików w związku itd ale jak się jest długo razem, to facet widząc niezadowoloną minę kobiety poświęci się, bo ją kocha ale to wcale nie znaczy, że on się wewnętrznie na to zgadza. Wbiega sobie taki, mówi - jadę na 4 miechy do USA a kobitka odwala minę zbitego spaniela i wali: ale jakto? zostawisz mnie? Nawet nie musi mówić "zostań" a ten już ma obraz siebie jako palanta i egoisty i zostanie żeby nie mieć poczucia winy a to jest zwykła manipulacja emocjonalna! Czasami nawet sami nie wiedzą, że to kobieta dokonała za nich wyboru. HA! Takie jesteśmy podstępne! :) *jeśli napisałam jakieś głupoty to wybaczcie jestem po tygodniu spania po 2 w porywach do 4 godzin dziennie :) No wiesz, poswieci sie, bo na tym polega sztuka kompromisów. Ustepstwa raz ja Tobie, raz Ty mi. Mysle, ze temat jest uzalezniony od rodzaju sytuacji i nie mozna go upraszczac i rozpatrywac pod jednym kątem.;) anyes - 2010-01-15 11:27 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Jakiś czas temu przeczytałam na jednym z forów wypowiedź faceta, że kobietom bardzo trudniej jest przeżyć rozstanie niż mężczyznom, dlatego że faceci z reguły mają jakieś swoje zainteresowania, pasje, jakichś znajomych, krótko mówiąc jakieś swoje odrębne życie, a kobiety bardzo często (oczywiście nie zawsze) ograniczają się do zajmowania się facetem. Co powiedział, co zrobił, czego nie powiedział, czego nie zrobił, co powinien był powiedzieć, a czego nie powinien itp. itd. Krążą wokół niego jak satelita. A na swoje życie braknie czasu. Jak rozmawiają ze znajomymi / przyjaciółkami to oczywiście o facecie. Znam taką osobę i naprawdę mi jej żal. Całe jej życie polega na obserwowaniu męża i ocenianiu czy dobrze się zachował czy źle. Ma mu za złe, że on zajmuje się swoimi sprawami i nie poświęca całego swojego wolnego czasu jej. No i jak by przyszło do rozstania to będzie dramat, bo czym ona by się zajmowała?? Nie będzie miała nic. A czemu tak jest? Nie wiem. Może dlatego, że w sumie kobiety tak zostały wychowywane. Jako niejako "służące". Rodzinie i mężowi. tacyta - 2010-01-15 11:39 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez anyes (Wiadomość 16476387) Jakiś czas temu przeczytałam na jednym z forów wypowiedź faceta, że kobietom bardzo trudniej jest przeżyć rozstanie niż mężczyznom, dlatego że faceci z reguły mają jakieś swoje zainteresowania, pasje, jakichś znajomych, krótko mówiąc jakieś swoje odrębne życie, a kobiety bardzo często (oczywiście nie zawsze) ograniczają się do zajmowania się facetem. Co powiedział, co zrobił, czego nie powiedział, czego nie zrobił, co powinien był powiedzieć, a czego nie powinien itp. itd. Krążą wokół niego jak satelita. A na swoje życie braknie czasu. Jak rozmawiają ze znajomymi / przyjaciółkami to oczywiście o facecie. Znam taką osobę i naprawdę mi jej żal. Całe jej życie polega na obserwowaniu męża i ocenianiu czy dobrze się zachował czy źle. Ma mu za złe, że on zajmuje się swoimi sprawami i nie poświęca całego swojego wolnego czasu jej. No i jak by przyszło do rozstania to będzie dramat, bo czym ona by się zajmowała?? Nie będzie miała nic. A czemu tak jest? Nie wiem. Może dlatego, że w sumie kobiety tak zostały wychowywane. Jako niejako "służące". Rodzinie i mężowi. Też uważam, że takie zachowanie to skutek błędu wychowaczego i pozostałość patriarchalnego społeczeństwa, wpajania kobietom, że mają się poświęcać, rezygnować z siebie:rolleyes: zagubiona89r - 2010-01-15 12:46 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Są takie kobiety... i są tacy mężczyźni (chociaż z moich obserwacji wynika, że jednak jest ich mniejszy %). No i co jak trafimy na taką kulę? Jak ktoś ma instynkt samozachowawczy i ceni sobie odrobinę swojej przestrzeni do oddychania to odchodzi. Jak ktoś się na to godzi, znosi i zostaje, to albo mu to pasuje, albo nie ma "jaj", żeby się sprzeciwić względnie odejść. I to już tej osoby problem. Związek to nie więzienie. Jak mi w nim źle i na poprawę nie ma szans to mogę powiedzieć pas i spakować manatki. paulina3553 - 2010-01-15 13:17 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16471651) (Moje generalizowanie i pisanie "kobiety", nie znaczy, że odnosi się to do każdej z was, ot, łatwiej mi tak pisać, więc nie musicie mi uzmysławiać, że nie każda taka jest. Poza tym to nie jest wątek antykobiecy, bo zdaję sobie sprawę, że kobieta jest biologicznie uwarunkowana do tworzenia silnych relacji. Jeśli natomiast, któraś w opisywanych sytuacjach widzi siebie to pozostaje mi tylko przeprosić jeśli uraziłam i zapewnić, że chodzi mi tylko o eksplorowanie tego zjawiska.) Zainspirowało mnie kilka sytuacji z życia wziętych i nie powiem, też parę wątków... Otóż, nie wiem, może to tylko moje wrażenie ale czasem mam takie odczucia, że kobiety to takie pijawki, które jak już się przyssą do faceta to koniec(wiem, niektórzy faceci też tacy są). Niedawno kilka znajomych par znalazło się w podobnych sytuacjach. Nie będę pisać o co chodzi konkretnie, bo wątpię, żeby chcieli aby ktoś o nich pisał w necie ale opiszę ogólny schemat. Wygląda to mniej więcej tak, że facet chce wyjechać. Jest to szansa, realizowanie marzenia, krótki czy dłuższy wyjazd - nie ważne. Ważne, że facetowi zależy i gdyby był singlem posikałby się z radości, że może wyjechać i się udało. I w tejże radosnej scenerii zjawia się kobieta i opierdala go/płacze/ obraża się/ wpada w depresje/ uważa, że jej świat się skończył. I ja się pytam - czemu? O_O ... bo kocha? Ja zawsze myślałam, że jak kochamy to chcemy jak najlepiej dla tej drugiej osoby a skoro ten wyjazd jest szansą a w każdym razie radością... czemu by nie puścić faceta niech się cieszy. ... bo będzie tęsknić? Jasne, że kobieta będzie tęsknić ale kurcze nie lepiej potęsknić za nim miesiąc/pół roku/sześć miesięcy niż potem się zastanawiać (ja bym się przynajmniej zastanawiała) czy on na pewno nie chowa urazy, że czegoś go pozbawiłam. Podobny wątek wisi teraz na forum. Szczerze mówiąc(może to okrutne) ale gdyby mi druga osoba zabroniła jechać gdzieś, gdzie mogłabym spełnić swoje marzenia to bym ją zostawiła. Miłość to kombinacja hormonów, słów, dotyków i zapachów - nie wierzę, że jest tylko jedna na całe życie a "życiowa szansa" jak z nazwy wynika może się zdarzyć tylko raz. Nie chcę potępiać - rozumiem tęsknota itd ale jakoś nie mogę tego zachowania pojąć. Za mało zaufania w związku? Za duży egoizm? Stąd moje zapytanie - czy kobieta musi być kulą u nogi? Musi zabraniać? Czy nie ma już związków, w których kobiety zachęcają partnerów do rozwijania się? Czy nie ma już tak silnych uczuć, że kobieta jest w stanie zaryzykować i poświęcić przyszłość związku dla dobra partnera? PS. Jasne, są sytuacje, że partner nie chce jechać sam z siebie ale jeśli to jego decyzja to nie biorę tego pod uwagę w swoich rozważaniach :) i wybaczcie długość ale mimo takiej długości nadal nie wiem czy jasno się określiłam :/ mi sie wydaje ze ty opisujesz tylko jedna strone medalu, jezeli jest rodzina i dzieci to tez ma sie chlopa puszczac zeby spelnial swoje marzenia a kobieya ma zostac z wszystkimi problemami?? chocia tez rozumien to co piszesz, ale uwazam ze jakby ta osoba ktora ma gdzies wyjechac rownie mocno kochala brala by pod uwage to ze juz nie jest sam i jest odpowiedzialny rowniez o zwiazek nie tylko o siebie ZAQOCHANA - 2010-01-15 13:29 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16471651) (Moje generalizowanie i pisanie "kobiety", nie znaczy, że odnosi się to do każdej z was, ot, łatwiej mi tak pisać, więc nie musicie mi uzmysławiać, że nie każda taka jest. Poza tym to nie jest wątek antykobiecy, bo zdaję sobie sprawę, że kobieta jest biologicznie uwarunkowana do tworzenia silnych relacji. Jeśli natomiast, któraś w opisywanych sytuacjach widzi siebie to pozostaje mi tylko przeprosić jeśli uraziłam i zapewnić, że chodzi mi tylko o eksplorowanie tego zjawiska.) Zainspirowało mnie kilka sytuacji z życia wziętych i nie powiem, też parę wątków... Otóż, nie wiem, może to tylko moje wrażenie ale czasem mam takie odczucia, że kobiety to takie pijawki, które jak już się przyssą do faceta to koniec(wiem, niektórzy faceci też tacy są). Niedawno kilka znajomych par znalazło się w podobnych sytuacjach. Nie będę pisać o co chodzi konkretnie, bo wątpię, żeby chcieli aby ktoś o nich pisał w necie ale opiszę ogólny schemat. Wygląda to mniej więcej tak, że facet chce wyjechać. Jest to szansa, realizowanie marzenia, krótki czy dłuższy wyjazd - nie ważne. Ważne, że facetowi zależy i gdyby był singlem posikałby się z radości, że może wyjechać i się udało. I w tejże radosnej scenerii zjawia się kobieta i opierdala go/płacze/ obraża się/ wpada w depresje/ uważa, że jej świat się skończył. I ja się pytam - czemu? O_O ... bo kocha? Ja zawsze myślałam, że jak kochamy to chcemy jak najlepiej dla tej drugiej osoby a skoro ten wyjazd jest szansą a w każdym razie radością... czemu by nie puścić faceta niech się cieszy. ... bo będzie tęsknić? Jasne, że kobieta będzie tęsknić ale kurcze nie lepiej potęsknić za nim miesiąc/pół roku/sześć miesięcy niż potem się zastanawiać (ja bym się przynajmniej zastanawiała) czy on na pewno nie chowa urazy, że czegoś go pozbawiłam. Podobny wątek wisi teraz na forum. Szczerze mówiąc(może to okrutne) ale gdyby mi druga osoba zabroniła jechać gdzieś, gdzie mogłabym spełnić swoje marzenia to bym ją zostawiła. Miłość to kombinacja hormonów, słów, dotyków i zapachów - nie wierzę, że jest tylko jedna na całe życie a "życiowa szansa" jak z nazwy wynika może się zdarzyć tylko raz. Nie chcę potępiać - rozumiem tęsknota itd ale jakoś nie mogę tego zachowania pojąć. Za mało zaufania w związku? Za duży egoizm? Stąd moje zapytanie - czy kobieta musi być kulą u nogi? Musi zabraniać? Czy nie ma już związków, w których kobiety zachęcają partnerów do rozwijania się? Czy nie ma już tak silnych uczuć, że kobieta jest w stanie zaryzykować i poświęcić przyszłość związku dla dobra partnera? PS. Jasne, są sytuacje, że partner nie chce jechać sam z siebie ale jeśli to jego decyzja to nie biorę tego pod uwagę w swoich rozważaniach :) i wybaczcie długość ale mimo takiej długości nadal nie wiem czy jasno się określiłam :/ W moim przypadku bylo tak ,ze to ja musialam wyjechac. I to byl najwiekszy blad w moim zyciu chyba. Wiele przez to stracilam. Uwazasz ze to takie nic wyjechac sobie? Ze druga strona nie ma prawa sie wtracac? Ja uwazam ,ze jesli sie musi to sie musi. Jesli mowie komus kto mnie kocha i jest do mnie przywiazany ,ze jade na bezludna wyspe na 5 miesiecy, zrywac banany do aprzyjemnosci ,a Ty masz na mnie czekac to wybacz- ale tworzymy zwiazek , do czegos sie zobowiazalam i wtedy on ma cos do powiedzenia. Zreszta podejrzewam ,ze nie masz nawet bladego pojecia jak wiele moze sie stac i zmienic , nawet podczas krotkiej rozlaki... pieluchomajtek - 2010-01-15 13:46 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez maryanna3 (Wiadomość 16475462) Aleś Ty światowa:D no :brzydal: ale BARDZO ciezko pracowalam by w koncu spelnic swe marzenia :) Cytat: Napisane przez Gwiazdeczka1978 (Wiadomość 16476236) No wiesz, poswieci sie, bo na tym polega sztuka kompromisów. Ustepstwa raz ja Tobie, raz Ty mi. Mysle, ze temat jest uzalezniony od rodzaju sytuacji i nie mozna go upraszczac i rozpatrywac pod jednym kątem.;) mam takie samo zdanie :ehem: miss venflon - 2010-01-15 13:54 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez ZAQOCHANA (Wiadomość 16478982) W moim przypadku bylo tak ,ze to ja musialam wyjechac. I to byl najwiekszy blad w moim zyciu chyba. Wiele przez to stracilam. Uwazasz ze to takie nic wyjechac sobie? Ze druga strona nie ma prawa sie wtracac? Ja uwazam ,ze jesli sie musi to sie musi. Jesli mowie komus kto mnie kocha i jest do mnie przywiazany ,ze jade na bezludna wyspe na 5 miesiecy, zrywac banany do aprzyjemnosci ,a Ty masz na mnie czekac to wybacz- ale tworzymy zwiazek , do czegos sie zobowiazalam i wtedy on ma cos do powiedzenia. Zreszta podejrzewam ,ze nie masz nawet bladego pojecia jak wiele moze sie stac i zmienic , nawet podczas krotkiej rozlaki... ożesz no napewno wszyscy mają taki cel wyjazdu rozmawiamy chyba jak dorosli ludzie o tym,że wyjazd jest dla kogoś szansą (w sensie edukacyjnym,zarobkowym,ro zowjowym) a nie o bananach... uważam ,że miłość poczeka -jeśli uczucia sa autentyczne -bo co stanowi parę miesięcy w perspektywie spędzania całego życia z ukochaną osobą pozatym mamy tanie linie lotnicze i internet lady karen - 2010-01-15 14:07 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Dziwne to dla mnie, co piszesz. Że mieliby się rozejść, bo jej nie pasuje jego wyjazd. To znaczy ja widzę opcję, że facet mówi "chcę jechać" kobieta "nie jedź", potem dyskusja że ona nie ma zamiaru na odległość, a on "no to musimy się rozstać" - ok, wybrał wyjazd, a nie związek. Ale opcja, że ona "bez walki" ma odpuścić, to znaczy "chcę jechać" a ona "to ja odchodzę" - no chyba bez sensu. Facet chce wyjechać i to do niego w tej chwili należy decyzja, czy woli związek czy wyjazd, a nie że się kobitka fochem uniosła, dziękuję, do widzenia, a on może wiedząc o jej reakcji by ten wyjazd rzucił w diabły. Mój TŻ od zawsze marzył o zawodzie, który jest jednym z najbardziej niebezpiecznych. Powiedziałam mu szczerze i uczciwie, że nie wiem, czy jeżeli wybierze taką drogę, to z nim zostanę. Bo naprawdę nie wiem. Z jednej strony go kocham, a z drugiej nie mam zamiaru pół życia zastanawiać się, czy mąż do domu przyjdzie, czy mi go przyniosą w foliowym worku. Stwierdził, że "jestem ważniejsza" od tego marzenia, a on może robić coś związanego z tym wymarzonym zawodem, ale bezpiecznego. Jego wybór, nie płakałam, nie krzyczałam, nie wymuszałam. Powiedziałam, co myślę, raz, spokojnie. Mógł mnie zostawić. I uważam, że nawet jak kobieta płacze i krzyczy, to nie jest kulą u nogi. Dorośli ludzie powinni mieć priorytety, i to do faceta w takiej sytuacji należy decyzja, czy ważniejsza jest dla niego ta histeryczka, którą kocha (lub nie) czy wyjazd wymarzony (lub nie). Swoją drogą dziwne jest dla mnie, że ludzie dopiero kiedy pojawi się możliwość takiego wyjazdu czy czegośtam zaczynają o tym rozmawiać, i nagle ona jest w szoku, że on wpadł na taki pomysł, a on wielce zdziwiony, że ona nie wpada w zachwyt. lexie - 2010-01-15 14:13 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16474699) Oczywiście, że kobieta ma prawo nie chcieć ale ja nie mówię, że ona ma na niego koniecznie czekać. Jeśli nie chce żyć na odległość, niech się rozejdą i każde pójdzie swoją drogą. To dla mnie dużo lepsze rozwiązanie niż czepianie się nogi faceta i zatrzymywanie go. A jak facet wobec takiego wyboru postanawia jednak zostać, bo związek dla niego ważniejszy, to ta kobieta też jest kulą u nogi? :rolleyes: Co innego wyjazd na krótko (miesiąc na przykład), a co innego wyjazd na pół roku, rok albo dwa. Co innego rozłąka na chwilę jak się żyje osobno, w sensie w różnych mieszkaniach, a co innego jak się ma jedno gospodarstwo domowe i wiele wspólnych spraw, albo dziecko - i trzeba przeorganizować całe życie z powodu wyjazdu. Nie wiem jak wielką szansą musiałby być wyjazd, żebym z uśmiechem przystała na zostanie bez faceta, a za to z całym domowym majdanem na głowie i w nosie mam czy mnie ktoś uzna za kulę u nogi, bo związek to pewne zobowiązania i obowiązki, a nie tylko przyjemność a jak się ma ochotę, to hop i wyjeżdżamy sobie do Meksyku na roczek ;) ZAQOCHANA - 2010-01-15 14:14 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez miss venflon (Wiadomość 16479576) ożesz no napewno wszyscy mają taki cel wyjazdu rozmawiamy chyba jak dorosli ludzie o tym,że wyjazd jest dla kogoś szansą (w sensie edukacyjnym,zarobkowym,ro zowjowym) a nie o bananach... uważam ,że miłość poczeka -jeśli uczucia sa autentyczne -bo co stanowi parę miesięcy w perspektywie spędzania całego życia z ukochaną osobą pozatym mamy tanie linie lotnicze i internet Tez tak uwazam. Przeciez napisalam ,ze sama musialam wyjechac. W celach zarobkowych. I naprawde nie mam nic przeciwko i nie mialabym ,gdyby mi faceta wyslali w delegacje do Japoniii lub na kurs do USA. To jest szansa i bylabym dumna. Ale zdaje sobie sprawe ,ze mimo to zawsze moze sie cos stac i sie zmienic. Nawet podczas tygodnia. Wiec reakcja niektorych jest zrozumiala. Rebelious - 2010-01-15 14:47 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16474699) Oczywiście, że kobieta ma prawo nie chcieć ale ja nie mówię, że ona ma na niego koniecznie czekać. Jeśli nie chce żyć na odległość, niech się rozejdą i każde pójdzie swoją drogą. To dla mnie dużo lepsze rozwiązanie niż czepianie się nogi faceta i zatrzymywanie go. Ja wiem, że nie każda kobieta musi taka być ale chodzi o to, że niestety wiele jest i nie mam pojęcia skąd im się to bierze. Kolejną przykładową sytuację podam - związek się kończy, kobieta słyszy że facet ma inną/ że ją zdradzał/ że on jej już nie kocha cokolwiek i potem mamy wysyp wątków czy walczyć o niego albo czy wybaczyć itd. To jest dla mnie potworne bo wracanie po zdradzie albo walka o faceta który cię już nie chce oznacza dla mnie brak szacunku dla siebie i swojego czasu. Po prostu mam wrażenie, że masa kobiet nie umie żyć sama w sensie samotnie. co w takim razie w sytuacji gdy - kobieta nie chce żyć w związku na odległość i chce się rozstać. facet tego nie chce, więc wybiera kobietę, a nie wyjazd. i wracamy do punktu wyjścia. masz stuprocentową rację mówiąc, że nie należy faceta ograniczać, zabraniać mu realizowania swoich pasji. trudną kwestię poruszyłaś, sama nie wiem co bym zrobiła. taka "życiowa szansa" skłania do "życiowych wyborów", które bywają naprawdę ciężkie. ---------- Dopisano o 15:47 ---------- Poprzedni post napisano o 15:41 ---------- Cytat: Napisane przez tacyta (Wiadomość 16476632) Też uważam, że takie zachowanie to skutek błędu wychowaczego i pozostałość patriarchalnego społeczeństwa, wpajania kobietom, że mają się poświęcać, rezygnować z siebie:rolleyes: :ehem: i chyba tu jest pies pogrzebany. problemem jest taka "rodzinna" natura kobiet. ale nie można całej winy zwalać tylko na błąd wychowawczy. wiele zależy też od indywidualnych preferencji, bo jak już zostało wspomniane - nie wszystkie kobiety takie są i nie wszyscy faceci stawiają na pierwszym miejscu wolność i zajmowanie się samym sobą. dorinka30 - 2010-01-15 15:02 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16474699) Oczywiście, że kobieta ma prawo nie chcieć ale ja nie mówię, że ona ma na niego koniecznie czekać. Jeśli nie chce żyć na odległość, niech się rozejdą i każde pójdzie swoją drogą. To dla mnie dużo lepsze rozwiązanie niż czepianie się nogi faceta i zatrzymywanie go. Ja wiem, że nie każda kobieta musi taka być ale chodzi o to, że niestety wiele jest i nie mam pojęcia skąd im się to bierze. Kolejną przykładową sytuację podam - związek się kończy, kobieta słyszy że facet ma inną/ że ją zdradzał/ że on jej już nie kocha cokolwiek i potem mamy wysyp wątków czy walczyć o niego albo czy wybaczyć itd. To jest dla mnie potworne bo wracanie po zdradzie albo walka o faceta który cię już nie chce oznacza dla mnie brak szacunku dla siebie i swojego czasu. Po prostu mam wrażenie, że masa kobiet nie umie żyć sama w sensie samotnie. Jakieś to dla mnie dziwne co opisujesz? Czlyi jak to rozumieć, facet mówi wyjeżdzam- a ja mówię- ok. wyjedź ale ja odchodzę, On- ok. to pakuj się, miło było :cojest: Naprawdę myślisz, że aż tyle jest nieudanych par, tkwiących bez uczucia, bo dla mnie to co opisujesz to jakiś skostniały twór a nie rzeczywisty związek oparty na prawdziwym uczuciu . Aha zapomniałam, że jesteś zdania, że świetnych związków w życiu można mieć tyle ile się chce, to by tłumaczyło wiele.:rolleyes: Odbijając piłeczkę, facet skoro jest taki macho i nie chce się liczyć ze zdaniem partnerki, niech z nią zerwie i jedzie gdzie chce i na ile chce. Proste i bez kuli u nogi ;) Znam facetów po zdradzie, co skomlą prosząc u stóp kobiety aby im wybaczyła i też mężów zdradzanych, którzy udają że nie wiedzą ,że żona ma romans, byle od nich nie odeszła :cojest: Także tak rozważając to jest więcej opcji braku szacunku dla samego siebie niż sugerujesz :rolleyes: Cytat: Napisane przez maryanna3 (Wiadomość 16475462) Nie, nie musi być kulą u nogi. Różne są kobiety i myślę że jak się tak zachowują to wynika to z ich niskiej samooceny albo nadszarpniętego kiedyś zaufania bo 1.od razu wyobrażają sobie że on ją zdradzi 2.pewnie mnie już nie kocha skoro zostawia na tak długo. Oczywiście tak długo to dla nich właśnie miesiąc i to jest bardzo uciążliwe dla drugiej strony ale jakby mój potencjalny chłopak wbiegł wesoło do domu krzycząc: pakuję się bo wyjeżdżam jutro na pół roku(w domyśle: nie nie gadamy o tym wyjeżdżam i już) no to bym się lekko zdenerwowała. Puściłabym go i tak ale wolałabym żeby najpierw ze mną pogadał, opisał gdzie po co jak, jaki będziemy mieć ze sobą kontakt itd. Oczywiście nie wiem czy potrafiłabym się śmiać i wesoło wyglądać w takim momencie no bo to logiczne że smutno by mi było że nie widzimy się tyle czasu więc nieświadomie mogłabym wyglądać jak "zbity pies":D Ale nie miałabym do niego pretensji czy wyrzutów i nie zatrzymywałabym go bo nie chciałabym żeby w odwrotnej sytuacji on tak postąpił. Cytat: Napisane przez zagubiona89r (Wiadomość 16478032) Są takie kobiety... i są tacy mężczyźni (chociaż z moich obserwacji wynika, że jednak jest ich mniejszy %). No i co jak trafimy na taką kulę? Jak ktoś ma instynkt samozachowawczy i ceni sobie odrobinę swojej przestrzeni do oddychania to odchodzi. Jak ktoś się na to godzi, znosi i zostaje, to albo mu to pasuje, albo nie ma "jaj", żeby się sprzeciwić względnie odejść. I to już tej osoby problem. Związek to nie więzienie. Jak mi w nim źle i na poprawę nie ma szans to mogę powiedzieć pas i spakować manatki. Dokładnie ;) Cytat: Napisane przez ZAQOCHANA (Wiadomość 16478982) W moim przypadku bylo tak ,ze to ja musialam wyjechac. I to byl najwiekszy blad w moim zyciu chyba. Wiele przez to stracilam. Uwazasz ze to takie nic wyjechac sobie? Ze druga strona nie ma prawa sie wtracac? Ja uwazam ,ze jesli sie musi to sie musi. Jesli mowie komus kto mnie kocha i jest do mnie przywiazany ,ze jade na bezludna wyspe na 5 miesiecy, zrywac banany do aprzyjemnosci ,a Ty masz na mnie czekac to wybacz- ale tworzymy zwiazek , do czegos sie zobowiazalam i wtedy on ma cos do powiedzenia. Zreszta podejrzewam ,ze nie masz nawet bladego pojecia jak wiele moze sie stac i zmienic , nawet podczas krotkiej rozlaki... Tak zgadzam się z Tobą co do uczuciowej fazy wypowiedzi ;) Właśnie jak się tworzy PARTNERSKI związek, to nawet wyjazdy trzeba uzgodnić. Każdy ma prawo niezgodzić się na coś co jego zdaniem wpłynie niekorzystnie na funkcjonowanie związku ;) A oczywiście druga strona, ta wyjezdzająca może się dostosowac ale nie musi, wybór jest zawsze. Dla mnie związek to sztuka kompromisów i to w dwie strony. Nie ma że musi, nie ma że on - w związku liczy się my, a nie ja. Cytat: Napisane przez lady karen (Wiadomość 16479836) Dziwne to dla mnie, co piszesz. Że mieliby się rozejść, bo jej nie pasuje jego wyjazd. To znaczy ja widzę opcję, że facet mówi "chcę jechać" kobieta "nie jedź", potem dyskusja że ona nie ma zamiaru na odległość, a on "no to musimy się rozstać" - ok, wybrał wyjazd, a nie związek. Ale opcja, że ona "bez walki" ma odpuścić, to znaczy "chcę jechać" a ona "to ja odchodzę" - no chyba bez sensu. Facet chce wyjechać i to do niego w tej chwili należy decyzja, czy woli związek czy wyjazd, a nie że się kobitka fochem uniosła, dziękuję, do widzenia, a on może wiedząc o jej reakcji by ten wyjazd rzucił w diabły. Mój TŻ od zawsze marzył o zawodzie, który jest jednym z najbardziej niebezpiecznych. Powiedziałam mu szczerze i uczciwie, że nie wiem, czy jeżeli wybierze taką drogę, to z nim zostanę. Bo naprawdę nie wiem. Z jednej strony go kocham, a z drugiej nie mam zamiaru pół życia zastanawiać się, czy mąż do domu przyjdzie, czy mi go przyniosą w foliowym worku. Stwierdził, że "jestem ważniejsza" od tego marzenia, a on może robić coś związanego z tym wymarzonym zawodem, ale bezpiecznego. Jego wybór, nie płakałam, nie krzyczałam, nie wymuszałam. Powiedziałam, co myślę, raz, spokojnie. Mógł mnie zostawić. I uważam, że nawet jak kobieta płacze i krzyczy, to nie jest kulą u nogi. Dorośli ludzie powinni mieć priorytety, i to do faceta w takiej sytuacji należy decyzja, czy ważniejsza jest dla niego ta histeryczka, którą kocha (lub nie) czy wyjazd wymarzony (lub nie). Swoją drogą dziwne jest dla mnie, że ludzie dopiero kiedy pojawi się możliwość takiego wyjazdu czy czegośtam zaczynają o tym rozmawiać, i nagle ona jest w szoku, że on wpadł na taki pomysł, a on wielce zdziwiony, że ona nie wpada w zachwyt. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią, to jest właśnie kompromis w związku. Wszystko można uzgodnić, czasem pogodzić ale to chyba zdarza się w związkach, które są nieprzypadkowe. U osób, które doceniają co daje im związek i nie chcą tego stracić :rolleyes: ---------- Dopisano o 16:02 ---------- Poprzedni post napisano o 15:53 ---------- Cytat: Napisane przez lexie (Wiadomość 16479979) A jak facet wobec takiego wyboru postanawia jednak zostać, bo związek dla niego ważniejszy, to ta kobieta też jest kulą u nogi? :rolleyes: Co innego wyjazd na krótko (miesiąc na przykład), a co innego wyjazd na pół roku, rok albo dwa. Co innego rozłąka na chwilę jak się żyje osobno, w sensie w różnych mieszkaniach, a co innego jak się ma jedno gospodarstwo domowe i wiele wspólnych spraw, albo dziecko - i trzeba przeorganizować całe życie z powodu wyjazdu. Nie wiem jak wielką szansą musiałby być wyjazd, żebym z uśmiechem przystała na zostanie bez faceta, a za to z całym domowym majdanem na głowie i w nosie mam czy mnie ktoś uzna za kulę u nogi, bo związek to pewne zobowiązania i obowiązki, a nie tylko przyjemność a jak się ma ochotę, to hop i wyjeżdżamy sobie do Meksyku na roczek ;) Dokładnie Lexie, więc widzisz te kule u nogi, to my właśnie:brzydal:, złe kobiety z nas, nie reagujemy z radością na wyjazd Tża na rok czasu :] zagubiona89r - 2010-01-15 15:05 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Acha, uściślając moją wypowiedź, tyczy się to zachowań: idziesz z kolegami na piwo??? Jak to? Byłeś 1,5 tygodnia temu... Ja znowu sama tutaj zostanę..., albo: te mecze siatkówki 2 razy w tygodniu to tyle czasu, w dla mnie nie masz go wcale widujemy się za rzadko.... Jeśli chodzi o wyjazdy. Robienie dramatu z miesięcznego wyjazdu i zastanawianie się co to będzie... Jest lekką przesadą. Miesiąc to naprawdę niedużo, a jeśli skutkowałoby to podwyższeniem kwalifikacji zawodowych czy awansem to życzyłabym powodzenia. Jeśli natomiast jest to pół roku rok... Byłaby to kwestia do gruntownego przedyskutowania i przemyślenia. Mieszkanie razem, możliwe, że dzieci... No i pól roku to już jest szmat czasu. Myślę, że ja bym się na wyjazd nie zdecydowała i mój Tż także nie. Nie dlatego, że jedno czy drugie by zakazało, a dlatego, że to są długie okresy czasu, za długie, żebym mogła sobie pojechać i się radować o jak fajnie. (nie mówię tutaj o wojskowych, marynarzach i podobnych zawodach, bo zaczynając związek z kimś kto pracuje w takim zawodzie automatycznie moim zdaniem się godzimy na konsekwencje z tej pracy wynikające. ) anyes - 2010-01-15 15:18 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? [QUOTE=zagubiona89r;164811 47]Acha, uściślając moją wypowiedź, tyczy się to zachowań: idziesz z kolegami na piwo??? Jak to? Byłeś 1,5 tygodnia temu... Ja znowu sama tutaj zostanę..., albo: te mecze siatkówki 2 razy w tygodniu to tyle czasu, w dla mnie nie masz go wcale widujemy się za rzadko.... Jeśli chodzi o wyjazdy. Robienie dramatu z miesięcznego wyjazdu i zastanawianie się co to będzie... Jest lekką przesadą. Miesiąc to naprawdę niedużo, a jeśli skutkowałoby to podwyższeniem kwalifikacji zawodowych czy awansem to życzyłabym powodzenia. Jeśli natomiast jest to pół roku rok... Byłaby to kwestia do gruntownego przedyskutowania i przemyślenia. Mieszkanie razem, możliwe, że dzieci... No i pól roku to już jest szmat czasu. Myślę, że ja bym się na wyjazd nie zdecydowała i mój Tż także nie. Nie dlatego, że jedno czy drugie by zakazało, a dlatego, że to są długie okresy czasu, za długie, żebym mogła sobie pojechać i się radować o jak fajnie. (nie mówię tutaj o wojskowych, marynarzach i podobnych zawodach, bo zaczynając związek z kimś kto pracuje w takim zawodzie automatycznie moim zdaniem się godzimy na konsekwencje z tej pracy wynikające. )[/QUOTE] Co do pogrubionego. Uważasz, że marynarze i żołnierze to odrębny gatunek człowieka? Że oni mogą wyjechać, a pozostała część facetów wykonująca inne zawody już tylko W OSTATECZNOŚCI może? A ja uważam, że skoro marynarz, żołnierz itp. może wyjechać na pół roku to pozostali też mogą. Znam sporo rodzin, które są rozdzielone bo mąż pracuje za granicą, a żona jest w Polsce i poza rozłąką żadnych dramatów nie ma. Znam takich co wyjechali, wrócili, pracują w Polsce i wszystko jest w ich rodzinach w porządku. Pomimo rozłąki związki nie porozpadały się. Oczywiście co innego gdy mówimy o związku z długim stażem lub małżeństwie, a co innego gdy związek trwa powiedzmy od miesiąca, czy kilku miesięcy. Arrianna - 2010-01-15 15:30 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? małe sprostowanie 1) mówię o związkach bezdzietnych i nie o związkach małżeńskich(to dla mnie zupełnie inna kategoria, bo dwoje ludzi musi w tym wypadku decydować wspólnie) - ot, osoby które są ze sobą ale formalnie nie mają wobec siebie żadnych zobowiązań 2) tak, wiem, że są tacy faceci - demaskulinizacja społeczeństwa postępuje i często faceto to "baba" :P a kobieta to "chłop z jajami" :P ale ja miałam wokół siebie wysyp sytuacji odwrotnych więc na razie od tej strony choć pewnie można to rozpatrywać dla obu stron związku 3) Co do rozejścia się to mam na myśli bardziej dorosłą wersje tego odchodzenia, powiedzmy sobie szczerze że kobieta która odstawia fochy to ZŁO i nie wiem skąd im się to bierze. Mamy normalny związek, który rozmawia i potrafi się dogadać. On mówi że chce wyjechać na rok a ona mówi ok. Potem zostają kwestie dogadania się czy będą się w tym czasie komunikować, czy robią sobie przerwę w związku itd. Nie mam na myśli łażenia i obwieszczania: jak wyjedziesz to koniec z nami! tylko własnie spokojną rozmowę o tym, że rok to długo ble ble ble. Faktycznie, to też może zmienić poglądy faceta ale moim zdaniem zmiana życiowych planów pod wpływem rozmowy, własnych przemyśleń i wewnętrznego własnego głosu to coś innego niż zmiana pod wpływem niezadowolonej miny kobiety, jej szantażu czy narzekań. 4) a co do kompromisu... przerabiałam dość gruntownie sztukę negocjacji i niestety kompromis to sytuacja w której nikt nie wygrywa a w sytuacji tego wyjazdu nie ma takiej możliwości - tu po prostu ktoś musi ustąpić, przegrać. A jeśli chodzi o sytuacje bardziej przyziemne to gdyby mi facet powiedział "możesz wychodzić z koleżankami na piwo ale tylko w dni parzyste - to będzie kompromisem pomiędzy wychodzeniem a nie wychodzeniem" to zauważcie ze obie strony są złe. Ja przegrałam bo został narzucomy mi zakaz, on przegrał bo i tak się bedzie zastanawiał co ja w danej chwili robię. Kompromis to często ładne słowo dla pozostawienia sytuacji nierozwiązanej ale kumulowanie czasem tego w sobie może doprowadzić do ostrych spięć przy następnych sytuacjach wymagających rozwiązania. ---------- Dopisano o 16:30 ---------- Poprzedni post napisano o 16:25 ---------- jeszcze nie wiem czy dobrze to napisałam - nie chodzi mi konkretnie o to czy facet pojedzie czy nie. Bo on może się rozmyślić ale chodzi mi o to, żeby miał furtkę, żeby to była jego decyzja. Wybaczcie porównanie ale chodzi mi o coś w stylu prawa do aborcji - moim zdaniem kobiety powinny je mieć choć niekoniecznie z niego korzystać. Chodzi po prostu właśnie o tą furtkę, o to, żeby mieć poczucie, że to twoja decyzja (znowu - wyłączam małżeństwa ), twoje życie. EDIT: Poza tym wielu ludzi opisuje sytuacje gdzie związek jest poważny, mieszkają razem itd a nie przyszło by wam do głowy, że jeśli facet myśli o was poważnie i związek jest poważny i to już jest wyższy poziom niż ot spotykanie się to bez znaczenia będzie tak naprawdę co powiecie, bo jesteście u niego i tak na 1 miejscu w hierarchii priorytetów. A jeśli mimo tego że jesteście na poważnie itd facet dalej chce wyjechać to nie warto się zastanowić nad tym co on właściwie czuje? Ja rozumiem, że w pewnym momencie związek jest tak silny że myśli się o wszystkim w kategoriach "my" a nie "ja" ale nie uważacie, że jeżeli w chwili gdy wy myślicie już w kategoriach "my" on jest ciągle na poziomie "ja" to może warto się zastanowić nad przyszłością tego związku? Zawile gadam w sensie jeśli bardzo kocha to sam zrezygnuje a jeśli zapyta - to nie można mu odmawiać, o! :P lady karen - 2010-01-15 15:50 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez lexie (Wiadomość 16479979) A jak facet wobec takiego wyboru postanawia jednak zostać, bo związek dla niego ważniejszy, to ta kobieta też jest kulą u nogi? :rolleyes: Co innego wyjazd na krótko (miesiąc na przykład), a co innego wyjazd na pół roku, rok albo dwa. Co innego rozłąka na chwilę jak się żyje osobno, w sensie w różnych mieszkaniach, a co innego jak się ma jedno gospodarstwo domowe i wiele wspólnych spraw, albo dziecko - i trzeba przeorganizować całe życie z powodu wyjazdu. Nie wiem jak wielką szansą musiałby być wyjazd, żebym z uśmiechem przystała na zostanie bez faceta, a za to z całym domowym majdanem na głowie i w nosie mam czy mnie ktoś uzna za kulę u nogi, bo związek to pewne zobowiązania i obowiązki, a nie tylko przyjemność a jak się ma ochotę, to hop i wyjeżdżamy sobie do Meksyku na roczek ;) :oklaski: Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16481693) małe sprostowanie 1) mówię o związkach bezdzietnych i nie o związkach małżeńskich(to dla mnie zupełnie inna kategoria, bo dwoje ludzi musi w tym wypadku decydować wspólnie) - ot, osoby które są ze sobą ale formalnie nie mają wobec siebie żadnych zobowiązań 2) tak, wiem, że są tacy faceci - demaskulinizacja społeczeństwa postępuje i często faceto to "baba" :P a kobieta to "chłop z jajami" :P ale ja miałam wokół siebie wysyp sytuacji odwrotnych więc na razie od tej strony choć pewnie można to rozpatrywać dla obu stron związku 3) Co do rozejścia się to mam na myśli bardziej dorosłą wersje tego odchodzenia, powiedzmy sobie szczerze że kobieta która odstawia fochy to ZŁO i nie wiem skąd im się to bierze. Mamy normalny związek, który rozmawia i potrafi się dogadać. On mówi że chce wyjechać na rok a ona mówi ok. Potem zostają kwestie dogadania się czy będą się w tym czasie komunikować, czy robią sobie przerwę w związku itd. Nie mam na myśli łażenia i obwieszczania: jak wyjedziesz to koniec z nami! tylko własnie spokojną rozmowę o tym, że rok to długo ble ble ble. Faktycznie, to też może zmienić poglądy faceta ale moim zdaniem zmiana życiowych planów pod wpływem rozmowy, własnych przemyśleń i wewnętrznego własnego głosu to coś innego niż zmiana pod wpływem niezadowolonej miny kobiety, jej szantażu czy narzekań. 4) a co do kompromisu... przerabiałam dość gruntownie sztukę negocjacji i niestety kompromis to sytuacja w której nikt nie wygrywa a w sytuacji tego wyjazdu nie ma takiej możliwości - tu po prostu ktoś musi ustąpić, przegrać. A jeśli chodzi o sytuacje bardziej przyziemne to gdyby mi facet powiedział "możesz wychodzić z koleżankami na piwo ale tylko w dni parzyste - to będzie kompromisem pomiędzy wychodzeniem a nie wychodzeniem" to zauważcie ze obie strony są złe. Ja przegrałam bo został narzucomy mi zakaz, on przegrał bo i tak się bedzie zastanawiał co ja w danej chwili robię. Kompromis to często ładne słowo dla pozostawienia sytuacji nierozwiązanej ale kumulowanie czasem tego w sobie może doprowadzić do ostrych spięć przy następnych sytuacjach wymagających rozwiązania. ---------- Dopisano o 16:30 ---------- Poprzedni post napisano o 16:25 ---------- jeszcze nie wiem czy dobrze to napisałam - nie chodzi mi konkretnie o to czy facet pojedzie czy nie. Bo on może się rozmyślić ale chodzi mi o to, żeby miał furtkę, żeby to była jego decyzja. Wybaczcie porównanie ale chodzi mi o coś w stylu prawa do aborcji - moim zdaniem kobiety powinny je mieć choć niekoniecznie z niego korzystać. Chodzi po prostu właśnie o tą furtkę, o to, żeby mieć poczucie, że to twoja decyzja (znowu - wyłączam małżeństwa ), twoje życie. EDIT: Poza tym wielu ludzi opisuje sytuacje gdzie związek jest poważny, mieszkają razem itd a nie przyszło by wam do głowy, że jeśli facet myśli o was poważnie i związek jest poważny i to już jest wyższy poziom niż ot spotykanie się to bez znaczenia będzie tak naprawdę co powiecie, bo jesteście u niego i tak na 1 miejscu w hierarchii priorytetów. A jeśli mimo tego że jesteście na poważnie itd facet dalej chce wyjechać to nie warto się zastanowić nad tym co on właściwie czuje? Ja rozumiem, że w pewnym momencie związek jest tak silny że myśli się o wszystkim w kategoriach my a nie ja ale nie uważacie, że jeżeli w chwili gdy wy myślicie już w kategoriach "my" on jest ciągle na poziomie "ja" to może warto się zastanowić nad przyszłością tego związku? Zawile gadam w sensie jeśli bardzo kocha to sam zrezygnuje a jeśli zapyta - to nie można mu odmawiać, o! :P 1 - No, jeżeli związek się traktuje w kategoriach wygrywania i przegrywania z partnerem, to ja nie mam pytań. 2 - A z tym się zgodzę. Gdyby TŻ w sytuacji takiej jak omawiany tu wyjazd stwierdził, że on jedzie, a mi się to podoba, i z nim zostanę, albo mi się nie podoba, to odejdę, on jedzie tak czy inaczej - to bym serdecznie podziękowała za współpracę. Natomiast uważam, że w normalnym, poważnym związku, to się decyzje tak czy inaczej podejmuje wspólnie, i nie wiem co ma slub do rzeczy :confused: Arrianna - 2010-01-15 15:55 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Jak co? Przysięgasz komuś, ot :) Ja przed nikim nie odpowiadam. Mogę się z kimś spotykać, mogę z kimś być ale ta osoba NIE MA PRAWA decydować o moim życiu. Jeśli natomiast wezmę ślub to jasnym dla mnie jest że nie mogę już żyć sobie życiem zadowolonego egoisty. Całe życie jest dla mnie przegrywaniem, wygrywaniem, łapaniem szans :P Nie myślę o związku w kategoriach wygrywania/przegrywania raczej o kompromisach i negocjacjach tak myślę :) (a skoro tu mówiliśmy o związku więc zastosowałam tą samą terminologię). Ankalime - 2010-01-15 16:06 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16482430) Jak co? Przysięgasz komuś, ot :) Ja przed nikim nie odpowiadam. Mogę się z kimś spotykać, mogę z kimś być ale ta osoba NIE MA PRAWA decydować o moim życiu. Jeśli natomiast wezmę ślub to jasnym dla mnie jest że nie mogę już żyć sobie życiem zadowolonego egoisty. Całe życie jest dla mnie przegrywaniem, wygrywaniem, łapaniem szans :P Nie myślę o związku w kategoriach wygrywania/przegrywania raczej o kompromisach i negocjacjach tak myślę :) (a skoro tu mówiliśmy o związku więc zastosowałam tą samą terminologię). nie rozumiem... z chwila zawarcia slubu zostaja nalozone jakies kajdanki dzieki ktorym cos mozesz, nie mozesz czegos robic? zwiazek to zwiazek, nie wazne czy zalegalizowany czy nie. jestes w nim bo tak chcesz. i oprocz 'ona' 'on' istnieje takze 'my'. decydowanie jedynie na plaszczyznie 'ja', bo 'ja' chce, bo 'ja' marze bez liczenia sie z opinia drugiej osoby to czysty egoizm. w zwiazku istnieja kompromisy. cos sie ma a czegos nie. i absolutnie nie mowisz o zadnych kompromisach i negocjacjach... stwierdzasz: "wyjezdzam na po roku adios!" i tyle, bo nie masz obraczki na palcu wiec mozesz? o matko... lady karen - 2010-01-15 16:10 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16482430) Jak co? Przysięgasz komuś, ot :) Ja przed nikim nie odpowiadam. Mogę się z kimś spotykać, mogę z kimś być ale ta osoba NIE MA PRAWA decydować o moim życiu. Jeśli natomiast wezmę ślub to jasnym dla mnie jest że nie mogę już żyć sobie życiem zadowolonego egoisty. Całe życie jest dla mnie przegrywaniem, wygrywaniem, łapaniem szans :P Nie myślę o związku w kategoriach wygrywania/przegrywania raczej o kompromisach i negocjacjach tak myślę :) (a skoro tu mówiliśmy o związku więc zastosowałam tą samą terminologię). Aha. No ja to widzę tak, że wchodząc w związek do czegoś się zobowiązuję. Oczywiście, mogę w każdej chwili odejść, tak samo jak od męża zresztą. Ale wchodząc w związek daję facetowi możliwość uczestniczenia w decyzjach dotyczących mojego życia. Nie decydowania za mnie, bo na to nigdy i nikomu nie pozwalam, ale właśnie uczestniczenia, bo jakby nie było, jestem dla tej osoby ważną częścią życia, tak jak ona dla mnie. A co do ślubu - ja sobie nie wyobrażam związku z kimś, kto mi niczego nie obiecuje, albo od kogo ja takich obietnic nie chcę (jeżeli któraś ze stron związku wie, że jest on z założenia tymczasowy, to dla mnie on nie ma racji bytu - nie ma sensu być z kimś, z kim się nie chce spędzić reszty życia. Szkoda czasu i uczuć, lepiej być samemu). A czy jest to zobowiązanie formalne czy nieformalne... Będę chciała wziąć kiedyś ślub, ale traktuję go jako miły symbol, tradycję, coś jakby potwierdzającego tę relację i miłość, a nie przekształcającego ją jakkolwiek. maryanna3 - 2010-01-15 16:27 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16482430) Jak co? Przysięgasz komuś, ot :) Ja przed nikim nie odpowiadam. Mogę się z kimś spotykać, mogę z kimś być ale ta osoba NIE MA PRAWA decydować o moim życiu. Jeśli natomiast wezmę ślub to jasnym dla mnie jest że nie mogę już żyć sobie życiem zadowolonego egoisty. Całe życie jest dla mnie przegrywaniem, wygrywaniem, łapaniem szans :P Nie myślę o związku w kategoriach wygrywania/przegrywania raczej o kompromisach i negocjacjach tak myślę :) (a skoro tu mówiliśmy o związku więc zastosowałam tą samą terminologię). Z czystej ciekawości się zapytam: Czyli wcześniej możesz żyć "życiem zadowolonego egoisty"? Jak masz takie podejście to egoistką będziesz i po ślubie który nic nie zmieni:) Arrianna - 2010-01-15 16:49 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Eh teraz się czepiacie - serio. Oczywiście że jestem egoistką! Nawet altruizm został wymyślony przez naturę z czysto egoistycznych przyczyn. Jeśli myślicie że ludzie to dobre duszki lasu co wszystkim pomagają to nie wiem w jakim świecie żyjecie. A życie zadowolonego egoisty polega właśnie na tym, że nie musisz się bać o to, co się stanie z dziećmi i gdzie właściwie masz się podziać jeśli odejdziesz od męża i inne takie rzeczy. Ja mam dość dziwne podejście do ślubu(np że ślub zaczyna się przed ślubem ale to moja wina, trzeba było to wyłuszczyć wcześniej). Jeśli już go brać to nie po to, żeby się rozwodzić za 2 lata. Jasne, że po ślubie można odejść ale chodzi o to, że ślub choćbyście chciały czy nie zmienia wiele rzeczy. Zostajecie oficjalnie rodziną, macie wspólnotę majątkową i obiecaliście sobie, że się nie zostawicie. Dla mnie to jest różnica i uważam że jeżeli kiedykolwiek się na ten drastyczny krok zdecyduje to zmieni to wiele w moim podejściu do związku, w którym jestem. Ale co w naszych rozważaniach jest złe. Przyjmujecie moje mówienie o zawarciu ślubu jako sztywną granicę. Po powiedzeniu sakramentalnego tak - decyzje wspólne a przed można człowieka olać. Możecie się czepiać ale dla mnie to całe "zaślubienie" nie jest chwilą powiedzenia "tak" w kościele, jak to ładnie wskazujecie wykazując że taki tok myślenia jest zły, a procesem. Przecież nikt z dnia na dzień nie mówi sobie "o, wzięłam ślub teraz muszę nauczyć się żyć razem" - to się samo kreuje w czasie i dlatego pisałam już ze w pewnym momencie nawet bez ślubu zaczyna się myśleć w kategoriach "my" - bez tego w ogóle nie ma co marzyć o wspólnej przyszłości. Ja sobie wyobrażam związek z kimś kto mi niczego nie obiecuje... do pewnego momentu. To się znowu wiąże ze stopniem zaangażowania 2 ludzi. Jeśli ja chce żeby on się zdeklarował i on się deklaruje to wszystko jest ok. Nie można ciągnąć związku dopiero kiedy ja jestem na etapie myślenia o przyszłości a on ciągle na etapie luźnego spotykania się. I!! Teraz wracając do wątku i uszczegóławiając wypowiedz nr 1 w temacie. Mamy parę która nie jest ze sobą długo, która nie myśli o przyszłości wspólnej i jest na początkowych etapach zaangażowania. Może właśnie na tym polega to przyssanie się - że kobieta bierze już mentalny "ślub" z facetem a on jest ciągle zafiksowany na myśleniu o sobie, bo dla niego to za wcześnie? Ankalime - 2010-01-15 16:57 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16483501) Eh teraz się czepiacie - serio. Oczywiście że jestem egoistką! no i nie mam nic do dodania. ja zyje w innym swiecie, w innej czasoprzestrzeni. gdybym byla egoistka nie pakowalabym sie w zadne zwiazki, nawet przyjacielskie. nie ma po co unieszczesliwiac ludzi. a na pocieszenie dodam, ze nawet egoisci potrzebuja innych ludzi... i niestety musza liczyc sie z ich zdaniem. tak jest skonstruowany swiat. nikt nie jest samowystarczalny (czy to emocjonalnie czy to materialnie). Arrianna - 2010-01-15 18:00 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Zakładasz, że żaden związek z egoistą sie nie uda? Łaaaadnie. Nasz gatunek już by dawno wyginął. Moim zdaniem o ile egoista nie ukrywa faktu bycia egoistą to nie ma problemu. Druga strona wie, w co się ładuje. Zresztą egoizm do pewnego stopnia jest bardzo zdrowy ale widzę że wolicie udawać matkę Teresę z kalkuty. Nie mam nic przeciwko tylko cała nauka o ewolucji jest oparta na prostym założeniu - że większość organizmów to byty egoistyczne i podporządkowane jednej zasadzie- rozmnożyć sie(i człowiek jest DOKŁADNIE taki sam). Polecam książkę "samolubny gen" dawkinsa. Stała sie początkiem rozumienia dlaczego jeden organizm może być "bezinteresowny" i wyznaczyła drogę innym badaczom którzy obecnie zajmują się premoralnością. Chyba, że jesteście zwolennikami kreacjonizmu to możemy o tym nie rozmawiać :) zagubiona89r - 2010-01-15 18:05 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez anyes (Wiadomość 16481519) Co do pogrubionego. Uważasz, że marynarze i żołnierze to odrębny gatunek człowieka? Że oni mogą wyjechać, a pozostała część facetów wykonująca inne zawody już tylko W OSTATECZNOŚCI może? A ja uważam, że skoro marynarz, żołnierz itp. może wyjechać na pół roku to pozostali też mogą. Znam sporo rodzin, które są rozdzielone bo mąż pracuje za granicą, a żona jest w Polsce i poza rozłąką żadnych dramatów nie ma. Znam takich co wyjechali, wrócili, pracują w Polsce i wszystko jest w ich rodzinach w porządku. Pomimo rozłąki związki nie porozpadały się. Oczywiście co innego gdy mówimy o związku z długim stażem lub małżeństwie, a co innego gdy związek trwa powiedzmy od miesiąca, czy kilku miesięcy. Marynarze i żołnierze, z racji swojego zawodu wyjeżdżają. I niewiele mają do mówienia: rozkaz dla żołnierza to rozkaz, a marynarz żeby pracować musi wypływać... i często te rejsy trwają dość długo. Więc jak dla mnie wiążąc się z marynarzem czy żołnierzem ma się automatycznie świadomość, że te rozłąki będą. I oni nie MOGĄ wyjechać. Oni MUSZĄ bo z tym się wiąże ich praca. A inni... na pól roku rok, jak dla mnie w ostateczności. I to chyba musielibyśmy nie mieć za co jedzenia kupić. Skoro wiążę się z nauczycielem dla przykładu, a nie z żołnierzem to z góry zakładam, że będzie ze mną tutaj na miejscu tworzył rodzinę, a nie więcej go nie będzie niż będzie. Co do Twoich przykładów jasne zdarzają się. Tak samo jak zdarza się, że małżeństwa się rozpadają bo on w Anglii znalazł sobie inną. Jeśli nie trzeba, albo nie jest to ogromna życiowa szansa... To moim zdaniem w życiu idzie się we dwoje... a nie niby we dwoje rozdzieleni odległością 3tys kilometrów. Arrianna - 2010-01-15 18:11 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Z marynarzami, żółnierzami jest tez kwestia tego że widziały gały co brały. Nie można godzić się na związek z człowiekiem którego praca wymaga ciągłych wyjazdów(a przynajmniej potencjalnych wyjazdów) a potem narzekać, że wyjeżdża. To jak związać się z lekarzem a potem narzekać, że ma dyżury O_o Tzn można... ale jaki w tym sens O_o TmargoT - 2010-01-15 19:38 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez sine.ira (Wiadomość 16473573) Skoro ci faceci się na to zgadzają i na to pozwalają....to jest wszystko kwestia dogadania się w związku. czasem człowiek zostaje postawiony przed faktem dokonanym i już.zostaje albo się zgodzić,albo walczyć w imie miłości,jednak druga strona widzi tylko egoizm. ciężko jest coś radzić ogolnie,bo każda sytuacja jest inna.jednak z własnego doświadczenia wiem,że dłuższe rozłąki nie służą związkowi. maryanna3 - 2010-01-15 19:42 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez TmargoT (Wiadomość 16487073) czasem człowiek zostaje postawiony przed faktem dokonanym i już.zostaje albo się zgodzić,albo walczyć w imie miłości,jednak druga strona widzi tylko egoizm. ciężko jest coś radzić ogolnie,bo każda sytuacja jest inna.jednak z własnego doświadczenia wiem,że dłuższe rozłąki nie służą związkowi. Dokładnie:ehem: Rebelious - 2010-01-15 19:59 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16483501) I!! Teraz wracając do wątku i uszczegóławiając wypowiedz nr 1 w temacie. Mamy parę która nie jest ze sobą długo, która nie myśli o przyszłości wspólnej i jest na początkowych etapach zaangażowania. Może właśnie na tym polega to przyssanie się - że kobieta bierze już mentalny "ślub" z facetem a on jest ciągle zafiksowany na myśleniu o sobie, bo dla niego to za wcześnie? tak, to jest zdecydowanie poważny błąd ze strony kobiety, bo ona od początku związku zaczyna myśleć w kategoriach "my", ewentualnie "on". mówię oczywiście o kobietach, o których pisałaś w pierwszym poście. chociaż z drugiej strony. zazdrość i zaborczość wynika podobno właśnie z egoizmu. także mamy różne typy egoizmu. zuzalenkam - 2010-01-15 20:03 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Ja sowjego Tż'ta puscilam wolno, na wyjazd na wymiane studencka, roczna do Anglii... Nie krzyczalam, nie błagałam, pozwolilam. Czy bede tego kiedys zalowac, ze pozwolilam mu jechac? Czas pokaze. Arrianna - 2010-01-15 21:12 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Ale przynajmniej masz pewność, że ci nigdy nie zarzuci, że przez ciebie nie zrealizował jakichś życiowych planów. Takie jakby czyste sumienie :) a jeśli wróci i dalej będziecie razem to powinien to docenić :) zuzalenkam - 2010-01-15 21:34 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez Arrianna (Wiadomość 16489518) Ale przynajmniej masz pewność, że ci nigdy nie zarzuci, że przez ciebie nie zrealizował jakichś życiowych planów. Takie jakby czyste sumienie :) a jeśli wróci i dalej będziecie razem to powinien to docenić :) I hope so...;) ***luna - 2010-01-16 07:52 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Że tak powiem tendencyjnie przedstawiona kwestia (bez urazy). Po prostu jeżeli ludzie są w związku i rozmawiają ze sobą (komunikacja nie kuleje i nie polega tylko na tekstach pt.: koffffffam) to obie strony wiedzą na czym stoją i problem kuli u nogi jest znikomy. Nigdy nie zabraniałam nikomu gdzieś jechać, natomiast słabo sobie radzę w związkach na odległość, penelopizm zwyczajnie mi nie służy. I TŻ o tym wie i wie również, że gdyby miał okazję wyjazdu marzeń to pewnie się zgodzę, ale zapewne będę oczekiwać jego wsparcia i zrozumienia, gdy sama chciałabym wyjechać. Poza tym w pewnych sytuacjach (w przeszłości, gdy nie mieliśmy dziecka) byłam w stanie pojechać razem z nim, gdziekolwiek;) Uwieszenie się na kimś z braku własnych ambicji i marzeń (a może raczej odmiennego typu) to dość toksyczny objaw. Trzeba ze sobą rozmawiać i wiedzieć na czym opiera się związek. mal_a_gosia - 2010-01-16 10:17 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Miłość to kombinacja hormonów, słów, dotyków i zapachów - nie wierzę, że jest tylko jedna na całe życie a "życiowa szansa" jak z nazwy wynika może się zdarzyć tylko raz. - że co? chcesz powiedzieć, że związek z osobą, którą bardzo się kocha jest wart mniej, niż praca w jakiejś ekstra-super-wyje*banej w kosmos firmie, albo studia w obcym kraju, czy pensja, za którą można sobie kupować torebki od D&G? jeśli to właśnie chcesz powiedzieć, to ja powiem Ci: puknij się w głowę. PS: jeśli ktoś jest przedsiębiorczy i zależy mu na karierze, pieniądzach, prestiżu itd., to "życiowe szanse" sam potrafi sobie znaleźć, sam potrafi o nie walczyć, sam potrafi zadbać o swoje interesy. nie musi w tym celu wyjeżdżać do Nowej Zelandii kiedy tylko dostanie propozycję pracy i trząść tyłkiem, że taka okazja więcej się nie powtórzy. lady karen - 2010-01-16 12:01 Dot.: Czy kobieta musi być kulą u nogi? Cytat: Napisane przez mal_a_gosia (Wiadomość 16495235) Miłość to kombinacja hormonów, słów, dotyków i zapachów - nie wierzę, że jest tylko jedna na całe życie a "życiowa szansa" jak z nazwy wynika może się zdarzyć tylko raz. - że co? chcesz powiedzieć, że związek z osobą, którą bardzo się kocha jest wart mniej, niż praca w jakiejś ekstra-super-wyje*banej w kosmos firmie, albo studia w obcym kraju, czy pensja, za którą można sobie kupować torebki od D&G? jeśli to właśnie chcesz powiedzieć, to ja powiem Ci: puknij się w głowę. PS: jeśli ktoś jest przedsiębiorczy i zależy mu na karierze, pieniądzach, prestiżu itd., to "życiowe szanse" sam potrafi sobie znaleźć, sam potrafi o nie walczyć, sam potrafi zadbać o swoje interesy. nie musi w tym celu wyjeżdżać do Nowej Zelandii kiedy tylko dostanie propozycję pracy i trząść tyłkiem, że taka okazja więcej się nie powtórzy. :oklaski: A nawet jak ktoś nie jest przedsiębiorczy i mu się więcej nie trafi... To chyba lepiej być spełnionym prywatnie niż zawodowo, no ale to już co kto lubi. Strona 1 z 2 • Znaleźliśmy 107 wyników • 1, 2 |
|
Free website template provided by freeweblooks.com |